Artykuły

Kraj. Co dziś oglądamy, czytamy, czego słuchamy

Dziś odbędzie się przedpremierowy pokaz "Żabusi" Gabrieli Zapolskiej w reż. Jarosława Tumidajskiego w gdańskim Teatrze Wybrzeże, w Białymstoku rusza festiwal Inny Wymiar w ramach Wschodu Kultury, a Krakowski Teatr Komedia po zakupie biletu  zapewnia miesięczny dostęp do komedii muzycznej „Zachcianki, czyli Baby Blues”.


Demarczyk śpiewa, Plant w urodziny, Dymsza opowiada o sobie, a młodsza siostra Sherlocka szuka wicehrabiego Tewksbury z Basilwether.


Piątkowa śmierć Ewy Demarczyk (1941-2020) nastroiła mnie patetycznie. Dlatego pozwalam sobie przypomnieć „Grande Valse Brillante” z muzyką Zygmunta Koniecznego i słowami Juliana Tuwima wykonany przez Demarczyk na festiwalu w Sopocie w roku 1964. Czyż nie wygląda tu poważnie, jak na swoje ówczesne 23 lata? A może ona zawsze była nad wiek poważna, mroczna i temperamentna? Albo, może, po kobiecemu, kombinowała z datą urodzin?


„Komiczne, ale nieśmieszne”, czyli Dymsza do zobaczenia


Na szczęście śmierć może być też czasem… powodem do śmiechu.


Dokładnie 45 lat temu zmarł Adolf Dymsza (1900-75), największy polski komik międzywojnia. Występował i podczas okupacji w teatrach prowadzonych przez Niemców, za co po wojnie ukarano go pięcioletnim zakazem grania w stolicy, a w PRL-u błyszczał w Teatrze Syrena.


Dla dzisiejszego widza wszystko to jednak prehistoria. Dlatego, żeby Dymszę zareklamować, zachęcam do obejrzenia „Pana Dodka” (1970) Jana Łomnickiego. To montażówka złożona z fragmentów jego 10 zachowanych starych filmów, do której Krzysztof Teodor Toeplitz dopisał pretekstową fabułkę. Oto pan Dodek (Dymsza), starając się o przydział ogródka działkowego, prowadzi wspominkowe rozmowy z kilkoma osobami: a to z młodą reporterką (Anita Dymszówna, córka Adolfa), a to z naczelnikiem biura do spraw eksploatacji flory i fauny, a to z naczelnikiem biura do spraw sportowców (w obu rolach Wiesław Michnikowski), a to z woźnym w urzędzie (Tadeusz Łomnicki, brat reżysera). Za każdym razem opisuje inny fragment swego życia i inne w nim aktywności, ale wywód zawsze ilustrują wycinki z ról Dymszy, choćby ze „Sportowca mimo woli” (1939) Mieczysława Krawicza.


Dymsza miał wyrazistą vis comica i dar celnej złośliwości. Mówił np.: „Komiczne, ale nie śmieszne”, co idealnie pasuje do wielu współczesnych pseudoosiągnięć komediowych.


Zagadka trzech morderstw


No to się pośmialiśmy, więc teraz pora na coś z dreszczykiem.


Czyli na „odgrzewany” (w TVP Kultura, 20.08 o godzinie 20) spektakl Teatru Sensacji „Kobra” - „Odwet” (1985) wg Francisa Durbridge’a w reżyserii Bogdana Augustyniaka. Tu telewizyjne studio w PRL-u udaje Anglię, w której dwaj prawnicy: Larry Campbell (Jerzy Kamas) i David Ryder (Marian Kociniak), oraz przyjaciółka Larry'ego Clara Norman (Gabriela Kownacka) i energiczna dziennikarka Jo Mitchell (Anna Chodakowska) próbują rozwiązać zagadkę trzech morderstw. Popełnili je różni sprawcy, w różny sposób, lecz za każdym razem chodziło o duże pieniądze. Udawanie Zachodu na Wschodzie zawsze było trochę śmieszne, ale ten mankament niwelowali w „Kobrach” świetni aktorzy, tak jak tutaj.


Durbridge (1912-98) miał w „Kobrze” wzięcie, od roku 1970 to była już ósma jego sztuka na tej „scenie”. Ciekawe, na co trwonił zarobione u nas złotówki, których wtedy nie dało się oficjalnie wymienić na zachodnie waluty?  


Młodsza siostra Sherlocka 


Ostatnio czuję się mocno osadzony w brytyjskiej tradycji kryminalnej.


Właśnie zakończyłem, podczas wieczornych lektur przed snem, czytanie mojej siedmioletniej córce Lenie powieści Nancy Springer  „Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza” (2006, wydanie polskie 2018, przekład Elżbieta Gałązka-Salamon, wydawnictwo Poradnia K).


To pierwszy z trzech tomów o przygodach młodszej siostry Sherlocka Holmesa, która ma w nim lat 14, mieszka daleko od Londynu, razem z matką, która… niespodziewanie znika. Enola również znika, uciekając przed widmem szkoły dla nobliwych panien, do której zamierza ją posłać jej najstarszy brat  Mycroft. No i znika młodociany, bo 12-letni, wicehrabia Tewksbury z Basilwether. Czyżby został porwany? Enola zajmie się tym porwaniem, albowiem postanowiła zostać perdytorystką, to znaczy kobietą specjalizującą się w znajdowaniu osób zaginionych. Wie przecież, że w kategorii detektyw prywatny nie dorównałaby bratu Sherlockowi.


Całkiem to niezłe, choć jak na mój gust z niepotrzebnym naddatkiem dziewczęcej egzaltacji wyrażającej się w nadmiarze słów. Rodzice dbający o swe struny głosowe mogą „Enolę Holmes” zaserwować dzieciom w wykonaniu Julii Kamińskiej.


Wszystko w rodzinie przedstawia się wybornie


Pozostając przy nafaszerowanej feminizmem literaturze kobiecej, przenieśmy się do teatru. Dziś o godz. 19, przedpremierowo, Teatr Wybrzeże (Scena Kameralna, Sopot, Bohaterów Monte Cassino 30) pokaże „Żabusię” Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Jarosława Tumidajskiego.


Żabusia (Agata Bykowska) to frywolna żona zakochanego w niej bez pamięci męża. Choć go zdradza, udaje, że wszystko w jej wielopokoleniowej rodzinie przedstawia się wprost wybornie. Bo Żabusia jest także cudowną matką i wzbudzającą zachwyty wnusią. A może to jednak, po prostu, słodka idiotka, w kolorze blond, jakie i dziś zdarza się nam spotkać. Cóż, utwory Zapolskiej się nie starzeją.


Dorodna Bykowska (rocznik 1990) występuje w tasiemcowo-telewizyjnej „Koronie królów”, jednak sądząc po recenzjach z jej popisów teatralnych, przed kamerą zasługuje na znacznie więcej.


I jeszcze Plant


72 lata kończy dziś Robert Plant, być może najważniejszy głos w dziejach muzyki rockowej. Na fundamentalne pytanie - The Beatles czy The Rolling Stones? - odpowiadam nieodmiennie - Led Zeppelin. Zatem, gdy Jimmy Page i Robert Plant w 1998 r. wystąpili w katowickim Spodku, nie mogło mnie tam zabraknąć.


W 2001 r. udałem się nawet na koncert Stinga, na stadionie Gwardii, gdyż jego suportem był Plant, przeżywający wówczas słabszy okres w karierze solowej. I po suporcie chciałem wyjść, zostałem tylko przez grzeczność względem Osoby Towarzyszącej. Tu przywołam mniej znany kawałek Planta, który za mną chodzi już od swej premiery, w roku 1985 - „Sixies and Sevens".


Poza tym:


Dziś w Białymstoku pierwszy dzień festiwalu Inny Wymiar, w ramach Wschodu Kultury.


Krakowski Teatr Komedia po zakupie biletu  zapewnia miesięczny dostęp za pomocą linku do komedii muzycznej Jana Jakuba Należytego „Zachcianki, czyli Baby Blues”, o czterech kobietach w Szkole Rodzenia im. Marii Skłodowskiej. Każda z pań przynosi tam własny zawód miłosny: względem kulturysty, zawsze nieobecnego dyplomaty, męża niewiernego i faceta, który o nic nie pyta. Reżyserował Dariusz Gnatowski, czyli pan Boczek ze „Świata według Kiepskich”.


„Księżyc Jowisza” Kornéla Mundruczó, o 20.10 w Ale Kino+, fabuła zaangażowana, choć również poetycka, o młodym Syryjczyku, który razem z ojcem nielegalnie przeprawia się z Serbii do Węgier. Uciekając przed strażą graniczną, zostaje trzykrotnie postrzelony w pierś, ale zamiast umrzeć, zaczyna… fruwać.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji