Artykuły

Sylwia chce zostać Violettą

- Sylwia to moje marzenie operetkowe: wszak pięć lat pracowałam w Teatrze Muzycznym. W operze tą partią, na którą czekam, jest Violetta w "Traviacie" - MAŁGORZATA KULIŃSKA zaśpiewa w tm miesiącu dwie główne partie operowe w premierach Opery i Operetki.

Michał Lenarciński: W piątek na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi zobaczymy panią w roli tytułowej w premierze "Księżniczki czardasza", tydzień później jako Zuzannę w premierze "Wesela Figara", wcześniej były premiery "Krakowiaków i górali" oraz "Carmen". Chyba jest pani zapracowana.

Małgorzata Kulińska: - I bardzo mnie to cieszy. Po to kończymy szkoły, by śpiewać - to motto mojej pani profesor Delfiny Ambroziak i ja również chętnie podpisuję się pod nim.

Role, o których mówimy, są odmienne i zróżnicowane, podobnie epoki i style oper. Co sprawiło pani największą przyjemność?

- Każda z tych postaci jest interesująca, daje możliwość wykazania się nie tylko umiejętnościami wokalnymi, ale i warsztatem aktorskim. Każda rola daje mi przyjemność, ale chyba Sylwia, czyli księżniczka czardasza, jest tą wymarzoną.

Dlaczego?

- Kiedy pracowałam w łódzkim Teatrze Muzycznym, tak bardzo chciałam ją zaśpiewać, że sama się jej nauczyłam. Nigdy w życiu tak bardzo nie starałam się o rolę. Stanęłam do przesłuchania, później do castingu, uprzednio z zaprzyjaźnioną choreografką przygotowując układ czardasza, wreszcie zaśpiewałam i zatańczyłam. Włożyłam tyle pracy i usłyszałam, że Sylwia powinna być brunetką...

Kolor włosów chyba nie może być w teatrze przeszkodą?

- Też tak myślałam. I również dlatego cieszę się, że - mimo iż wciąż nie jestem brunetką - Sylwię zagram.

Trudno chyba przygotowywać jednocześnie dwie role: operetkowej Sylwii i Mozartowskiej Zuzanny?

- Nie. Choć biegam z próby na próbę, nie czuję się zmęczona, a raczej szczęśliwa. A przy tym mam wielką przyjemność przygotowywać Zuzannę u boku Joanny Woś; mogę podpatrywać mistrzynię na scenie i słuchać jej podpowiedzi.

Czy ten sezon przyniesie kolejne role, czy da wreszcie wytchnienie?

- Nie potrzebuję wytchnienia. I już cieszę się na następną pracę: w "Cyganerii" przygotuję partię Musetty.

A, poza Sylwią, jaka rola przyniosłaby pani najwięcej radości?

- Sylwia to moje marzenie operetkowe: wszak pięć lat pracowałam w Teatrze Muzycznym. W operze tą partią, na którą czekam, jest Violetta w "Traviacie". Myślę, że nawet jeśli nie dostanę propozycji - jak mówi się w teatrze - wejścia w rolę, to i tak nauczę się jej sama. Nawet na pewno się nauczę.

Czy, poza śpiewaniem, ma pani czas na inne zajęcia? Choćby na spacer, pływanie, a może siłownię?

- Mam, i wszystko to robię. A ostatnio odkryłam, że umiem gotować.

To zupełnie nowa dyscyplina sportowa.

- Cha, cha! W moim wydaniu tak. Mąż stwierdził, że mam osiągnięcia i trzeba mu wierzyć.

A jakieś pozazawodowe pasje?

- Motoryzacja.

Ograniczająca się do jazdy, czy poszerzona na przykład o mechanikę?

- Ta pasja nie ograniczająca się wyłącznie do jeżdżenia. Lubię podziwiać auta na wyścigach i wystawach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji