Artykuły

Na drugi lockdown byłem gotowy, zrobiłem oszczędności

- Cała ta akcja z Funduszem Wsparcia Kultury nie została dobrze zaplanowana i przemyślana. Nie można ot tak po prostu wrzucić w jeden algorytm wszystkich twórców kultury. A teraz na dodatek wypłaty zostały wstrzymane, co jest już kompletnie absurdalne - mówi Marcin Januszkiewicz, aktor i muzyk



W czasie pierwszego lockdownu Marcin Januszkiewicz, aktor, muzyk, znany m.in. ze spektakli Agnieszki Glińskiej, Macieja Englerta, autor przedstawienia "Osiecka po męsku", napisał na Facebooku, że sytuacja zmusiła go do podjęcia pracy radykalnie odmiennej niż dotychczasowa.


"Drodzy, czasy mamy jakie mamy, ale powiem Wam - zaczyna mnie dziwić jak wielu ludzi dookoła nie zdaje sobie sprawy z tego, że świat jaki znaliśmy do tej pory się już skończył i nie wróci. I że nic nam się nie należy, żadna manna z nieba nie spadnie. (...) Do roboty. Walczcie. O siebie i o swoich bliskich. I o pracę też. Póki ona jeszcze jest". Porzucił wtedy tymczasowo teatr i zaczął pracę w firmie dostarczającej przesyłki.


Drugiemu lockdownowi nie dał się zaskoczyć, wykorzystał lato na pracę, na koncertowanie, grę w teatrze i telewizji oraz dokończenie nowej płyty z interpretacjami mniej lub bardziej znanych piosenek Perfectu i Lady Pank. Premiera albumu w grudniu.


Rozmowa z Marcinem Januszkiewiczem


Łukasz Kamiński: Ostatnio rozmawialiśmy na wiosnę, gdy podjął pan pracę jako kurier. Jak wypadło to doświadczenie?


Marcin Januszkiewicz: Pracowałem w sumie trzy i pół miesiąca, po których mogłem wrócić do moich poprzednich zajęć. To było bardzo pozytywne doświadczenie, które dało mi dużo wiary w siebie, we własne możliwości, dało mi poczucie siły. W wakacje dostałem etat w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, udało mi się też dokończyć pracę nad filmem, zacząłem pracę nad serialem, przygotowałem dwa spektakle, do tego udało mi się zagrać parę koncertów telewizyjnych bądź zarejestrowanych, by pokazać je online'owo. A teraz jestem tuż przed premierą mojej nowej płyty "Perfect Lady Pank".


Spodziewał się pan kolejnego lockdownu?


- Tak. I jestem szczerze zdziwiony, że zaskoczył on niektórych ludzi, w tym rządzących.


Jaki ma pan patent na drugi lockdown?


- Mam taki patent, że to, co zarobiłem w ostatnich miesiącach, odłożyłem. Teraz, ponieważ jestem etatowym aktorem, to nie ubywa mi już tak pieniędzy jak wiosną. Otrzymuję minimalną pensję.


Czy nie chciał pan poczekać z premierą płyty na czas, kiedy będzie można zagrać koncert?


- To jest dobry czas, by wydać płytę. Ja już nie wierzę w fizyczne nośniki, sam jestem cyfrowym odbiorcą muzyki. Poza tym koncertuję dość często, ale nie są to wielotysięczne trasy, więc odpadają problemy z promocją, organizacją. Ja właściwie gram nieprzerwanie od kilku już lat.


Co pan sądzi o rozdzielaniu pieniędzy z Funduszu Wsparcia Kultury?


- Jestem bardzo ostrożny w wydawaniu sądów. Ważne jest to, że większość tych, którzy złożyli wnioski o wsparcie, je otrzymała. Wierzę, że pieniądze trafią do tych, którzy ich potrzebują. Nie tylko artystów, którzy są na świeczniku, ale też na przykład techników, którzy potracili pracę.


Nie przychylam się też do głosów psioczących, że Bayer Full dostał tyle pieniędzy. Jeśli złożyli odpowiedni projekt i należycie udokumentowali, że faktycznie stracili pieniądze w tym roku z powodu odwołanych występów, to zgodnie regułami Funduszu należy im się wsparcie. Jednocześnie mam wrażenie, że cała ta akcja nie została dobrze zaplanowana i przemyślana. Nie można ot tak po prostu wrzucić w jeden algorytm wszystkich twórców kultury. Teraz na dodatek wypłaty zostały wstrzymane, co jest już kompletnie absurdalne.


Nie martwi pana, że disco polo dostało tak duże wsparcie?


- Martwi, ale nie będę się na to obrażał. Trzeba robić swoje.


Skoro szykował się pan na drugi lockdown, to co przyniesie przyszłość?


- W tym tempie, w jakim przyrastają zakażenia, na wiosnę większość z nas będzie już po doświadczeniu z koronawirusem, po przechorowaniu. Być może szczepionka nie będzie już nawet potrzebna?


Ale to nie znaczy, że bagatelizuje pan potrzebę zachowywania dystansu, noszenia maseczek?


- Ależ skąd. Jestem zniesmaczony wypowiedzią Edyty Górniak, jeśli pan do tego nawiązuje. My, artyści, musimy mieć poczucie odpowiedzialności, bo to, co mówimy, może mieć wpływ na ludzi. to, jak się zachowujemy, co robimy poza nią.




Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji