Artykuły

Jak się wywołuje... szok?

Tego jeszcze nie wie nikt. Mimo że do premiery został niespełna miesiąc, zjechali ze świata do Łodzi i już pracują na miejscu wszyscy twórcy i realizatorzy, a Krzysztof Penderecki oddaje pewnie do czyszczenia smoking. No bo kto może dziś powiedzieć, czy wielotygodniowa praca kilkuset osób, w tym znacznej części niewidzialnych dla widzów, przyniesie sukces czy nie. To jest właśnie magia sztuki: coś się składa do kupy, a coś nie. Tajemnica tkwi w czymś w rodzaju metafizyki, która jeśli jest w spektaklu, zamienia teatr w świątynię. A gdy nie, wyziera nagle ze sceny dość kiepskawy...zakład produkcyjny. Przeszkadzają nam wtedy źle wszyte ekspresy w trykotach tancerek, brzydki beret amanta wyznającego miłość przyciężkawej blondynie, nie dość szybkie zmiany dekoracji. A przecież ci sami ludzie z zaplecza teatralnego szyli kostiumy czy malowali dekoracje do wspaniałego "Fausta" i nieudanej inscenizacyjnie "Aidy". Rzecz w ...dotknięciu ręką muzy twórców spektaklu. Ona sprzyja lepszym. To znaczy ludziom o duszach artystów, którzy znajdują sposób na wykreowanie z ekspresją świata rozpisanego na nuty, akcję sceniczną, scenografię i ruch.

...A więc dziś nikt nie wie, jak potoczy się za miesiąc premiera "Króla Ubu" w łódzkim Teatrze Wielkim. Powinien być sukces, bo zadbano o komponenty najwyższej jakości, znacznie przewyższające ja­kością przeciętne premiery. Wystar­czy powiedzieć: reżyseria - Lech Majewski, filmowiec i poeta z Hol­lywood, który zrobił karierę za oce­anem, scenografia - Franciszek Sta­rowieyski - król artystów, kierow­nik muzyczny - wybitny dyrygent - Antoni Wicherek. Właśnie 5 paź­dziernika reżyser odbył pierwszą próbę sceniczną z solistami. Machi­na teatralna nabrała przyspieszenia, gdyż spektakl z fazy przygotowa­wczej wszedł w proces "stawania się". Będzie coraz większe tempo; coraz krótszy sen, a może nawet zabraknie w bufecie potrzebnej ilo­ści wrzątku do parzenia kawy na­tychmiast dla wszystkich. Alarm trwa!

A zaczęło się to wszystko jakieś ...dwa lata temu. Wyjątkowo wcześ­nie, bowiem pomyślano o 60. uro­dzinach wybitnego twórcy Krzysz­tofa Pendereckiego. Aby pozyskać jego zgodę na wystawienie w "oko­licach" daty urodzin, a więc w listo­padzie 93 r. najnowszego dzieła ope­rowego - "Króla Ubu", a także zło­żyć propozycję pracy twórcom spek­taklu i zgromadzić potrzebne mate­riały, dyrektor naczelny i artystycz­ny Teatru Wielkiego Antoni Wiche­rek musiał mieć odpowiedni czas.

Na szczęście wszyscy się zapalili do tego przedsięwzięcia. I jako pier­wszy do pracy zabrał się Franciszek Starowieyski, autor dekoracji i ko­stiumów. Po porozumieniu z reżyse­rem i dyrygentem, musiał opraco­wać scenograficzno-kostiumową wizję spektaklu na tyle wcześnie, by po akceptacji pomysłów, można to było rozrysować na wymiary i two­rzywa i przystąpić do pracy. Projek­ty, zresztą niezwykłej urody, utrzy­mane w surrealistycznym klimacie, zostały sporządzone w skali 1:20. Miesiąc temu, na początku września musiały już trafić do pracowni: mo­delatorskiej, stolarskiej i malarskiej, by mogły powstać odpowiednie kon­strukcje "ścian" i innych elementów, a następnie zostać wypełnione odpowiednią materią.

O wielkości przedsięwzięcia mo­gą świadczyć następujące dane: sze­rokość sceny - 27 m, więc horyzont musi liczyć niewiele mniej, wyso­kość - prawie 50 m, głębokość - 22 m. Jednocześnie w pracowniach kra­wieckich szyje się kostiumy z tka­nin, których zgodnie z zaleceniem scenografa szuka dział zaopatrzenia "na mieście". A że mistrz Starowie­yski jest znany z upodobania do wy­woływania szoku u "strasznych mieszczan", trudno się dziwić nastę­pującej historii. "Odgórną" decyzją orkiestra mająca zresztą także swój aktorski udział w spektaklu, miała być ...prawie goła. Ale nie wszyscy czuli się świetnie zbudowani. W związku z tym... szyje się obcisłe trykoty, na których tle najbardziej widoczne mają być ...buty i kaptury. Również Ubice miały nosić na sce­nie odsłonięte piersi. Po dyskusjach mistrz ustąpił - będą prezentowały sztuczne biusty.

Równie wcześnie jak scenograf rozpoczął prace dział organizacji pracy artystycznej, który przez cały czas zapewnia kontakt wszystkich "uczestników zdarzenia" z teatrem. A także dział literacki. Jak mówi zajmująca się "z przydziału" tą właś­nie premierą Agnieszka Smuga - najważniejsze jest zdobycie stosun­kowo wcześnie dużej porcji infor­macji, by móc je opracować i po­mieścić w programie.

"Najpierw więc musiałam poro­zumieć się z Krzysztofem Pendere­ckim, który odesłał mnie do prywat­nej agencji założonej przez jego żo­nę, czyli "Heritage". Jednocześnie nawiązaliśmy kontakt z niemieckim krytykiem i publicystą Carlem Hil­lerem, który przysłał nam artykuł o sztuce "Król Ubu" widzianej dziś w rozmaitych kontekstach. Jednocześ­nie udało nam się uzyskać zgodę od Starowieyskiego na zamieszczenie kilku jego szkiców w programie." No i tyle na miesiąc przed premierą. Co się jeszcze zdarzy, nim podniesie się do góry kurtyna?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji