Artykuły

Don Kichot

Przepełniony efektami wizualnymi, bogaty w kostiumy i rekwizyty spektakl "Don Kichot" według Cervantesa część widzów zachwycił, innych rozczarował.

Nie zawiódł Jacek Polaczek w roli szalonego szlachcica - rycerza z La Manchy, który podążą za mirażami, myli swoje wyobrażenia z rzeczywistością, za co niejednokrotnie otrzymuje baty. Podąża jednak dalej, nie zrażając się niczym i zachowując niezmienną pogodę ducha.

W spektaklu Majora konia zastępuje rower, którego szlachcic "karmi" sianem, szpadą jest patelnia albo inny współczesny rekwizyt. Sancho Pansa (Adam Zych), wierny giermek, jeździ motorem. Są reporterki - telewizyjna (Katarzyna Sadowska) i radiowa (Olga Admaska), we współczesnych przebraniach, występujących na scenie pod własnymi nazwiskami ("Z La Manchy mówiła Katarzyna Sadowska"). Nastrojowa, idealnie dopasowana muzyka (Adam Opatowicz), dobrze się wkomponowała w całość. Nie brakowało scenek komicznych, w których popisywali się zwłaszcza młodzi aktorzy Marcin Zarzeczny i Marek Żerański. A jednak czegoś w tym spektaklu zabrakło. Widzowie mieli chwilami wrażenie, że efekty wizualne przesłoniły ideę powieści Cervantesa, która pozostała jakby w drugim planie, nużący był akt drugi, widzowie z ulgą przyjęli opadnięcie kurtyny. Szkoda, bo zapowiadało się dobrze. Mimo wszystko - warto na przedstawienie Majora się wybrać - w końcu dość rzadko możemy obejrzeć perypetie błędnego rycerza na scenie - a potem powrócić do lektury Cervantesa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji