Artykuły

Duński książę w cieniu stoczni

"H." w reż. Jana Klaty w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Recenzja Romana Pawłowskiego w Gazecie Wyborczej.

Pomysł gdańskiego Teatru Wybrzeże, aby akcję polskiego Hamleta umieścić w w kolebce Solidarności, wydawał się genialny. Ale stocznia pożarła przedstawienie.

Reżyser Jan Klata pomyślał swój spektakl jako wędrówkę po zakamarkach zrujnowanej stoczni. Publiczność kilkakrotnie przemieszcza się razem z aktorami, m.in. obserwuje wyławianie ciała Ofelii z portowego basenu i poszukiwania zabójcy Poloniusza w hali suwnicowej. Granie w takiej scenerii wymaga środków raczej z arsenału widowisk plenerowych niż ze sceny dramatycznej. Klata próbuje łączyć jedno z drugim - obok kameralnych scen są wielkie symboliczne obrazy, jak wjazd na koniu Ducha Starego Hamleta stylizowanego na polskiego husarza. Jednak reżyserowi nie udaje się znaleźć języka, który byłby wystarczająco precyzyjny, aby przekazać jego wizję Hamleta, i na tyle wyrazisty, aby przebić się przez stocznię. W efekcie industrialna przestrzeń zdominowała przedstawienie. Aktorów nie słychać w wielkich halach, trudno ich dostrzec, przechodzenie z miejsca na miejsce pochłania czas, a uwagę odciąga fascynująca architektura.

Szkoda, bo są tu zalążki śmiałej i oryginalnej interpretacji. Klata na motywach Hamleta napisał własną opowieść. Jej tematem jest dzisiejsza Polska, w której rządzący woleliby zapomnieć o przeszłości, a duża część młodej generacji czuje się oszukana i odrzucona, jak Hamlet. Pokoleniowy konflikt rozsadzający państwo Klata świetnie pokazuje w scenie uczty weselnej, podczas której goście powtarzają za Klaudiuszem nazwy francuskich apelacji niczym litanię. Smakowanie wykwintnych win w otoczeniu ruin - trudno o bardziej gorzki komentarz do polskiej rzeczywistości. Za chwilę przy stole siada Hamlet i goście krztuszą się winem, które plami ich białe stroje jak krew.

Szkoda również aktorów, bo niektórzy wykonali wielką robotę. Grzegorz Gzyl jako Klaudiusz zagrał sybarytę, który zna się na etykietach win, ale kompletnie nie umie się połapać w sprawach państwowych. Ma taki bałagan w papierach, że z trudnością przypomina sobie, z kim prowadzi wojnę i o co. Zaskakujący jest Hamlet Mariusza Czarnika [na zdjęciu] - buntownik, który szuka w chaosie porządku i zasad. To najbardziej polski z Hamletów, busolą jest dla niego chrześcijaństwo i Dekalog. Klata dał mu do ręki książeczkę do nabożeństwa, z której H. odczytuje Poloniuszowi modlitwę Ojcze nasz.

Te świetne pomysły i role przytłacza nieokiełznana przestrzeń. Może gdyby Klata wyreżyserował drugą wersję Hamleta na scenie, przedstawienie przemówiłoby z większą siłą. A jest o czym mówić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji