Artykuły

Współczesny rozrachunek z "Weselem" Wyspiańskiego

"Kac" w reż. Michała Walczaka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Jeden z najmłodszych polskich dramaturgów Michał Walczak znów podejmuje dialog z tradycją rodzimej literatury.

Już jego "Podróż do wnętrza pokoju" odczytywano jako udaną próbę konfrontacji z Różewiczowską "Kartoteką". W najnowszej sztuce, przygotowanej dla działającej przy Teatrze Nowym Sceny Młodych, także łatwo odnaleźć wiele tropów literackich. Prowadzą one do Gombrowicza, Konwickiego, a przede wszystkim do "Wesela" i "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego.

Bohaterem "Kaca" jest młody inteligent Szczepan Szybko (w tej roli Ksawery Szlenkier). Poznajemy go w chwili, gdy po mocno zakrapianej imprezie dokonuje rozrachunku z życiem. Przywołuje z pamięci postacie, które pojawiają się i znikają. Wszystko dzieje się na obrotowej scenie - niczym w krakowskiej szopce. I do końca nie wiemy, czy istnieją naprawdę, czy tylko są tworem imaginacji Szczepana.

Najbardziej zapadają w pamięć sceny rytmem i stylem przypominające wiersz młodopolski. Choć jednoznacznie kojarzą się z arcydziełem Wyspiańskiego, to jednak nazywanie "Kaca" współczesnym "Weselem" byłoby nadużyciem. Walczak przywołuje rytm tego dramatu, by zweryfikować dawne narodowe mity. Zakorzenione w świadomości młodych Polaków prawdy odnosi do dzisiejszego systemu wartości. Widać to choćby w dialogu Szczepana z jego alter ego Sylwkiem: "Szczepan: Ty peany o przeszłości piejesz, z mego szczęścia wciąż się śmiejesz, a ja młodość dziś przeklinam, czas bolesny i ponury, te horrory i tortury. Sylwek: Bluźnisz bracie mój Kainie, przeciw krwi, co w żyłach płynie. My, Polacy, to powstańcy, nie mieszczańscy popaprańcy. Polak jesteś, czy też nie. Musisz ze mną napić się. Pili nasi pradziadowie, każdy wypił czarę, jednak głowy nie tracili, bo pijali w miarę. A kto z nami nie wypije, tego we dwa kije".

Czyż temu dialogowi nie wtóruje Nos mówiący w "Weselu" "Piję, piję, bo ja muszę, bo jak piję, to mnie kłuje. Wtedy w piersi serce czuję. Strasznie wiele odgaduję. Tak po polsku coś miarkuję".

Bohaterowie "Kaca" poszukują autorytetów, często po omacku. Napotkany Mistrz (Dymitr Hołówko) od dawna stał się własną karykaturą i dziś można go spotkać przy barze na małej wódeczce. Pisząc o zagubieniu młodych ludzi, świecie zdewaluowanych wartości, Walczak nie występuje jednak w roli oskarżyciela. Nie obarcza winą wyłącznie innych pokoleń, szuka jej w sobie i swoich rówieśnikach. Jego bohater Szczepan Szybko, przypominający tracącego pamięć Charona z "Wniebowstąpienia" Konwickiego, nie zabiera się do naprawiania świata, bo uważa, że najpierw musi uporządkować własne życie. Zdaje się mówić właśnie jak Nos: "o wielkościach darmo śnić. Trzeba żyć, trzeba żyć".

Walorem łódzkiej realizacji "Kaca" są młodzi, pełni zaangażowania aktorzy wypowiadający kwestie z dużą naturalnością. Być może dla spoistości sztuki warto byłoby zrezygnować z kilku wątków pobocznych, co skróciłoby ponadtrzygodzinny spektakl przynajmniej o kilkadziesiąt minut.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji