Magiczna psychodrama
- Jakie było Pani pierwsze wrażenie po lekturze tego przedziwnego dramatu, jakim jest Nondum?
- Od razu zapadł we mnie mocno, urzekając swoją sugestywnością i plastycznością językową. Najpierw go usłyszałam i poczułam, a potem zaciekawiła mnie jego tajemnica i zagadka.
- Jak więc rozszyfrowała Pani tę zagadkę?
- Starałam się rozbierać ten tekst na różnych płaszczyznach. Pierwsza - to płaszczyzna kodu kulturowego, który dostępny jest dla tzw. widza wyrobionego, interesującego się literaturą z kręgu takich pisarzy, jak Borges czy Umberto Eco. Można w tym utworze odnaleźć echa tych pisarzy, co więcej, można go rozbierać jak kobietę z wielu spódnic. Gdy zdejmiemy "spódnicę" borgesowską, ukazuje się "spódnica" Eco, a pod tym wszystkim jest jeszcze Gombrowicz, Beckett i Mrożek. Druga z kolei to płaszczyzna emocji, o wiele mi bliższa. Bo przecież jest w tym tekście opowiadana pewna historia, w której zawierają się międzyludzkie relacje. A wszystko ogarnięte jest absurdalnym humorem, który, mam nadzieję, dobrze odbierze młody widz. Ten rodzaj inteligentnego śmiechu bliski jest filmom braci Coen, które ogromnie cenię. To skojarzenie, w sensie estetyki, jest też bliskie temu tekstowi. Jest to humor czy ironia z tzw. kamienną twarzą.
- W ramach umowności mamy tu jednak do czynienia z absurdalnością sytuacji. Oto bowiem tytułowy bohater - Nondum - wisielec, prowadzi filozoficzny dyskurs ze swoimi rozmówcami, dyskurs dość hermetyczny. Czy nie obawia się Pani, że przez to mało komunikatywny dla widza?
- Sytuacja wisielca, który nie może się powiesić, wywołuje w pierwszej chwili szok, ale po głębszym wsłuchaniu się w ten tekst jesteśmy w stanie uwierzyć w byt bohatera, dziwny i na pozór niezrozumiały. Tutaj toczy się gra i zabawa z widzem, gra świata umownego, który w konsekwencji zyskuje aspekt realny. I ta właśnie gra, odbywająca się poza zwykłym porozumieniem, interesuje mnie w sztuce najbardziej.
- Jakie pytania i emocje uruchomił w Pani ten tekst?
- Wiele. Jednym z nich jest temat walki o duszę, będący wątkiem mefistofelicznym, ale też rozważania o śmierci w kategoriach eschatologicznych. Ten tekst ma w sobie prawdziwą głębię - nie sili się na nią - ma odwagę odkrywania pewnych prawd z niemal dziecięcą naiwnością, ale i z siłą prawdziwego przeżycia. Jak dobra poezja.
- A jak w tym utworze traktowany jest problem śmierci, którą bohater wyraźnie odróżnia od problemu końca?
- Rozróżnienie problemu śmierci i końca jest jednocześnie przeciwstawieniem natury i kultury. Śmierć dotyczy natury, a koniec - kultury. O tym tekście bardzo trudno opowiadać, bo trudno opowiada się o traktacie filozoficznym, który został przeniesiony na sytuację sceniczną. Element neurotyzmu, lęku przed śmiercią, który mocno pobrzmiewa w tym utworze, w sposób zaskakujący przekłada się na emocje postaci i widzów. Jest to niewątpliwie przedstawienie nietypowe, bo ma charakter poematu teatralnego. Trudno je - po prostu - streścić.
- Imię bohatera - Nondum znaczy niedokonany. Czy to pojęcie jest kluczem do Pani przedstawienia?
- Tak, bo Nondum to po trosze każdy z nas. On się wypełnia taką treścią, jaką w danym momencie przyjmuje. Jest uchem, które żyje tym, co złowi ze świata. Jest tą częścią ludzkiej natury, która nigdy nie spełni się do końca. I w tym sensie jest to sztuczny byt, tak jak i pozostałe postaci. Ale są one jednocześnie bardzo krwiste i wyraziste w rysunku. W tym kierunku idą też interpretacje aktorskie tych postaci.
- Zrekapitulujmy: o jakim świecie opowiada Pani w tym przedstawieniu?
- O naszym. On istnieje w nas, w tej warstwie, która kontaktuje się ze snami, marzeniami, przeczuciami, jest to dramat o naszym życiu wewnętrznym. Roboczo - na użytek wspólnej z aktorami pracy nad interpretacją tego tekstu (zresztą bardzo ciekawie przebiegającej) - nazwaliśmy go "magiczną psychodramą". Bo choć występują tu magiczne powiązania pomiędzy postaciami, emocje są prawdziwe: miłość, nienawiść, strach przed śmiercią i nieznanym, zdziwienie życiem. No i spora dawka absurdalnego humoru. Sądzę, że spektakl ten "skontaktuje się" przede wszystkim z tzw. widzem poszukującym. Mam nadzieję, że ludzie, którzy mają wrażliwość na poezję, znajdą w nim smak.