Artykuły

Wybory i kompromisy Marii Peszek

- Nie śni mi się po nocach obezwładniająca popularność. Nie wiem zresztą, czy z czymś takim bym sobie poradziła. Jestem szczęśliwa, mając niewielką grupę, która śledzi to, co robię. I też mam swoich fanów - z aktorką MARIĄ PESZEK w cyklu "Aktor, nowe czasy, wybory" rozmawia Dorota Wyżyńska.

"Była Kubusiem Puchatkiem i Iwoną, księżniczką Burgunda. Potrafi zagrać psa, dziecko, najczęściej przyciąga postaci, które noszą w sobie śmierć. - Moje bohaterki były albo zabijane, albo popełniały samobójstwo, albo już od początku były martwe - wylicza Maria Peszek (na zdjęciu). Precyzyjnie wybiera kolejne role, unika komercyjnych produkcji, szuka nowych wyzwań dla siebie. I ma teraz dobry czas. Za rolę Rimmy w telewizyjnej wersji Martwej Królewny Kolady w reżyserii Piotra Łazarkiewicza dostała nagrodę (za najlepszą rolę kobiecą) na festiwalu Dwa teatry w Sopocie. Z kolei za postać, którą stworzyła w Balu (reż. Zbigniew Brzoza) w Teatrze Studio nagrodziło ją jury Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Niedawno zaskoczyła swoich widzów występem z grupą Elektrolot. Wakacje spędza pracowicie, przygotowując dwa projekty muzyczne.

Dorota Wyżyńska: Dlaczego Maria Peszek nie gra w żadnej telenoweli?

Maria Peszek: Zdarzyło mi się grać gościnnie w Na dobre i na złe, przez chwilę - w Miasteczku. Nie uważam, że to rzecz niegodna aktora. Ja po prostu wybieram inaczej. Mam taki moment w życiu, że na telenowelę nie mam czasu. To najszczersza odpowiedź. Oczywiście każda odmowa pracy w telenoweli jest radykalną decyzją finansową. Wynagrodzenie za jeden dzień zdjęciowy w serialu w niektórych przypadkach wynosi tyle, ile miesięczne zarobki aktora w teatrze. Ale póki mam pracę, o jakiej marzyłam, nie muszę decydować się na kompromisy. Bo w moim przypadku udział w telenoweli byłby jednak kompromisem.

- Czyli nie tylko z braku czasu?

- Nie tylko. Praca w telenoweli daje poczucie bezpieczeństwa, nie tylko finansowego. Człowiek wie, że jest praca, że jest rola, że jest spokój. Dla mnie jednak taki rodzaj bezpieczeństwa mógłby być śmiertelnie niebezpieczny. Sama skazuję siebie na wieczne poczucie niestabilności, niepewności. Ale wiem, że mnie to napędza.

- Pewna utalentowana aktorka wyznała mi kiedyś, że poszła do telenoweli nie dla pieniędzy i poczucia bezpieczeństwa. Po prostu nie mogła znieść, że mimo ważnych ról w teatrze wciąż była anonimowa. Że pani w sklepie i sąsiadka z drugiego piętra, wciąż z niedowierzaniem spoglądały na nią "to pani jest aktorką?"

- Mnie to nie dotyczy. Być może dlatego, że nigdy nie byłam osobą tak naprawdę anonimową. Jestem córką znanego, rozpoznawalnego ojca, który jednak nigdy nie grał w telenowelach. Bo jest osobą, która akurat mówi zdecydowanie nie. Nie śni mi się po nocach obezwładniająca popularność. Nie wiem zresztą, czy z czymś takim bym sobie poradziła. Jestem szczęśliwa, mając niewielką grupę, która śledzi to, co robię. I też mam swoich fanów.

- Zaskakujesz mnie swoimi kolejnymi projektami muzycznymi. Po Muzyce ze słowami, gdzie wystąpiłaś ze swoim ojcem i Voo Voo, teraz pracujesz z zespołem Elektrolot. Dlaczego Maria Peszek zaczęła śpiewać?

- Zawsze wiedziałam, że aktorstwo, to nie jest jedyna rzecz, dla której warto umrzeć, poświęcić smak życia. Wiedziałam, że to niebezpieczny zawód, w którym zdarzają się momenty ciszy, i dlatego muszę mieć coś jeszcze. I mam - muzykę. Pracuję nad dwoma projektami. Pierwszy - to piosenki, które wymyśliliśmy wspólnie z Wojtkiem Waglewskim. Drugi - z zespołem Elektrolot, którego muzyka jest eksperymentem - szaleńczą fabryką dźwięków.

- A co aktorce dramatycznej daje muzyka?

- Poczucie wolności. Kiedyś w szkole teatralnej usłyszałam: - Nie wiesz, jak coś powiedzieć, to zaśpiewaj. Śpiewając, mogę powiedzieć to, na co często braknie mi słów, kiedy gram w teatrze. Słowo nie jest jedynym elementem naszej wypowiedzi. Tak naprawdę o intensywności przekazu decyduje ciało, aura, a dopiero potem jest słowo. A teraz dochodzę do wniosku, że przed słowem jest muzyka. Zdaję sobie sprawę, że przede mną następny trudny wybór. Muzyka jest też zazdrosną sztuką. Chciałabym mieć taką możliwość, żeby przez pół roku skupić się tylko na muzyce. Chciałabym się jeszcze tyle nauczyć. Ale byłaby to kosztowna decyzja, na razie niemożliwa.

- Czyli kompromis?

- Aktor jest bez przerwy skazany na kompromisy. Nigdy nie działa sam. To, co robi, jest przecież po częścią wizją reżysera, z którym nieraz pracuje się fantastycznie, ale najczęściej nie bezboleśnie.

- Skończyłaś studia aktorskie w pięknym Krakowie, a jednak zaraz po nich przyjechałaś na stałe do Warszawy. Czy w dzisiejszych czasach trzeba być w Warszawie?

- Wiedziałam, że muszę wyjechać z Krakowa. Z prostej przyczyny, bo tam wszyscy twórcy znali mnie od dziecka. Czy trzeba być w Warszawie? Myślę, że jednak tak. Oczywiście to kwestia wyboru, czego się oczekuje od zawodu. Jeżeli aktor jest zdecydowany na poszukiwania, może zaszyć się gdzieś z grupą fanatyków i tam tworzyć. Wiele osób z mojego roku wyjechało do Zakopanego do Teatru im. Witkacego. Natomiast jeśli aktor jest zainteresowany nie tylko teatrem, to Warszawa jest w moim przekonaniu jedynym miejscem. A Kraków, który przez wielu utożsamiany jest z dobrym gustem, z ostoją tradycji, wymaga dziś przewietrzenia, silnego wiatru. W Warszawie takie silne wiatry wieją nieustannie. Warszawa w tym momencie dla mnie to jedyne miejsce, co nie znaczy, że nie podróżuję po Polsce.

- Np. ostatnio pracowałaś aż w Szczecinie w Teatrze Współczesnym.

- Zagrałam tam w Śmieciach Krzysztofa Bizio w reżyserii Piotra Łazarkiewicza. To są kolejne wybory. Pytano mnie: "Dlaczego odmawiasz wzięcia udziału w czymś, co jest tu na miejscu, w twoim teatrze, a decydujesz się na wyjazd aż do Szczecina". Praca w nowym miejscu, z nowymi ludźmi, a pod okiem reżysera, którego cenię - była ekscytująca. Mam nadzieję, że jesienią spektakl pokazany będzie w Warszawie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji