Artykuły

Podczas konferencji prasowej, jaka zwyczajowo poprzedza każdą nową premierę na scenie Teatru Bogusławskiego, dyrektor Robert Czechowski potwierdził raz jeszcze swą decyzję o rezygnacji z kierowania kaliską sceną.

Wyjaśnił też że główną przyczyną jego rozstania z Kaliszem jest brak możliwości dalszej twórczej współpracy z zespołem. Czechowski chciałby odejść z końcem grudnia. Wcześniej jednak musi rozstrzygnąć się sprawa przetargu na remont sceny kameralnej, na co Kalisz otrzymał środki z Unii Europejskiej. O terminie przyjęcia rezygnacji zadecyduje ostatecznie Urząd Marszałkowski w Poznaniu, który najprawdopodobniej ogłosi też konkurs na nowego dyrektora kaliskiej sceny.

Twórcze apogeum...

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, ustępujący dyrektor podkreślił, że spełnił swoje obietnice i plany twórcze, z jakimi przyszedł do Kalisza. Z wyjątkiem jednego marzenia, jakim był wyjazd z kaliskim zespołem na festiwal w Edynburga. - Chyba jednak więcej satysfakcji dal nam wyjazd do Warszawy na Festiwal Festiwali Teatralnych, gdzie nasz "Woyzeck" został przyjęty

entuzjastycznie i zebrał mnóstwo gratulacji. Myślę, że występ w stolicy był też pięknym zamknięciem naszej ponad 5-letniej współpracy, która osiągnęła apogeum możliwości twórczych. W najbliższych miesiącach drugi sztandarowy spektakl kaliskiej sceny "Wybranych" pokażemy w Warszawie i Krakowie.

Kaliskie propozycje sceniczne wypadły dobrze także na międzynarodowych festiwalach w Budapeszcie i Bochum, a wcześniej w Brześciu i Hannoverze. Kolejne zaproszenia już przyszły z Mińska i Pragi. Czechowski nie ukrywał jednak, że tych pozycji nie uda się utrzymać w repertuarze, ponieważ część aktorów już odeszła z Kalisza, a inni mają podobne plany.

Odchodzę z Kalisza z żalem, a moim marzeniem jest powrót do Wrocławia - wyznał. - Ale przede wszystkim chciałbym zająć się rodziną i poświęcać jej więcej czasu.

Przewrotny filozof

Ostatnim spektaklem, który Czechowski wyreżyserował w Kaliszu, będzie .Libertyn" Erica Emmanuela Schmitta. Premiera już w najbliższą niedzielę.

- Będzie to spektakl rozgrywajacy się na dwóch płaszczyznach, gdzieś pomiędzy opowieścią łotrzykowską z gatunku "różowych komedii" a lekką powiastką filozoficzną - wyjaśniał reżyser. - Sztuka dotyka historii znanego filozofa. Denisa Diderota, który miał swoje miejsce w rozwoju myśli filozoficznej i światopoglądowej, a także kształtowaniu moralności Diderot byt współtwórcą słynnej Wielkiej Encyklopedii Francuskiej, która miała być zapisem owoców myśli ówczesnej epoki, zdecydowanie zrywając z normami

głoszonymi przez kościół. A więc historia dziś także aktualna. Co to znaczy być moralnym? Gdzie są granice etyki? Co znaczą słowa: rodzina, miłość, wierność? Sam Diderot jednak nie przestrzegał tych zasad i zawsze potrafił się usprawiedliwić... Przewrotnego filozofa na kaliskiej scenie zagra Darek Taraszkiewicz, którego do tej pory nie oglądaliśmy w dużych rolach. Towarzyszyć mu będzie pięć kobiet (Izabela Wołoszyńska, Mirosława Sapa, Izabela Piątkowska, Małgorzata Kałędkiewicz i Caryl Swift), a każda z nich ma być pretekstem do pokazania głównego bohatera z innej perspektywy.

Całość rozgrywa się w przestrzeni, którą scenograf Jan Polivka określił jako "sztuczny raj" -świat nieprawdziwy, wymarzony przez Diderota, rodzaj bezludnej wyspy.

I co dalej?

Czechowski zrezygnował z drugiej premiery, którą zamierzał w tym sezonie przygotować na kaliskiej scenie czyli "Skrzypka na dachu". Z dalszych planów repertuarowych, zarysowanych u progu sezonu, na pewno uda się zrealizować "Pana Poduszkę". Spektakl wyreżyseruje Zbigniew Najmoła. Pierwsze próby rozpoczęła też w Kaliszu Julia Wernio, która pracuje nad sztuką "Kantata na cztery skrzydła". Wielce prawdopodobna jest premiera "Pływania synchronicznego", którą podjął się przygotować Paweł Kluszczyński. Reszta jest jedną wielką niewiadomą.