Artykuły

Katowice. Debiut Magdaleny Piekorz w Teatrze TVP

W niedzielę, 17 września, w telewizyjnym Studiu Teatralnym Dwójki (godz. 23.15) odbędzie się premiera sztuki Julity Grodek "Techniki negocjacyjne" w reżyserii Magdaleny Piekorz (na zdjęciu).

Z Magdaleną Piekorz rozmawiała Dorota Wyżyńska:

Na swój debiut w Teatrze Telewizji wybrała Pani tekst debiutantki?

- Sama co chwilę debiutuję: a to w teatrze, a to w Teatrze Telewizji, więc mam słabość do debiutantów. Tu nie miałam wątpliwości, że trafiłam na autorkę szalenie wrażliwą i ciekawą. Teksty Julity Grodek mają swój styl i siłę. "Techniki negocjacyjne" zostały nagrodzone na konkursie młodej współczesnej dramaturgii. Tekst jest niebanalny, pełen niedopowiedzeń. Daje szansę, aby czytać i interpretować go na różne sposoby.

W "Technikach negocjacyjnych", podobnie jak w "Doktorze Hauście" według Wojciecha Kuczoka - Pani debiucie teatralnym w warszawskim Teatrze Studio - mamy bohatera psychoterapeutę?

- I jeszcze chłopaka, który miał trudne dzieciństwo, jak w moim filmie "Pręgi"! To wszystko przypadek. Nie chciałabym stać się specjalistką "w trudnych tematach". W kinie i w teatrze zawsze interesują mnie silne, emocjonalne związki między ludźmi.

"Techniki negocjacyjne" to historia młodej dziewczyny Leny - psycholog więziennej...

- ...która uwikłała się w trudny związek ze znacznie starszym od siebie żonatym mężczyzną. Jej partner jest uznanym psychoterapeutą, osobą popularną w mediach. Pewnego dnia do jego domu włamuje się chłopak, wszystko dewastuje. Sprawa trafia w ręce Leny, która zamierza zastosować w tym przypadku "techniki negocjacyjne", o których uczyta się na stażach w USA i Wielkiej Brytanii.

Ale to nie jest opowieść o tym, że ktoś na kogoś napadł, albo jak resocjalizuje się więźnia. Ani nawet nie jest o molestowaniu seksualnym, które niewątpliwie gdzieś w tle tej historii się czai. Bardzo starałam się, aby nie byt to spektakl interwencyjny, ale opowieść o tym, jak często pochopnie oceniamy innych, nawet tych bardzo nam bliskich. Często przecież zdarza się tak, że żyjąc z kimś, nakładamy na siebie maski.

Na czym polegają "techniki negocjacyjne" Leny?

- Na skonfrontowaniu ofiary z przestępcą i resocjalizacji więźnia. Ale tu tak naprawdę resocjalizacji są poddani wszyscy bohaterowie. Każdy z nich czegoś się o sobie dowiaduje. Lena nie powinna była przyjąć tej sprawy.

To dlaczego ją przyjęła?

- Możemy zadać to pytanie spoza kadru. Poznajemy konsekwencje. W momencie kiedy dochodzi do konfrontacji, Lena nie potrafi zachować dystansu. Najpierw właściwie oddaje sprawę w ręce swojego partnera, mimo że to ona powinna ją prowadzić. A kiedy z kolei widzi beznadziejne zachowanie swojego ukochanego, nagle staje po stronie chłopaka, co jest absolutnym zaskoczeniem dla jej mężczyzny. To wszystko zmienia ich związek.

Zaprosiła Pani do współpracy operatora Marcina Koszałkę, z którym wcześniej zrealizowała Pani "Pręgi".

- Nie tylko jego. Pracowaliśmy tutaj w podobnym składzie jak przy "Pręgach": Dorota Roqueplo, Michał Żarnecki, Wojtek Mrówczyński, Adrian Konarski, Adam Nocoń... Spektakl kręciliśmy długimi ujęciami, co daje aktorom szansę zagrania sceny w całości, tak jak w prawdziwym teatrze. Dopełnieniem spektaklu jest piękna muzyka jazzowa Grażyny Auguścik. Bardzo się cieszę, że udało mi się namówić Mariusza Bonaszewskiego, by wcielił się w postać Jacka Gotta. Mariusz miał wystąpić w moim debiucie w Teatrze Telewizji już siedem lat temu. Próbowałam przygotować telewizyjną adaptację opowiadania Hanny Krall "Hamlet" i rolę Hamleta chciałam powierzyć właśnie Mariuszowi. Wtedy spektakl "spadł". Nadrobiliśmy to teraz. Cieszę się też ze współpracy z Agnieszką Grochowską, która jest szalenie dojrzałą aktorką. Myślę, żęto, co tu zrobiła, to zupełnie nowa propozycja. To już nie młoda dziewczyna, jaką pamiętamy z "Warszawy" czy "Pręg", to już dojrzała kobieta. Z kolei chłopaka zagrał student drugiego roku wrocławskiej szkoły teatralnej Andrzej Kłak. Nie mam wątpliwości, że jego drogę aktorską warto śledzić. Mówię o tym wszystkim z entuzjazmem, ale jak zwykle mam wielką tremę przed premierą. Po "Doktorze Hauście" przeczytałam bardzo różne recenzje. Ale mimo słów krytyki gramy go przy nadkompletach widzów, niedługo setne przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji