Artykuły

Kraków. Preisner z solistką Madredeusa

W wielkiej tajemnicy powstaje nowa płyta Zbigniewa Preisnera [na zdjęciu] "Cisza, noc i sny" z udziałem Teresy Salgueiro z portugalskiej supergrupy Madredeus. Tylko "Rzeczpospolita" oraz angielska ekipa BBC uczestniczyły w nagraniach.

Światowa premiera zaplanowana jest na jesień 2007 r. Prapremiera koncertowa - na Akropolu w Atenach. Kompozycje przemawiają słowami biblijnego Hioba, Ewangelii św. Mateusza, Jana Pawła II oraz Zbigniewa Herberta śpiewanymi po łacinie i angielsku. Słowo wstępne napisał Krzysztof Piesiewicz. Ma je przeczytać Jeremy Irons.

Rz: W czasach mody na dobre samopoczucie i hollywoodzki uśmiech powraca pan na nowej płycie do biblijnej postaci Hioba, człowieka dotkniętego plagami, śmiercią rodziny, chorobami, samotnością i biedą. Dlaczego?

Zbigniew Preisner: Pracując w wielu miejscach świata z wieloma artystami, zauważyłem że naszą cywilizację drąży smutek. Zacząłem zastanawiać się, co takiego się stało, że ludzkość żyjąca coraz bardziej komfortowo, mająca do dyspozycji nowe technologie i osiągnięcia medyczne, a w efekcie coraz dłuższe życie - wątpi w jego sens. Ludzie zamykają się w sobie, coraz mniej rzeczy ich cieszy. Kierując się tymi przemyśleniami, szukałem literatury, która jest piękna, uniwersalna i stawia niedające mi spokoju pytania. Tak wróciłem do Hioba. On wytrzymał próbę czasu.

W kompozycji otwierającej album padają następujące słowa: biedni są coraz bardziej zrozpaczeni, a bogaci coraz bardziej samotni.

- Napisałem je razem z Krzysztofem Piesiewiczem, zastanawiając się, czy jedno ludzkie życie może wytrzymać cywilizacyjny postęp, jaki dokonał się przez ostatnie pięćdziesiąt lat. Jeszcze niedawno czytaliśmy przy lampie naftowej, a teraz dzielimy uwagę pomiędzy ekran telewizora, komputera i telefonu komórkowego. Ale ogromny skok technologiczny nie został podparty myślą filozoficzną, psychologiczną ani wielką sztuką. Skondensowano świat w cyberpamięci, a zapomniano o duszy - zabrakło dla niej miejsca i czasu. Od połowy lat 90., kiedy na masową skalę weszły do użycia telefony komórkowe, świat oszalał i wariuje w coraz szybszym tempie. Większość z nas nie potrafi odnaleźć się w tej nowej sytuacji, nie umie korzystać z nowych urządzeń. Stąd bierze się samotność, a w skali międzynarodowej - terroryzm, napięcia religijne i społeczne, jak we Francji, czy samobójstwa w polskich szkołach. Agresja jest odpowiedzią na brak zrozumienia tego, co się dzieje wokół nas. Jeżeli nie możemy się odnaleźć w świecie, chcemy go wywrócić do góry nogami. Szukamy wszędzie wrogów, zapominając, że podstawą szczęścia jest życie duchowe, a nie coraz większa konsumpcja.

Będziemy w stanie sensownie łączyć życie duchowe z nowymi technologiami czy to w ogóle niemożliwe?

- To się nie wyklucza, pod jednym wszakże warunkiem, że ludzie będą panować nad technologią, a nie staną się jej niewolnikami. Kiedyś się mówiło, że posiadanie pieniędzy jest tak długo dobre, dopóki pieniądze są na naszej służbie. Kiedy porządek się odwraca, zaczyna się koszmar. Nowe media, gry komputerowe, telefonia mobilna, SMS uzależniają tak jak pieniądze i narkotyki.

Pan nie ma takich problemów?

- Nie. Komputera używam, ile trzeba, MP3 w ogóle. Wolę czytać korespondencję Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta. To chyba ciekawsze, prawda?

Starsze pokolenie wychowane na książkach jest bardziej odporne na pokusy nowych mediów, ale dla młodych są jak powietrze.

- Być może, zastanawiam się jednak, dlaczego artyści sześćdziesięcioletni, tacy jak choćby David Gilmour, z którym ostatnio pracowałem, po latach obecności na muzycznej scenie niezmiennie sprzedają kilka milionów płyt. Mają coś do powiedzenia! Tymczasem młodzi nagrywają kilka piosenek i znikają bez śladu. Bo nie dbają o swój rozwój, tożsamość, zgadzają się na bylejakość. Oszukać można raz, drugi już się nie uda - ludzie nie kupią płyty, książki, nie pójdą do kina. Dla młodego pokolenia jest to być może abstrakcja, ale ja, doświadczony artysta, muszę zapytać: dzieci, co wy robicie?!

Artystów pyta się o przyszłość świata. Jaka będzie?

- Świat jest skonfliktowany. I nawet się już do tego przyzwyczailiśmy. Oswoiliśmy się z AIDS, wojnami, terroryzmem, z tym że nasze samoloty mogą być w każdej chwili porwane lub zatrute radioaktywnym polonem. Historie, które jeszcze przed kilku laty nas paraliżowały, dziś wywołują obojętność. A przecież koniec może być bliższy, niż się spodziewamy. Dlatego, tak jak Hiob, lepiej zastanawiać się nad życiem. Ale też czerpać z mądrości, na które wciąż pozostajemy głusi. Na płycie przywołuję dwa przesłania: Jana Pawła II - "Nie lękajcie się" oraz Zbigniewa Herberta - "Bądź wierny, idź".

***

Zbigniew Preiner (1955)

ZBIGNIEW PREISNER (1955)

Dał się poznać jako artysta Piwnicy pod Baranami.

Zasłynął jako kompozytor muzyki do filmów Krzysztofa Kieślowskiego, tworząc z nim i scenarzystą Krzysztofem Piesiewiczem niepowtarzalne autorskie trio. Solo realizuje projekty autorskie, ostatnio napisał partie orkiestrowe na płytę Davida Gilmoura z Pink Floyd

Wyjątkowo uduchowiona muzyka, której trzeba się oddać bez reszty

- Kiedy otrzymałam od Zbigniewa wstępne wersje nagrań, wiedziałam, że będę pracować z niezwykle inteligentnym kompozytorem, który napisał muzykę z myślą o mnie i moim głosie. Odkryłam, że skrzydeł dodaje mi rzadki dziś uduchowiony charakter jego utworów. A to był dopiero początek niespodzianek, które czekały na mnie w Polsce. Kiedy w studiu w Niepołomicach usłyszałam niemal gotowe orkiestrowe wykonania - poczułam, że jakby w mgnieniu oka wyrósł przede mną las: bujny, bogaty różnorodnością gatunków i barw. A ja jakbym weszła między drzewa i szukała własnej ścieżki. Z każdym krokiem otwierała się zdumiewająca perspektywa. Takiego doświadczenia jeszcze nie miałam. Dlatego postanowiłam oddać się tej muzyce bez reszty i podążać za jej wewnętrznym głosem. Zaskoczeniem była też dla mnie postać głównego bohatera albumu - Hioba. Z początku pomyślałam, że to odległa dla nas postać. Postanowiłam jednak odrzucić historyczne skojarzenia i spojrzałam na biblijnego bohatera jak na jednego z nas. Zrozumiałam, że kondycja człowieka jest niezmienna. Zbyt rzadko jednak rozglądamy się wokół siebie i dlatego nie dostrzegamy współczesnych Hiobów. Ludzi śmiertelnie chorych, bezdomnych, nieszczęśliwych. Album tylko z pozoru jest opowieścią o samotności człowieka i trudnych wyborach, jakich musimy dokonywać, nie mając nigdy pewności, czy pójdziemy słuszną drogą. Warto wsłuchać się w szczególnie mi bliskie i pełne nadziei fragmenty Ewangelii wg św. Mateusza: "Proście, a będzie wam dane/Szukajcie, a znajdziecie/ Kołaczcie, a otworzą wam". To najwspanialsze przesłanie chrześcijaństwa. Jakkolwiek źle by nam się działo, nie możemy się poddawać i wyrzekać naszej wiary. Mówię to z własnego doświadczenia, bo choć nie porównuję się z Hiobem, wiele razy znalazłam się na życiowym rozdrożu. Musiałampodejmować trudne decyzje, zaufać Bogu. Nasze czasy tylko pozornie są łatwe. Dzięki telefonom komórkowym i Internetowi w każdej chwili możemy z najodleglejszego zakątka świata skontaktować się z najbliższymi, opowiedzieć o swoich wrażeniach i przygodach. Ale decydując się wyłącznie na ten rodzaj komunikacji, skazujemy się na egzystencję w wirtualnej rzeczywistości. Tymczasem o najważniejszych sprawach trzeba rozmawiać twarzą w twarzą, czując obecność drugiego człowieka. Nie można żyć w ciągłej iluzji, a niestety tak coraz częściej postępujemy. notował j.c.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji