Artykuły

W domu powieszonego

SKORO JUŻ ISTNIEJE takie zdanie, to po co wymy­ślać nowe. I w dodatku takie samo - takie credo wygłasza bohaterka sztuki Lidii Amejko "Nondum". Gdyby przyjrzeć się tej logice, to świat stanąłby w miejscu. A może nie? Po co to perpetuum mobile?

Lidia Amejko jest autorką kilku już sztuk, min. "Męki Pańskiej w butelce" i "Dwa­drzewka". Podczas stypendium na uniwersytecie Iowa w USA powstał tekst "Farrago", które­go premiera odbyła się w Wyż­szym Seminarium Duchownym w Pelplinie, a w 1998 r. Jarek Żamojda wyreżyserował go w Teatrze Telewizji.

"Nondum" w reż. Magdaleny Łazarkiewicz na scenie Teatru Słowackiego w Krakowie jest polską prapremierą. O czym jest sztuka? Nie łatwo w jed­nym zdaniu powiedzieć. Może o zmaganiu się ze śmiercią i eg­zystencjalnym bólem? Może o bezsensie życia? A może o tym, że samobójstwo to po­ważny problem filozoficzny i dla intelektualisty, i dla prostaka?

W sztuce nie znajdziemy jed­noznacznych odpowiedzi na te pytania. Kiedy zapalają się światła na scenie, widzimy na pierwszym planie wiszącego człowieka Ale on wisi tylko na niby, dlatego, że chce wisieć. A raczej wisi bo nie wie czy już chce wisieć czy też jeszcze nie. W tym stanie powieszenia, wierzgając nogami aby zająć "odpowiednią pozycję wisze­nia", raz wije się jak robak, in­nym razem zwisa spokojnie wygłaszając teksty np. o tym, czym jest dusza i jak się zacho­wuje, a jak powinna. W tych rozważaniach znajduje sojusz­nika w osobie prostej służącej. Bierze ona czynny udział w filo­zoficznej rozmowie, raz po raz wtrącając do niej ludowe mą­drości i opowieści z krypty. To właściwie ona opisuje swemu chlebodawcy jak zachowują się dusze a jak powinny, oraz jak zachowa się jego dusza. Wszak wszystko zależy od okoliczno­ści. Również od tego czy jej pan, w zamku położonym z da­la od uczęszczanych szlaków, zejdzie z tego świata w sposób "cywilizowany", czy też będzie dalej podtrzymywał opinię o przeklętym miejscu, w któ­rym żyje.

"Nondum" jest ciekawym eks­perymentem dramaturgicznym i aktorskim. Stanowi swoiste stu­dium, w którym nie po raz pierw­szy warstwa słowna dominując nad akcją, zabija teatr, a w każ­dym razie znacznie go zubaża. Popisy elokwencji autorki, może ciekawe ze względu na treść, sta­ją się zabójcze dla teatru. Akcja nie nadąża za słowem, i wcale z niego nie wynika To wina zbyt­niej erudycji autorki.

Być może "Nondum" to no­wa jakość w polskim teatrze. Może to próba połączenia Wit­kacego, Gombrowicza i Mroż­ka. Ja wolę każdego z nich z osobna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji