Artykuły

"Ludzie bezdomni"

Nie należy do największych przyjemności stwierdzić, że przedstawienie teatralne, na które czekało się z zainteresowaniem, zupełnie się nie udało i przynosi rozczarowanie. W takiej, niestety, znaleźliśmy się sytuacji w wypadku scenicznej adaptacji powieści Stefana Żeromskiego "Ludzie bezdomni" w Teatrze Ziemi Łódzkiej. Dlaczego tak się stało?

Myślę, że zarówno autor adaptacji, jak i reżyser zawierzyli sile emocjonalnego i artystycznego oddziaływania głośnej powieści Żeromskiego. Nie brali zapewne w dostatecznym stopniu pod uwagę faktu, że czas i nowe doświadczenia społeczne naszej epoki, a przede wszystkim stylistyka współczesnej literatury, musiały wpłynąć na sposób percepcji prozy wielkiego pisarza.

Wydaje się, że trzeba mieć oryginalny pomysł teatralny na przeniesienie powieści tego rodzaju na scenę pomysł, który odnosiłby się zarówno do sposobu dramaturgicznego opracowania tekstu, jak i do Inscenizacji. Tymczasem w Teatrze Ziemi Łódzkiej przeniesiono na scenę w zasadzie partie dialogowe książki Żeromskiego, wybierając niektóre sceny z poszczególnych rozdziałów. Powstał z tego wyciąg fabularny relacja o losach doktora Judyma, zubożona o wicie szczegółów i psychologicznych uwarunkowań, czego w adaptacji trudno zresztą uniknąć. W adaptacji, która nie szuka rozwiązania tego dylematu w znalezieniu równoważnego ekwiwalentu dla pominiętego materiału tekstowego w postaci bogactwa i oryginalności wizji teatralnej.

W tym układzie spraw ciężar przedstawienia przesuwa się na aktorstwo i reżyserię. Tymczasem w przedstawieniu, o którym mówimy, słabość części zespołu aktorskiego dawała się dotkliwie odczuwać, odnosiło się wrażenie, że niektórzy wykonawcy nie bardzo rozumieli swoje zadanie i wykonywali je bez przekonania. Wydaje się, że brało się to z tego, iż aktorzy zamiast pokazywać poszczególne postacie na zasadzie "cytatów z powieści", usiłowali je grać jak w dramacie, być nimi, wcielać się, a materiału dramaturgicznego na takie działanie brakowało. Kłóciło się to zresztą z charakterem inscenizacji, zakładającym epicką opowieść, a nie dramatyczną strukturę.

Słusznie autor adaptacji pusze we wstępnym słowie do programu teatralnego, że dzisiaj doktor Judym może być traktowany jako pozytywny przykład nonkonformizmu, natomiast trudno pogodzić się z jego ideologią, ze wzorcem postępowania zakładającym samotniczą walkę ze złem bez zrozumienia społecznych uwarunkowań i klasowych pryncypiów. W przedstawieniu, które oglądamy, problematyka powieści nasz współczesny stosunek do postawy Judyma nie znajdują przekonywającego wyrazu. Spór ideowy, który mógłby stać się kanwą przedstawienia, jego dramaturgicznym węzłem i intelektualnym fundamentem przechodzi gdzieś obok. Bo nawet dramat odrzuconej miłości w imię wyższych celów, tak przecież ważny dla interpretacji i siły oddziaływania "Ludzi bezdomnych", wypada tutaj bardzo blado i dlatego, że to, co w tym wątku broni się samym pisarstwem, kunsztem literackim Żeromskiego przepada w adaptacji i dlatego, że aktorzy nie zdołali tego co wiemy o dramacie Judyma i Joasi pokazać w całym bogactwie uczucia i prawdy psychologicznej.

Trzeba podkreślić, że decyzja repertuarowa teatru była ze wszech miar słuszna nie tylko ze względu na obchody Roku Żeromskiego, ale na konieczność stałego przypominania dzieł literatury. które kształtowały świadomość narodową, które są świadectwem uczestnictwa literatury w życiu społecznym. Zastanawiałbym się jednak, czy przy istniejących trudnościach obsadowych, przy braku możliwości wykorzystania w danym przedstawieniu najlepszych aktorów teatru, a także przy w ogóle nie najlepszej sytuacji kadrowej w tym zakresie, podejmowanie tak trudnego zadania jak inscenizacja powszechnie znanej powieści, więcej - utworu, którego bohaterowie funkcjonują w naszej świadomości jako symbole wielkich spraw naszej historii i tradycji, nie było zbyt wielkim ryzykiem.

Teatr Ziemi Łódzkiej w ostatnich latach poczernił znaczne postępy, zanotował na swym koncie poważne sukcesy artystyczne, miał przedstawienia wytrzymujące próbę najsurowszych ocen, odznaczał się przemyślaną i bogatą w różnorodne treści linią repertuarową. Nie ma wątpliwości, że są to tendencje trwałe i oglądać tam będziemy jeszcze niejedno przedstawienie na wysokim poziomie. Trzeba jednak tej scenie, jej pełnemu inwencji i oddania sprawie kierownictwu przyjść z pomocą w jednej kwestii. Na tym etapie rozwoju zapewnienie Teatrowi Ziemi Łódzkiej dalszego dopływu kadry aktorskiej z prawdziwego zdarzenia jest konieczne. I jest to problem, który mogą rozwiązać wspólnie władze Łodzi I województwa, całe łódzkie środowisko teatralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji