Artykuły

Carmen - szokująca ryzykantka

- Główna postać mogła być szokująca dla mieszczańskiego społeczeństwa XIX-wieku - mówi Laco Adamik, reżyser opery Georgesa Bizeta.

Gdy w sobotę o godz. 19 podczas premiery "Carmen" kurtyna Teatru Wielkiego pójdzie w górę, widzowie zobaczą fasadę fabryki tytoniu z Sewilli. Ale wizja scenografa Milana Davida wydaje się przenosić na scenę dwupiętrowy budynek z jednej z łódzkich ulic. Ale chyba nie wypada się dziwić, skoro najbardziej hiszpańską z oper napisał Francuz. - Ba! "Carmen", opera francuska, jest najczęściej grana, na przekór XIX-wiecznej modzie na opery włoskie - podnosi myśl Laco Adamik, autor inscenizacji. - Myślę, że nie zdecydował o tym wyłącznie jej hiszpański koloryt, ale i to, że "Carmen" swoim dramatyzmem zapowiada operę werystyczną.

Adamik jako reżyser operowy zaczynał właśnie w łódzkim Teatrze Wielkim. W 1977 r. inscenizował tu "Cyganerię" Giacomo Pucciniego.

Reżyser wydobywa z opery Bizeta wątki społeczne. - Postać Carmen mogła być szokująca dla mieszczańskiego społeczeństwa XIX-wieku. Mam na myśli nie tylko jej sposób bycia, ale odwagę podjęcia wyzwania, jakim był proceder przemytniczy. Szmuglowanie tytoniu zwykle redukuje się do roli barwnego tła historii miłosnej. Staram się wydobyć ten wątek - mówi.

Warto przypomnieć, że w XVIII-wiecznej Sewilli rzeczywiście istniała fabryka cygar, objęta monarszym monopolem. Zaś tytoń był strategicznym towarem, poszukiwanym w całej Europie. Dlatego Adamik zdecydował się przenieść miejsce akcji III aktu opery. - Miejscem akcji, która tradycyjnie rozgrywa się w romantycznej scenerii gór, uczyniłem bramę fabryki, przestrzeń, w której faktycznie spotykali się przemytnicy, gdzie dochodziły do skutku transakcje, tuż pod okiem skorumpowanych żołnierzy. Bo wojsko, pilnujące tytoniu, nie jest operetkowym ozdobnikiem, z błahego powodu, że mundury dobrze wyglądają na scenie. Ryzyko było naprawdę ogromne. Za przemyt rozstrzeliwano - przypomina Adamik.

Dekoracje i kostiumy nie uwspółcześniają jednak opery. - Wystarczy przeczytać sytuacje dramatyczne, psychologię postaci zawartą w muzyce i odrzucić nawarstwienia teatralnej rutyny - mówi reżyser. - Postępuję tak, jak gdyby Georges Bizet napisał muzykę do "Carmen" dopiero po zobaczeniu mojej inscenizacji, a nie tak, jak gdybym stawiał przedstawienie do gotowej muzyki. Muzyka jest najbardziej emocjonalna z wszystkich sztuk. Gdy pracuję w operze, wydaje mi się, że z kompozytorami, choćby nie żyli od kilkuset lat, spotykamy się w knajpie przy winku - zwierza się półserio Adamik.

Podczas sobotniej premiery główne parte zaśpiewają: Krzysztof Bednarek (Don José), Agnieszka Makówka (Carmen), Zenon Kowalski (Escamillo). W niedzielę zaprezentują się: Ireneusz Jakubowski (Don José), Bernadetta Grabias (Carmen) i Krzysztof Witkowski (Escamillo).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji