Artykuły

Kalisz. Po kontroli w teatrze

Przed pięcioma laty kontrowersyjny pomysł dyrektora Roberta Czechowskiego pomógł wyciągnąć Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu z długów. Teraz zbierają się nad nim czarne chmury.

Niefrasobliwość czy desperacka gospodarność? - Jedno i drugie - wynika z protokołu sporządzonego po kontroli Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu w kaliskiej placówce. Doszło do niego na skutek publikacji w lokalnym tygodniku "Siedem Dni Kalisza".

Zastrzeżenia urzędników dotyczą pierwszej premiery, do której doszło w teatrze w Kaliszu po tym, gdy Robert Czechowski został jego dyrektorem. Chodzi o bajkę "Plumpa, czyś ty zwariowała?" wystawioną tam po raz pierwszy w październiku 2001 r. Spektakl, wyprodukowany wcześniej przez Teatr Osobowy, założony i prowadzony przez Roberta Czechowskiego, został przeniesiony na kaliską scenę z gotowymi już dekoracjami i kompletną obsadą. Dzięki temu teatr w Kaliszu zaoszczędził na nowym wydarzeniu artystycznym sporą kwotę. Ale nie rozpatrzono innych ofert na zakup np. kostiumów. Nie ogłoszono nawet przetargu, choć w świetle przepisów powinno do niego dojść.

Jak tłumaczy całą sprawę Robert Czechowski? - Gdy pięć lat temu wygrałem konkurs na dyrektora teatru w Kaliszu, jego zadłużenie sięgało 500 tys. złotych - mówi. - Na nowe przedsięwzięcia nie było praktycznie pieniędzy, a przecież brak premier to śmierć dla teatru - przekonuje. Produkcja "Plumpy" pochłonęła 40 tys. zł, zamiast spodziewanych 100 tys. - Tyle średnio kosztuje przygotowanie spektaklu na dużej scenie w kaliskim teatrze - mówi dyrektor. Wpływy z wystawienia "Plumpy" sięgnęły 140 tys. zł, spektakl zagrano 100 razy. - A to, jak na tutejsze warunki, prawdziwe mistrzostwo świata - podkreśla Czechowski. "Plumpa" zdobyła 3. miejsce w rankingu "Polityki", podsumowującym frekwencję widzów w sezonie artystycznym 2001/2002 w skali całej Polski. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie sprawa feralnego przetargu, którego nie było.

Zdaniem Jacka Bartkowiaka z Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu przy podpisaniu umowy między teatrem w Kaliszu a agencją, której szefem był dyrektor Czechowski, doszło do naruszenia Ustawy o zamówieniach publicznych, a konkretnie do uchybień dyscypliny finansowej. - W 2001 roku kwota wolna od procedury przetargowej wynosiła 3000 Euro, a umowa na zakupienie wszystkich praw i rekwizytów związanych z przeniesieniem "Plumpy" na kaliską scenę opiewała na wyższą sumę - mówi Bartkowiak. - Na razie nie ma mowy o konsekwencjach wobec dyrektora Czechowskiego, poza tym, że wnioski obligują do zachowania dyscypliny finansowej - mówi Bartkowiak.

Robert Czechowski pytany, czy nie bał się skutków swoich posunięć, odpowiada: - Zawsze miałem świadomość, że będę z moich kroków rozliczany. Decydując się na wystawienie "Plumpy", nie miałem jednak poczucia, że robię coś złego i jeśli naruszyłem jakiś przepis, to zrobiłem to nieświadomie. W Polsce nie ma szkół dyrektorów, uczymy się na błędach, a ja jesienią 2001 r. kierowałem kaliskim teatrem zaledwie od kilku tygodni - przypomina. - Gdybym jednak ponownie stanął na czele tak zadłużonej placówki, zrobiłbym wszystko, by ją z tych długów wyciągnąć - zapewnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji