Artykuły

Na polskim podwórku

Znacie? No to posłuchajcie - o "WON!" w reż. Barbary Borys-Damięckiej w Teatrze Syrena pisze Maciej Łukomski z Nowej Siły Krytycznej.

Jak może wyglądać rodzina Dulskich w IV RP? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Ryszard Marek Groński - autor sztuki "WON!", której premiera odbyła się w warszawskim Teatrze Syrena. We wspołczesnej wersji "Moralności pani Dulskiej" Zbyszek (Marcin Piętowski) jest drag-queen występującą w gejowskich klubach, który ukrywa przed rodziną swoją orientację. Pierwsza córka dzisiejszej Dulskiej, Zuza (Anna Deka), uczestniczy w feministycznych manifach, a druga to bywalczyni trendy klubów, która co wieczór wyrywa gorące towary.

Nad wszystkimi próbuje zapanować Mamuśka (Bożena Dykiel), ustawiająca po kątach milczącego męża - profesora uniwersyteckiego. Jest jeszcze Ukrainka Nadia (Beatrycze Łukaszewska) - studentka matematyki chaosu oraz kuzynka (Anna Korcz), która od rodziny wynajmuje lokal na salon erotycznego masażu. Wszystkich pilnuje wiszący na ścianie portret prababci, stylizowanej na autorkę "Moralności pani Dulskiej".

W swojej społecznej satyrze autor nie oszczędza nikogo. Mamy więc aluzje do księdza Rydzyka, Bronisława Wildsteina, Moniki Olejnik, afery taśmowej, itd. W domu dzisiejszych Dulskich zjawi się też poseł przypominający Romana Giertycha (Marcin Troński). Zaproponuje on pani domu karierę parlamentarną, podczas której będzie mogła zwiedzić świat na koszt podatników.

W finałowej scenie głos zabierze milczący dotąd profesor, który wypędzi wszystkich gdzie pieprz rośnie. Gdy pojawi się iskierka nadziei, że inteligencja może na nowo mieć kluczowe znaczenie w układzie społecznym, z portretu ucieknie sama Zapolska. Groński pozbawia nas złudzeń. Sto lat po napisaniu "Moralności" temat obłudy i moralności nadal jest aktualny. Politycy mamią nas fałszywymi, chwytliwymi hasłami, a poza kamerami robią przekręty. Ostatnia sex-afera jest tego najlepszym przykładem. Wszystko to znamy z gazet i zdążyliśmy się przyzwyczaić. Śmiech na sali nie milknie. Brakuje czasu na ewentualną refleksję, a aktorzy zamiast grać, głównie się przekrzykują.

Bożenie Dykiel nie udało się stworzyć roli na miarę jej talentu. Chciałbym wreszcie zobaczyć tę aktorkę w roli, która wyjdzie poza dotychczasowe emploi matki miło spędzającej czas przy garach. Znakomici są grający z nutką ironii Włodzimierz Press i Marcin Troński.

Szkoda jedynie, że nie zobaczymy przed teatrem protestów słuchaczy Radia Maryja, którzy chcieliby zdjąć spektakl, bo obraża ich uczucia. Mogło być ostrzej i bardziej zjadliwie. W zamian oglądamy przyzwoicie zrobioną komedyjkę obyczajową dla mieszczańskiego widza, który przyszedł się bawić. Można i tak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji