Artykuły

"Trzy siostry" Krystyny Jandy

- Zaczynamy blokiem 30 spektakli, co jest w Polsce prawdziwym eksperymentem, trudnym do przeprowadzenia. Nie stworzyliśmy jednak dwóch oddzielnych obsad, tylko "każdy gra z każdym" - KRYSTYNA JANDA opowiada o spektaklu "Trzy siostry" w Teatrze Polonia w Warszawie.

Trzy znakomite artystki o różnych osobowościach zabrały się za "Trzy siostry" Czechowa.

Przystępując do pracy, wiedziały, że chcą oszołomić publiczność tradycyjną, klasyczną interpretacją Czechowa. Natasha Parry-Brook, angielska aktorka od kilkudziesięciu lat związana z teatrem Petera Brooka, jednego z największych wizjonerów teatralnych na świecie, Krystyna Zachwatowicz, scenografka, która w swojej karierze stworzyła ponad 100 projektów teatralnych dekoracji, i wreszcie Krystyna Janda, pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia i właścicielka prywatnego Teatru Polonia, dopięły swego. W zeszłą sobotę premiera "Trzech sióstr" zainaugurowała działalność Dużej Sceny Teatru Polonia. To pierwszy wspólny projekt Parry-Brook, Zachwatowicz i Jandy.

JOANNA KIJOWSKA: Natasha Parry, Krystyna Zachwatowicz i Krystyna Janda, trzy kobiety robiące wspólnie "Trzy siostry", to musiała być mieszanka wybuchowa. Udało się pani zapanować nad taką niecodzienną konstelacją?

KRYSTYNA JANDA: Trzy kobiety z ogromnym doświadczeniem. Gdyby złożyć razem to, co wszystkie w życiu widziałyśmy, zrozumiałyśmy i zrobiłyśmy zawodowo, powstałby bardzo imponujący rejestr. Według mnie Natasha Parry zagrała sztandarowe role Czechowskie najlepiej w Europie. Jest z pochodzenia Rosjanką, o Czechowie wie bardzo wiele i, jeśli chodzi o ten temat, jest dla mnie wyrocznią. Krystyna Zachwatowicz ma na koncie niezliczoną liczbę wybitnych scenografii, między innymi także do "Trzech sióstr". Obie panie są kamieniami milowymi europejskiego teatru. Ja do projektu weszłam jak współtwórczyni,

Obsada spektaklu "Trzy siostry" w reżyserii Natashy Parry-Brook niespodziewanie, na miesiąc przed premierą. Tak się złożyło z powodu opóźnienia remontu teatru, musiałam osobiście doprowadzić spektakl do premiery. Nasza praca polegała na wzajemnym inspirowaniu. O konfliktach nie mogło być mowy.

Jakoś nie chce mi się wierzyć, że trzy kobiety o wyrazistych temperamentach tak łatwo doszły do porozumienia...

- A jednak. Poza tym takie myślenie to stereotyp. Ja z panią Zachwatowicz przyjaźnię się od lat, a Natasha przekazała mi spektakl, który miałam dokończyć, spektakl zarysowany, z podjętymi wszystkimi ważniejszymi decyzjami artystycznymi.

Zgadza się pani z jej wizją "Trzech sióstr" czy też po przejęciu od niej reżyserii miała pani ochotę przemycić do tego spektaklu jakieś swoje pomysły?

- Nie, od początku, od pierwszego spotkania ustaliłyśmy, jaki to ma być spektakl. Natasha pracowała długo z Krystyną Zachwatowicz, spotykały się, dość długo kompletowała obsadę, spotykając się z wieloma polskimi aktorami. Jej wybory były czasem dla mnie zdumiewające, szczególnie dlatego że obsadzała dużo "młodziej" role, niż życzył sobie tego Czechow. W rezultacie debiutuje aż czwórka aktorów, Irina - Hania Konarowska, jeden Solony - Kuba Wieczorek, jeden Tuzenbach - Marcin Piejaś i Fiedotik - Michał Sieczkowski. Podobało mi się, że pani Parry angażuje młodzież, jak i to, że ma to być, mimo takich decyzji, tradycyjny Czechow. Jestem szczęśliwa, że mogłam doprowadzić ten spektakl do premiery, do pierwszej premiery na Dużej Scenie Teatru Polonia. Miałam cały czas obok siebie panią Krystynę Zachwatowicz i jej doświadczenie i wsparcie.

Zadebiutowała pani w "Trzech siostrach". Teraz po raz drugi debiutuje pani Czechowem, otwierając Dużą Scenę swojego teatru...

- Czechow przewija się przez całe moje życie zawodowe. Chciałam, żeby spektaklem inaugurującym otwarcie Dużej Sceny Teatru Polonia była opowieść o kobietach. W tym teatrze to już "norma"... A "Trzy siostry" to piękna i uniwersalna historia o losach kobiet.

Debiutowałam właśnie w "Trzech siostrach" rolą Maszy, 30 lat temu, pod kierunkiem Aleksandra Bardiniego. Jego spojrzenie na tę sztukę, jego szacunek do tego wielkiego tekstu pozostawił apetyt na ponowne, młode przedstawienie. Na te tematy wiecznie aktualne i gorące. Nic się nie zmieniło, wszyscy wciąż mamy nadzieję na udane życie, szczęśliwe miłości, małżeństwa i przychylny los. I oczywiście wiele z tych marzeń się nie spełnia. Ale życie jest piękne i szkoda, że mija tak szybko - jak filozofuje Wierszynin.

Jaka jest idea tych "Trzech sióstr"?

- Od początku wiedzieliśmy, że ten spektakl będzie wierny Czechowowi, a jego centralną postacią będzie Natasza, żona Andrzeja, brata sióstr, wprowadzająca się po ślubie do tego domu i zmieniająca całkowicie życie tych trzech kobiet.

Dlaczego spektakl ma podwójną obsadę?

- Bo zaczynamy blokiem 30 spektakli, co jest w Polsce prawdziwym eksperymentem, trudnym do przeprowadzenia. Nie stworzyliśmy jednak dwóch oddzielnych obsad, tylko "każdy gra z każdym". Otwierając swój teatr, założyłam, że będziemy grali dużymi blokami. Oznacza to, że na przykład teraz przez blisko miesiąc gramy "Trzy siostry". Aktorzy warszawscy mają dużo zobowiązań, występują w innych teatrach, grają w filmach... A ja chcę doprowadzić do tego, żeby spektakl po premierze grało się tak długo, jak długo zechce publiczność. Tak pracują teatry na Zachodzie, to zmniejsza koszty, sprawia, że po premierze i początkowej reklamie żyje on w mediach i wśród widzów. Praktyka warszawska to cztery spektakle po premierowym wieczorze i miesiąc przerwy, a widzowie muszą tytułu szukać i na niego polować.

Na zdjęciu: scena z prób do "Trzech sióstr" Teatru Polonia w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji