Artykuły

"Biesy" Wajdy czyli o granicach filmu w teatrze

Z biletem zdobytym cudem, tuż przed spektaklem u kierownika Biura Obsługi Widowni, bowiem kasy Teatru Dramatycznego od dawna już odstraszały napisem: "Wszystkie miejsca na dzisiejsze przedstawienie sprzedane", poko­nując tłoczący się przed zdumio­nym, zdenerwowanym, nie przy­wykłym do takich ekscesów bile­terem tłum gapowiczów, dotarłem na wypełnioną po brzegi widow­nię. Fama, że w krakowskim Tea­trze Starym rodzi się, a później, że już narodziło się dzieło genial­ne - "Biesy" {#au#199}Dostojewskiego{/#} w inscenizacji Andrzeja Wajdy, ro­sła niczym lawina, i tuż przed Warszawskimi Spotkaniami Tea­tralnymi osiągnęła punkt szczyto­wy. Przed - bo w czasie przed­stawienia, na które z takim tru­dem udało mi się dostać, podziw dla Wajdy nie był już jednak wcale tak jednoznaczny, a w ku­luarach, podczas antraktów, paru krytyków (o grozo!) zaczęło w o­góle przebąkiwać o kiczu. Znaczy­łożby to więc może, iż opinia o Wajdowskiej inscenizacji "Biesów" zacznie teraz z kolei ewoluować w odwrotnym kierunku? Nie wiem, a poza tym nie wydaje mi się to wcale takie ważne. Podat­ność naszej opinii teatralnej na rozmaite euforie jest znana, więc po prostu nie sądzę, aby było się czym przejmować. Ale wydaje mi się, iż "Biesy" Wajdy dostarczają znakomitej okazji do dyskusji na temat granic możliwości i przydatności określonej poetyki teatralnej.

W dotychczasowych publika­cjach na temat przedstawienia "Biesów" w Teatrze Starym w Krakowie można było przeczytać szereg sądów podkreślających wynalazczość i oryginalność roz­wiązań inscenizacyjnych zastoso­wanych przez Wajdę. Rozwiązań tych nie będę jeszcze raz szczegó­łowo opisywać; zrobiono to już dość dokładnie. Że wywierają one wrażenie, to fakt. Wajdzie - przypomnę tu wielokrotnie już cytowaną jego własną wypowiedź - chodziło o "...przedstawienie, które pokazywałoby to, co jest właściwą akcją książki: ów wzię­ty z motta 'Biesów', 'bieg ku brzegowi morza stada świń, w które wcieliły się wygnane z opę­tanego złe duchy'. Takie właśnie powinno być na scenie tempo ca­łego spektaklu - zadyszane i osza­lałe". Mówił też jeszcze Wajda na­stępująco: "...Pociąga mnie prze­de wszystkim wspaniała galeria postaci. Wydaje mi się, że dramat tych ludzi uchwycony przez Do­stojewskiego w momencie strasz­liwego skurczu i szaleństwa, jest dla książki istotniejszy niż kon­statacje natury intelektualnej, ja­kie można zbudować na jej kan­wie. Publiczność przychodzi do teatru, żeby coś zobaczyć, a nie uczestniczyć w spekulacjach my­ślowych".

Trzeba przyznać, że Wajda nie rzucał słów na wiatr. W jego sce­nicznej wersji "Biesów" jest wszystko, co zapowiadał. Przed­stawienie ma "zadyszane i osza­lałe tempo" i ma także galerię postaci "uchwyconych w momen­cie skurczu i szaleństwa". Nie ma w nim natomiast spekulacji myślowych. Ale czy te ostatnie rze­czywiście dla książki Dostojew­skiego są tak bardzo nieistotne, jak twierdzi Wajda?

{#au#321}Camus{/#}, którego adaptacją - przynajmniej częściowo - posłużył się Wajda, bo wiadomo, że zmieniał ją i uzupełniał czerpiąc również wprost z powieści, był - dla przykładu - akurat odwrot­nego zdania.

Uważał (wystarczy przeczytać esej Camusa o Kiryłowie, aby rzecz stała się oczywista), że my­ślenie, rozstrzyganie określonych dylematów egzystencjalnych bu­duje osobowości bohaterów Do­stojewskiego. Nie inaczej uważa jeden z najwybitniejszych badaczy prozy Dostojewskiego M. Bachtin, który twierdzi ("Problemy poetyki Dostojewskiego") że: "Wszystkim czołowym bohaterom Dostojew­skiego dane jest "wzniośle rozumo­wać i wzniosłości szukać", każde­go z nich "nurtuje wielka i nie rozstrzygnięta myśl"; każdy musi koniecznie rozstrzygnąć idee. Na tym właśnie rozstrzygnięciu idei polega najprawdziwsze ich życie, ich stan niedopełnienia. Jeżeli wyobrazimy sobie tych ludzi po­za ideą którą żyją, to obraz ich ulegnie całkowitej deformacji. In­nymi słowy, obraz bohatera jest nieodłączny od obrazu jego idei".

Innymi słowy - dodam tu od sie­bie - czyny, działania, stany emo­cjonalnego wrzenia wywoływane są w ludziach z utworów Dosto­jewskiego poprzez realizujące się w nich napięcia i procesy myślowe - a nie na odwrót.

Otóż Wajda usiłuje nam poka­zać postaci "Biesów" odwracając tę perspektywę widzenia. Cóż stąd wynika? Wiadomo, że myśli, idee, którymi żyją bohaterowie zarówno "Biesów", jak i innych utworów autora "Zbrodni i kary" krystalizują się w nieustannie prowadzonych przez nich gwałto­wnych dialogach i monologach. Właśnie krążenie idei wywołuje w bohaterach Dostojewskiego wi­bracje emocjonalne, angażuje ca­łe ich jestestwo. Wajda, kładąc nacisk na ukazanie owych wibra­cji przez zastosowanie szeregu chwytów inscenizacyjnych, cią­głe przyspieszanie tempa akcji, pointowanie każdej sceny nasyco­nej wyciem, jękami, dygotem, sy­czącymi szeptami, muzyką Zyg­munta Koniecznego i całym sze­regiem jeszcze innych środków ekspresji dźwiękowo-wizualnej - nie mógł jednak przecież ukazać emocji postaci "Biesów" w stanie czystym, bez udziału słowa. A ponieważ słowo to właśnie myśl, to przekaźnik zarówno idei, jak i stanów emocjonalnych, nie obyło się w spektaklu bez tautologii. Pi­sał na ów temat interesująco Je­rzy Koenig w 13 numerze "Tea­tru". Ale nie obyło się też bez sytuacji o wiele bardziej smut­nych, ubezsensowniających, lub nadmiernie upraszczających postawę tej czy innej postaci. Aby zaś nie być gołosłownym - przykłady.

Postacią oddającą się spekulacji myślowej w "Biesach" w sposób bodajże najbardziej namiętny, jest bez wątpienia Kiryłow. W myśl zasady, że spekulacji trzeba uni­kać, wywody Kiryłowa zostały tak dalece w przedstawieniu Wajdy ograniczone, że dowiadujemy się o nim w zasadzie nie więcej, jak tylko tyle, iż chce popełnić samo­bójstwo dla zbawienia ludzkości. Ale jeśli nie znamy argumentów Kiryłowa, znika jeden z biegunów stanowiących o intensywności je­go przeżyć i bogactwie psychiki. Wajda stara się to nadrobić insce­nizacją. W chwili gdy do Kiryło­wa (A. Kozak) przychodzi Wier­chowieński (W. Pszoniak), by wyegzekwować od niedoszłego jeszcze samobójcy uprzednio pod­jętą przezeń decyzję, zapada mrok, lampa naftowa wybucha jaśniejszym płomieniem, to znów przygasa, migoce jak ostatnie bły­ski mającej zgasnąć za chwilę świadomości Kiryłowa. Efektowna to scena. Ale - chciałoby się po­wiedzieć zarazem - żałosna. Ki­ryłow u Dostojewskiego jest kimś więcej niż pionkiem w grze Pio­tra Wierchowieńskiego, jest w nim wspaniałe napięcie woli, odwaga i nie wierzę, że odsłonięcie źródła tych jego cech, napiętej myśli, mogłoby nudzić widza.

Inna scena. Szigalew na zebra­niu przyszłych wywrotowców wygłasza swą słynną teorię o zrównaniu dziewięciu dziesiątych społeczeństwa, by absolutną wol­nością mogła cieszyć się pozosta­ła, jedna dziesiąta, o drodze do równości poprzez despotyzm. Wajdy teorie nie interesują, wiec nad słowami Szigalewa (W. Ruszkow­ski) dominuje atmosfera tajemni­czego zebrania. Widzów intryguje spór studentki ze studentem, jeszcze inne drobiazgi, a nie Sziga­lew. Nie może intrygować, bo wy­głaszana przez niego tonem kaza­nia mowa staje się ornamentem podmalowywującym tło sytuacji. Czy jednak istotnie tło, atmosfera winny dominować tu nad zdaniami teorii, od której wzięło począ­tek określenie kierunku nie tylko myślenia, ale i społecznego dzia­łania: szigalewszczyzna?

"Publiczność przychodzi do tea­tru (...) nie po to, aby uczestni­czyć w spekulacjach myślowych"... Czy ja wiem?... Traktatu filozo­ficznego na scenie nie wytrzyma­łaby z pewnością. Z drugiej stro­ny jednakże wiadomo, że właści­wie cała dramaturgia oparta jest na myślowej spekulacji, że nie może się bez niej obyć żaden dia­log, ani monolog i publiczność jakoś to znosi. W filmie monolog można przełożyć na ciąg obrazów, symboli itd. W teatrze podobną metodę da się również stosować, wszakże do pewnych granic. Waj­da zastosował ją w swoich "Bie­sach" nawet z dużym powodze­niem, ale granice przekroczył. Przekroczył, bo nie docenił eks­presywnych właściwości słowa w konstytuowaniu się ludzkich oso­bowości u Dostojewskiego.

Teatr spontanicznych działań, migotliwej i jednocześnie szokują­cej inscenizacji - jest nadal w modzie. Ale metody tego teatru, obok niewątpliwych olśnień, jakie wywołują u widzów, raz po raz pokazują także swoje płytkie dno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji