Artykuły

Tak może kochać mężczyzna

- Ten trójkąt jaki tworzyli on, jego żona i młody kochanek, to dziś, powiedzielibyśmy - triumf queerowej rodziny czasów głębokiego PRL-u, do tego w samym sercu literackiej Polski, na Stawisku, miejscu świętym dla polskiej kultury - mówi Kuba Kowalski, reżyser spektaklu „Życie intymne Jarosława" zrealizowanego na podstawie korespondencji i dzienników oraz opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza. Premiera dziś [24.07.], w Teatrze Wybrzeże, na scenie Malarnia.


Swą ostatnią wielką miłość do młodszego o 40 lat mężczyzny Jarosław Iwaszkiewicz przeżywa dobiegając sześćdziesiątki. Uczucie to porównuje do Pierwszego Koncertu Skrzypcowego Szymanowskiego: „Jest przesączony erotyzmem, ale nie tym erotyzmem polegającym na chędożeniu bez końca, na włóczeniu się z kobietami - ale erotyzmem wszelkich uczuć, wielkich zespoleń, wspaniałego współżycia duchowego". Przytoczyłam ten cytat, gdyż zastanawia mnie tytuł, jaki nosi Pana przedstawienie. Nie jest to aby prowokacja, bardziej nawiązująca do polityki, a nie do wielkiej literatury?


To, jak najbardziej, intryga. Choć, oczywiście, spektakl nasz nie opowiada, jak można by mniemać, o żadnym pośle prawicy. Nie w tym rzecz...


Więc w czym?


Ta prowokacja to raczej zadziorny żart. Sam stosunek do seksualności Jarosława Iwaszkiewicza też był pełen hipokryzji. Oto listy do jego młodego kochanka, które ukazując się niedawno wywołały swego rodzaju trzęsienie ziemi, bo też to pierwsza korespondencja wprost opowiadająca o miłości, także erotycznej, dwojga mężczyzn. Z kolei, gdyby analizować cytat, który pani przytoczyła to jest w nim ogromne pragnienie transcendencji, porzucenie żądzy dla marzenia o miłości duchowej. Cały Iwaszkiewicz. Bardzo ciekawa jest ta jego wewnętrzna sprzeczność. Interesujący jest też jego stosunek do własnej seksualności. Z jednej strony, prowadzi zupełnie nieszablonowy, jak na początek lat 50. sposób życia. Ten trójkąt jaki tworzyli on, jego żona i młody kochanek, to dziś, powiedzielibyśmy - triumf queerowej rodziny czasów głębokiego PRL-u, do tego w samym sercu literackiej Polski, na Stawisku, miejscu świętym dla polskiej kultury. Tak więc perwersja. Z drugiej strony jest tego dojrzałego mężczyzny marzenie o miłości, która pokona cielesność, będzie ponad nią, stanie się połączeniem dusz, czymś co nazywał graalizmem, czyli poszukiwaniem Świętego Graala bliskości. Ta jego wewnętrzna sprzeczność jest bardzo polska. Mówimy przecież o romansie, który zdarzył się 70 lat temu. A jakby popatrzeć dookoła, to od tamtego czasu nie tak znowu wiele się zmieniło. Akurat nie zajmuję się tym w spektaklu, ale byłbym ciekaw zestawienia poglądów Iwaszkiewicza na temat seksualności z poglądami prominentnych postaci współczesnej polskiej prawicy...


Listy Iwaszkiewicza do Jerzego Błeszyńskiego to głębokie studium miłości. Jest o czym na scenie opowiadać...


Spektakl, oczywiście, nie zajmuje się polską rzeczywistością ostatnich dwóch miesięcy, ani nie jest reakcją na kampanię wyborczą Andrzeja Dudy. Nie robimy też historii biograficznej. To fantazja oparta głównie na poruszających tekstach Iwaszkiewicza, kreacja. Nazwisko pisarza nie pada w przedstawieniu ani razu.


Spektakl reklamowany jest jako historia „nieokiełznanej erotycznej relacji". Dla Iwaszkiewicza, jak wynika z listów to było jednak coś więcej niż erotyzm. Pisał: „Kocha się nie erotyzmem, nie marną pieszczotą, ale jakąś ludzką jednością, wspólnotą cierpienia i śmierci. Myślę, że tak może kochać tylko mężczyzna mężczyznę...". Ci, jednak, którzy szukają w tych listach pikantnych szczegółów, jakiejś perwersji mogą się rozczarować.


Nie do końca. Myślę, że wszystko, co Iwaszkiewicz przeżywał miało służyć literaturze, którą tworzył. To dla mnie rodzaj przedziwnego masochizmu, coś w rodzaju schodów do niemożliwej do spełnienia relacji. Mimo że erotyzmem był przepojony do cna i wszystko się w nim gotowało, szukał w relacjach z mężczyznami, wyższej formy miłości. O niej pisał.


Jedna z najbardziej wzruszających odsłon tej miłości, to, paradoksalnie, scena pożegnania pisarza ze zmarłym kochankiem, w kostnicy.


Otwiera nasze przedstawienie. Perwersyjnie zmysłowy to obraz, ale on właśnie czyni tę opowieść niezwykłą. Ostatnia wielka miłość dojrzałego mężczyzny i jego śmiertelnie chory kochanek. Choroba tylko podsyca to beznadziejne uczucie. Czyni je wzniosłym... Miłość nieszczęśliwa, niemożliwa... To może być równie banalne jak i głębokie. Prawdziwie romantyczna jest tylko miłość niespełniona, powiedział Pedro Almodóvar.


Iwaszkiewicz przekroczył tym romansem wszelkie granice obyczajowe. Pełen namiętności, ale i duchowości związek dwojga żonatych mężczyzn, których dzieli wszystko, społeczny status, różnica wieku, intelekt, wrażliwość szokuje i dziś... Jednak opowiadając o tym w teatrze, łatwo otrzeć się nie tyle o skandal, co o banał, ale i przekroczyć granice, także te dobrego smaku.


Musieliśmy tę historię wymyślić i opowiedzieć po swojemu, na nowo. Ale co jest bardziej zajmującego dla twórcy niż miłość i śmierć? Tu te dwa wątki splatają się idealnie, one ustawiają temat.


Jak Pan postrzega Iwaszkiewicza?


Mam nadzieję, że uda mi się go pokazać w wielu odsłonach, niejednoznacznie. Że będzie to migotliwy portret. Jest coś groteskowego w tym jego beznadziejnym błaganiu o miłość 40 lat młodszego mężczyznę, jak i tragicznie pięknego w tej żałosnej chęci oszukania czasu, biologii. Listy Iwaszkiewicza do Błeszyńskiego wstrząsnęły mną i czułem potrzebę, by o tym opowiedzieć. By opowiedzieć o nieheteronormatywnych artystach w Polsce, tych którzy nie od dziś są częścią polskiej kultury, fundamentem polskiej literatury XX wieku. Bo też mało się o tym mówi, wmawia się nam, że LGBT jest jakąś importowaną ideologią, szafuje się określeniem „rodzina" i wciska się ludziom, że to słowo - klucz do szczęścia, hasło, którym się wygrywa wybory w Polsce. A tymczasem okazuje się, że ten szablon, który nam się podtyka pod nos, ta „prawdziwa, normalna rodzina" to nie jest tylko „chłopak i dziewczyna", i że tę „zakazaną" miłość przeżywano w Polsce na długo zanim powstał skrót LGBT. To też część naszej, polskiej historii.


Wraca Pan do książek Iwaszkiewicza?


Po listach wróciłem do Dzienników, do opowiadań i na nowo się w nich zakochałem. To jeden z niewielu pisarzy tamtego czasu, którego do głębi zajmowała emocjonalna strona życia. Zmysłowość człowieka, pogoń za utraconym czasem. To, co najlepszego napisał to te niezwykle kameralne, intymne historie, teksty nasycone melancholią i śmiercią, „Tatarak", „Brzezina", „Panny z Wilka". To też jeden z pisarzy, którzy uprawiali rodzaj życiopisania. Niezwykłe jest to, że powracający jeszcze przed wojną w jego książkach motyw mężczyzny umierającego na gruźlicę zaistniał wiele lat później w jego życiu.


Intymne życie Jarosława Iwaszkiewicza... Myśli Pan, że chciałby o nim mówić?


Jestem przekonany, że tak. Mam na to dowody. Po pierwsze nad wyraz intymny dziennik, który życzył sobie, by ukazał się po jego śmierci. Druga rzecz to pieczołowicie przechowywane, posegregowane listy do Błeszyńskiego. Mało o nim wiemy...


Ich związek był tak nieprawdopodobny, że mógłby istnieć tylko w wyobraźni pisarza.


Jego listy do Iwaszkiewicza, ani wspólne fotografie nie zachowały się... Podobnie dziwną drogę przeszedł tekst „Efebos", zakazany, jedyny w przedwojennej polskiej literaturze homoerotyczny pean Karola Szymanowskiego, który zaistnieje w naszym spektaklu. Szymanowski był kuzynem Iwaszkiewicza, pisarz bardzo snobował się tą relacją. Szymanowski był nie tylko kompozytorem, którego muzykę Iwaszkiewicz uwielbiał ale też, przed wojną, jednym z bardziej radykalnych gejów. To Iwaszkiewiczowi przekazał jedyny rękopis „Efebosa", tekst ten ukształtował pisarza myślenie o homoseksualności. Gdy wybuchła wojna, ukrył go w swym mieszkaniu na Kredytowej w Warszawie. Spłonęło w czasie bombardowania miasta. Odzyskano tylko jeden rozdział tej powieści.


Jakim cudem?


„Efebos" został przełożony na rosyjski dla kochanka Szymanowskiego, wersja ta, choć niekompletna, zachowała się. Wiersze, opowiadania i listy oraz dzienniki Iwaszkiewicza... Całe życie Jarosława, tak intymne, ale to też była jego twórczość, a nią z pewnością chciał się dzielić.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji