Artykuły

Artyści dostali pieniądze w ramach Katowickiego Pakietu dla Kultury. Będą za nie tworzyć w internecie

Twórcy związani z Katowicami otrzymali z miasta wsparcie finansowe na działania, zahamowane z powodu pandemii koronawirusa. Dzięki dotacjom w social mediach odbędą się wkrótce m.in. pokazy spektakli, warsztaty, spotkania z artystami czy koncerty.

Do największego z czterech konkursów - "Lokata w kulturę", który przeprowadziła instytucja Miasto Ogrodów, zgłaszać można było różne projekty. Wybór komisji padł na 84 wnioski. Nagrodzeni otrzymali od 2 tys zł do 7 tys zł. Pula dotacji wynosiła 300 tys zł.

Wśród beneficjentów programu jest wielu artystów związanych ze sztuką teatru - w Katowicach jest bowiem sporo nieinstytucjonalnych inicjatyw teatralnych.

Pandemia jest zabójcza dla kultury niezależnej

Pieniądze na działalność artystyczną otrzyma Marcin Herich - założyciel i dyrektor niezależnego Teatru A Part, który nie jest dotowany przez żadną instytucję i sam musi radzić sobie z sytuacją.

- To, że dla kultury - zwłaszcza kultury niezależnej - pandemia koronawirusa okazała się niemal zabójcza, to truizm. Warto mimo to o tym przypomnieć. Czas pandemii okazał się bardzo trudny także dla naszego teatru. Zostaliśmy pozbawieni możliwości grania, także na kilku odwołanych festiwalach, i pozbawieni możliwości pracy nad nowymi projektami. Pandemia zmusiła nas wreszcie do odwołania planowanego na czerwiec festiwalu A Part. Co prawda festiwal wróci - mamy taką nadzieję - we wrześniu, ale z uboższym, kryzysowym repertuarem - opowiada Marcin Herich.

W czasie obostrzeń artyści zostali pozbawieni nie tylko możliwości pracy artystycznej, ale także wszelkich dochodów.

- To szczególnie uciążliwe dla takiego teatru jak nasz - niezależnego i niekomercyjnego, który nie posiada żadnych stałych subsydiów. Niemniej radzimy sobie, powoli odżywamy i już wkrótce mamy nadzieję spotkać się ponownie z naszymi widzami na żywo. Choć jestem przekonany, że nie sposób przenieść teatru do internetu bez szkody dla tego pierwszego, to jedyny sposób, aby zachować dla potomności choć powidoki tej najbardziej ulotnej ze sztuk. Z drugiej strony, sytuacja jest nadzwyczajna, więc i my włączamy się na swój sposób w ogólnoświatowy trend pod hasłem "teatr w sieci" - dodaje szef Teatru A Part.

W ramach promującego "kulturę online" programu "Lokata w kulturę" Herich przygotowuje dwa projekty. Pierwszy będzie czerpał z prywatnego, domowego archiwum artysty (otrzymał na niego dotację w wysokości 2,5 tys. zł), drugi - z zasobów archiwalnych Teatru A Part (za 5 tys. zł).

Pierwszy to digitalizacja, opracowanie i udostępnienie w internecie archiwalnych, unikatowych materiałów audio i wideo dotyczących działalności artystycznej nieistniejącego już Teatru Cogitatur, który Herich przez wiele lat współtworzył, zanim założył Teatr A Part.

- Cogitatur to ważne i osobne zjawisko w historii kulturalnej Katowic, całkowicie nieobecne w sieci, bo jego działalność przypadła jeszcze na czas przedinternetowy. Już wkrótce na platformie Vimeo na osobnym profilu znajdą się archiwalne nagrania z lat 90., reportaże, rejestracje spektakli, trailery, a także zapis audio koncertu Jacka Kaczmarskiego, który odbył się w ówczesnej siedzibie teatru. Zapis nigdy wcześniej niepublikowany - wyjaśnia Marcin.

Drugi projekt to przygotowanie i udostępnienie w internecie rejestracji spektakli Teatru A Part, które już zeszły z afisza. W ten sposób widzowie, którzy widzieli te przedstawienia na żywo, będą mogli przypomnieć je sobie, zaś ci, którzy nie mieli okazji ich doświadczyć, zyskają szansę, aby je zobaczyć. - Niestety, już tylko w tej bardzo niedoskonałej formie, jaką jest dla spektakli teatralnych pośrednictwo kamery, montażu i ekranu - podsumowuje.

I tak będę robił swój teatr

Andrzej Dopierała, założyciel i szef prywatnego Teatru Bez Sceny, będzie dzięki dotacji wynoszącej 5 tys. zł mógł pracować nad nowym spektaklem - komedią "Szczęście" Erica Assousa. - Będziemy pracować we dwoje z Anią Kadulską. Będzie kameralnie, zabawnie i minimalistycznie - mówi Dopierała.

Bohaterowie to dwoje dojrzałych ludzi: mężczyzna z przeszłością i kobieta po przejściach, próbują kolejny raz powalczyć o swoją porcję tytułowego szczęścia. - Są dobre role, zabawne dialogi i trochę gorzkiej prawdy (znowu) o człowieku. Spróbuję zrobić z tego coś "po swojemu". Premiera będzie gotowa do 30 września, bo taki jest ostateczny termin realizacji konkursu "Lokata w kulturę" - wyjaśnia.

Jak prywatny Teatr Bez Sceny radzi sobie w trakcie pandemii? Na razie stoi zamknięty i nie zarabia.

- Póki co zaklinamy rzeczywistość: malujemy ściany, odświeżamy dekoracje, robimy małe remonty. Płacimy 1/3 czynszu, bo Miasto umorzyło nam pozostałe 2/3, zatem i tak jest lepiej, niż mogło być. Rządowej "tarczy" jeszcze nie zaznaliśmy, ale może zaznamy. Przygotowujemy się na powrót widzów. Epidemia spadła na nas w chwili, kiedy w Teatrze Bes Sceny zaczęło się dobrze dziać nie tylko artystycznie. Przychodzili nowi widzowie, właściwie na każdym spektaklu był komplet. Czy to wróci? Nie wiem - mówi.

Nie wie też, kiedy zagrają w teatrze pierwszy spektakl. - Byłoby dobrze zrobić otwarcie "popandemiczne", ale czy następnego dnia nie dostaniemy mandatu za złamanie jakiegoś przepisu, który znają tylko jego twórcy? Brak jasnych wytycznych, jak chronić widzów i nas. Ale i tak będę sobie robił swój teatr - tak czy inaczej. Czy dla 10 widzów, czy 20. Nasza sala i tak mieści tylko 40 osób - podsumowuje Andrzej Dopierała.

Spektakle przepisane pod kamerę

Michał Piotrowski, dyrektor Teatru Gry i Ludzie, w ramach "Lokaty w kulturę" otrzymał 4 tys. zł na internetową premierę spektaklu o Marii Goeppert-Mayer, noblistce z Katowic.

- Spektakl sceniczny chcemy przepisać "pod kamerę" - posłużymy się w realizacji bardziej językiem filmu niż teatru. Główną rolę gra Violetta Smolińska, partnerują jej Radek Lis i Aleksandra Fielek. Właśnie pracuję nad tekstem. Zdjęcia planujemy w lipcu, odpowiedzialny będzie za nie Fryderyk Potoczek. Premierę planujemy na wrzesień, będzie nieodpłatnie udostępniona na stronach teatru Gry i Ludzie - tłumaczy.

Aleksandra Fielek, aktorka Teatru Gry i Ludzie, otrzymała 4 tys. zł na przygotowanie "Lata z Teatrem - warsztatów dla dzieci on-line".

Zaprosiła do współpracy innych artystów. W każdą niedzielę wakacji o godz. 16 na facebookowym profilu Teatru Gry i Ludzie postacie ze spektakli dla dzieci będą prezentowały ćwiczenia warsztatowe z teatru lalek, tańca, głosu czy dykcji. Wszystkie spotkania będą prowadzone przez Jeża Jerzyka i Wiewiórkę ze spektaklu "O jeżu Jerzyku, co nie mógł zasnąć", czyli właśnie Olę i Kaśkę Dudek. Ola otrzymała także 2 tys. zł na realizację profesjonalnego demo aktorskiego.

Trzecim projektem, realizowanym w Teatrze Gry i Ludzie w ramach konkursu, będzie rejestracja spektaklu Anny Kandziory i Beaty Zawiślak "Krawcowa". Teatr Gry i Ludzie otrzymał na ten projekt 2 tys. zł. Rejestracja dokonana zostanie jeszcze w czerwcu.

Pół roku bez zarabiania

Wsparcie z miasta otrzymali również Hubert Bronicki i Ewa Kubiak, twórcy Teatru Rawa.

Ewa Kubiak za 2 tys zł ma zrealizować "Operę mydlaną". Ale pieniądze te wydają się raczej problemem niż pomocą, bo jest ich za mało na wykonanie pomysłu aktorki.

- To miał być teatralny program kabaretowy online, z udziałem co najmniej 8 artystów z Teatru Korez i Teatru Rawa, o tym jak ulubione postaci z katowickich komedii przeżywają pandemię i szukają zagubionych widzów, czyli dużo poczucia humoru i dobrego aktorstwa. No, ale przyznano tylko jedną piątą budżetu, więc program powstanie i na pewno zagram w nim ja - całą resztę trzeba opracować na nowo - mówi Ewa Kubiak.

Aktorka ma więc dylemat: czy wykorzystać te pieniądze jako wsparcie artysty w czasie pandemii - bo do tego przecież miały służyć (zapłacić rachunki i zaprosić jednego artystę do współpracy), czy też dopłacić do realizacji projektu, żeby zrealizować go w takim kształcie, jak pierwotnie planowała?

- Z tym dopłaceniem będzie problem, bo od prawie trzech miesięcy nie mogę pracować zarobkowo, ale zapraszać do współpracy za darmo czy zwrot kosztów dojazdu ludzi, którzy też są pozbawieni możliwości pracy i też potrzebują zapłacić rachunki - to przecież wstyd - dodaje.

Na nudę w czasie pandemii nie narzeka, bo granie spektakli na oczach widzów to tylko część wykonywanej przez nią pracy.

- Niestety, tak się składa, że właśnie ta część jest odpłatna. Aktorstwo to taki zawód, w którym nie ma stagnacji - jest albo progres, albo regres. Dlatego trzeba regularnie nad sobą pracować. Dokształcam się, ćwiczę, czytam, biorę udział w szkoleniach, opracowuję strategie Teatru Rawa i szukam pomysłów na nowe działania artystyczne. Poza tym, jak każdy: piorę, gotuję, piekę, sprzątam i mam wielką nadzieję, że jakoś przeżyję ten niemal półroczny brak zarobków, bo w czerwcu kończy się sezon teatralny. W wakacje mamy "sezon ogórkowy", czyli teatr będzie mógł wrócić dopiero w połowie września - martwi się aktorka Teatru Rawa.

Jej teatralny partner Hubert Bronicki ma zrealizować projekt "Tam, gdzie nas jeszcze nie było". Dostał nieco więcej pieniędzy, tj. 4 tys. zł.

- Postanowiłem nagrać kilka słuchowisk i pobawić się jakże wspaniałą prozą Karola Capka. Pełne humoru opowiadania i bajki inspirują mnie już od dłuższego czasu, chętnie do nich wracam, a teraz nadarzyła się okazja, aby nad nimi przysiąść i popracować. Projektu nie zrealizuję w pierwotnie planowanym kształcie, bo i nagroda nie jest taka, o jaką wnioskowałem, ale cóż... Organicznie nie znoszę rzeczy niedorobionych, więc zrobię co w mojej mocy - wyjaśnia.

Sytuacja materialna aktora jest niewesoła. - W czasie pandemii przede wszystkim nie gramy, a co za tym idzie, nie zarabiamy. 12 marca dostałem telefon, że na chwilę wstrzymujemy granie. Chwila trwa. W zeszłym tygodniu dostałem pierwsze i jedyne w dobie pandemii socjalne wsparcie z Ministerstwa Kultury w kwocie 1800 zł. W przyszłym tygodniu jadę zbierać truskawki. Miłych wakacji! - opowiada Hubert.

Grałyśmy w domu

Pieniądze z programu "Lokata w kulturę" trafią też do muzyków związanych z Katowicach. Między innymi do kobiecego tria "Szklane Oczy", któremu pandemia przerwała trasę promocyjną albumu "rzeczywistość".

- Zdążyłyśmy odbyć koncerty w Czechach, w Łodzi, Zabrzu, Bielsku, natomiast marcowy koncert w Berlinie musiał już zostać odwołany z powodu wirusa - dosłownie dwa dni przed planowaną datą i przed zamknięciem granic. Za nim oczywiście poszły kolejne - opowiada Ania Grąbczewska, która razem z Agnieszką i Aleksandrą Nogą tworzy zespół.

I dodaje: - Oprócz odwołanej trasy zamknięto salę ćwiczeń w Mieście Ogrodów, przez pewien czas nie mogłyśmy się spotykać. Mimo tego cały czas pracowałyśmy - komponowałyśmy i grałyśmy w domu, niedawno w ramach Węgiel Film Festivalu dałyśmy też transmitowany online koncert w sali Polskiego Radia Katowice.

Dotację z programu - 2 tys. zł dziewczyny z grupy Szklane Oczy przeznaczą na nagranie i produkcję utworu z nowej płyty, który udostępniony będzie w sieci.

- Nowy album będzie inny od "rzeczywistości". Ciągle eksperymentujemy. Pojawią się na nim mocno kontrastujące ze sobą utwory - od sennych ballad, przez wściekłe wrzaski, do płaczliwych wyrzutów. Chcemy ukazać na płycie skrajne emocje ujawniające się w zderzeniu z monotonną codziennością - podsumowuje artystka.

Jednym z beneficjentów konkursu jest Jan Gałach, znany skrzypek bluesowy (gra m.in. z Dżemem). Dostanie 5 tys zł.

- Miasto zrobiło mi sporą niespodziankę. Z powodu pandemii odwołano wszystkie moje koncerty, a dzięki nagrodzie mogę skupić się na tym, co jest do zrobienia i dokończyć moją płytę - mówi Gałach, który zabiera się za mastering nagrania swojego koncertu zarejestrowanego trzy lata temu w legendarnej Leśniczówce.

Martyna Pastuszka, znakomita skrzypaczka prowadząca [Oh!] Orkiestrę Historyczną, przygotuje koncert online ze swoim zespołem (za 7 tys zł).

- Zagramy kompozycje barokowego twórcy - G.P. Telemanna, który komponował również w nieodległej Pszczynie. Wykonamy jego radosny, świetlisty repertuar, a niewiele jest takich utworów. W nagraniu weźmie udział czwórka lub piątka skrzypków z orkiestry. Całość będzie trwała ok. 50 minut. Koncert będzie udostępniony w internecie publiczności. Podczas nagrywania będziemy mieli oczywiście na uwadze wszelkie zalecenia sanepidu. Na razie szukamy sali, w której moglibyśmy go nagrać - jakiegoś ładnego wnętrza - opowiada skrzypaczka.

Pastuszka podkreśla, jak istotny jest fakt, że muzycy mogą się spotkać i nareszcie ze sobą pograć. Długie przerwy są bowiem groźne dla tego, co zespół przez ostatnie lata wypracował. Wspólne muzykowanie pozwala artystom na podtrzymywanie kontaktu, dzielenie się w swoim kręgu emocjami, nastrojami, muzyką.

- Ta nagroda pozwala nam utrzymać ciągłość kontaktu ze sobą nawzajem, co w orkiestrze jest szczególnie ważne. Częsty kontakt ze sobą muzyków to wartość, która zanika, gdy nie jest pielęgnowana - mówi skrzypaczka.

Odbiorcą koncertu będzie "fanklub" orkiestry. Zostanie on prawdopodobnie upubliczniony pod koniec czerwca lub na początku lipca.

Lepiej nie ryzykować

Z pieniędzy z programu "Lokata w kulturę" zostaną zrealizowane również inne działania, na przykład związane z fotografią.

Arkadiusz Ławrywianiec, prezes ZPAF Okręg Katowice, będzie miał okazję kontynuować w Galerii Katowice ZPAF-u projekt rozpoczęty jeszcze przed epidemią, tj. cykl spotkań z fotografami, na który dostał 5 tys. zł. Dotąd na żywo odbyło się dziewięć takich spotkań, nowe będą w wersji online, mimo że można już organizować spotkania.

- Wszystkie te działania są jednak na razie wielką niewiadomą. Lepiej jeszcze nie ryzykować z zapraszaniem ludzi. Na razie planujemy realizować spotkania z gośćmi w formie wideokonferencji. Tak, by mogli zadawać pytania i jednocześnie oglądać zdjęcia, o których będzie mowa - wyjaśnia Ławrywianiec.

Czy myśli o otwarciu galerii wystawienniczej przy ulicy św. Jana? Owszem, ale na razie jest to niemożliwe z bardzo prozaicznego powodu. Mianowicie takiego, że w kamienicy, w której jest galeria, znajduje się obecnie ekipa, która wykonuje w niej prace remontowe, ponieważ popękały jej ściany - w związku z budową hotelu przy ulicy Dworcowej.

- Niewykluczone, że po tym remoncie, w związku z poluzowaniem obostrzeń, ruszymy w połowie czerwca. Na dzień dzisiejszy w galerii wisi wystawa zdjęć Timma Stutza, którą można było oglądać jedynie przez 3 dni w marcu. Potem galeria została zamknięta. Zdjęliśmy ją na czas remontu, po jego zakończeniu powiesimy ją znowu, więc będzie okazja jeszcze ją obejrzeć. Kolejną nową wystawę planowałem we współpracy z Czechami, ale na razie jej nie zrealizujemy, no bo są zamknięte granice - mówi fotograf.

Dzięki konkursowi powstanie też sporo dzieł z obszaru sztuk wizualnych. Znana artystka streetartowa Mona Tusz będzie tworzyć i pokazywać w swoich kanałach w mediach społecznościowych najpierw szkice i zdjęcia, a potem gotowe grafiki inspirowane najcenniejszymi przyrodniczo miejscami w Katowicach.

Z kolei Michał Kopaniszyn będzie opowiadał baśnie za pomocą filmu animowanego w technologii wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości.

Pełna lista twórców, którzy otrzymali dofinansowanie swoich projektów, jest na stronie Miasta Ogrodów.

Lokata w kulturę to nie jedyny konkurs (choć największy) przeznaczony dla katowickich artystów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji