Artykuły

Moda wkracza na scenę

Rewia mody na teatralnej scenie? Dlaczego nie. Polscy projektanci wzorem zachodnich kreatorów mody coraz częściej decydują się na współpracę z reżyserami - pisze Magdalena Łukaszewicz w Newsweeku Polska.

"Każdy chce nosić na sobie coś takiego, co noszą wszyscy, ale jednocześnie, czego nie ma nikt inny" - twierdzi tytułowy bohater "Krawca" Sławomira Mrożka. W tym paradoksie udało się wielkiemu dramaturgowi trafnie uchwycić istotę mody. Piątego listopada na scenie poznańskiego Teatru Polskiego przekonamy się, jak to przesłanie rozumie znany polski projektant Maciej Zień. Bohaterowie "Krawca" wyreżyserowanego przez Artura Tyszkiewicza wystąpią w jego strojach. Inna projektantka młodego pokolenia Gosia Baczyńska razem z Wojtkiem Dziedzicem stworzyła 26 kreacji do opery Zygmunta Krauzego "Iwona, księżniczka Burgunda", której premiera odbyła się kilkanaście dni temu. - Teatr pozwala rozwinąć skrzydła. Projektując kostiumy sceniczne, nie musimy myśleć, czy spodobają się klientkom i zostaną kupione. One są dopasowane do konkretnych postaci - mówi Baczyńska o motywach, jakie skłoniły ją do współpracy z Teatrem Narodowym. - Starałem się stworzyć kreacje bardziej przypominające dzieła sztuki niż sukienki czy garnitury. Mogłem sobie na to pozwolić, bo wiem, że publiczność, która przyjdzie do teatru, nie będzie się zastanawiała, czy dany kostium nadaje się do pracy w biurze, czy bardziej pasuje na karnawałowy bal. Reżyser dał mi wolną rękę, szykuję więc kolekcję haute couture z prawdziwego zdarzenia - wyjaśnia 27-letni Zień, który ubiera wiele polskich gwiazd - m.in. Justynę Steczkowską, Grażynę Torbicką i Małgorzatę Kożuchowską oraz francuską piosenkarkę Patricię Kaas.

Polscy projektanci decydują się na pracę dla teatru, bo oferuje artystyczną wolność. Kreatorom z Zachodu tej wolności nie brakuje - haute couture, gdzie liczy się piękno stroju, a nie jego walory użytkowe - to dla nich codzienność. Jednak pod koniec lat 90. także wśród nich zapanowała moda na pokazywanie swoich ubrań na scenie. Kenzo, John Galliano i Jean Paul Gaultier współpracowali z operami w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku, Gianni Versace szył dla Maurice'a Bejarta, a Giorgio Armani - Roberta Wilsona, klasyka współczesnego teatru.

W Polsce udaną próbę romansu ze sceną podjął trzy lata temu Arcadius, który zaprojektował ekstrawaganckie stroje do "Don Giovanniego" [na zdjęciu] w reż. Mariusza Trelińskiego. Wydaje się, że dla projektant ów praca z wybitnymi twórcami teatru i opery stała się kwestią prestiżu. Moda to przecież tylko lansowanie ciuchów, a na scenie można się otrzeć o prawdziwą sztukę.

A dlaczego twórcy i dyrektorzy teatrów korzystają z usług projektantów? Wszystko wskazuje na to, że chodzi tu raczej o efekt marketingowy niż artystyczny. Dzięki znanym nazwiskom teatry wchodzą w orbitę zainteresowania czasopism kobiecych czy lifestyle'owych, które na co dzień nie poświęcają scenie wiele uwagi. To może przyciągnąć do teatrów inną, całkiem nową publiczność. Dostajemy bowiem dwa w jednym. Przedstawienie i pokaz mody.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji