Artykuły

Duet ósmego dnia

- Często, choć z różnych poziomów, współpracujemy ze sobą, na przykład przez wiele lat w Teatrze Ósmego Dnia. Co roku spotykamy się przy okazji Festiwalu Malta i różnych innych imprez kulturalnych, odbywających się w Centrum Kultury Zamek - mówią bracia, LECH i MAREK RACZAKOWIE.

Leszek Raczak [na zdjęciu]: W Teatrze Ósmego Dnia wszyscy wiedzieli, że Marek jest moim młodszym bratem. Był on wtedy zastępcą do spraw organizacyjnych. Później brano go jednak za... starszego ode mnie. Pełnił bowiem bardzo poważną funkcję dyrektora poznańskiego Centrum Kultury Zamek, którą sprawuje do dziś.

Marek Raczak: Mój starszy brat Leszek, już będąc dzieckiem... dbał o mój rozwój. Czytał mi książki. Po latach odwdzięczyłem mu się w Teatrze Ósmego Dnia. Leszek był jego dyrektorem. Obecnie jest reżyserem oraz scenarzystą, pedagogiem, a także dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta.

Czy Marek i Leszek czegoś sobie zazdroszczą?

Marek: - Jako dzieciak zazdrościłem bratu zdolności wyciągania wniosków z przeczytanych lektur. Dzisiaj natomiast tego, że większość czasu spędza w słonecznej aurze we Włoszech, gdzie mieszka.

Leszek: - Jeśli już, to ustabilizowanego trybu życia, jaki prowadzi.

Panów wzajemne relacje to coś więcej niż tylko braterska więź?

Marek: - Ma pani rację. Znam takich braci, którzy widują się tylko od święta, a my znaczniej częściej ze sobą rozmawiamy. Co nie oznacza, że spędzamy razem wszystkie weekendy, planujemy wspólne spotkania czy wakacyjne wyjazdy.

Leszek: - Rzeczywiście, to prawda. Tym bardziej, że często - choć z różnych poziomów - współpracujemy ze sobą, na przykład przez wiele lat w Teatrze Ósmego Dnia. Co roku spotykamy się przy okazji festiwalu teatrów ulicznych Malta i różnych innych imprez kulturalnych, odbywających się w Centrum Kultury Zamek.

Teatr Ósmego Dnia był dla panów tylko miejscem pracy, czy może czymś więcej?

Marek: - Dla mnie była to przede wszystkim praca, ale angażowałem się także emocjonalnie w przedsięwzięcia tu powstające. Wykonywałem więc nie tylko swój zawód, ale dawałem z siebie znacznie więcej. Teraz to już historia, choć silne uczucie pozostało. Myślę, że dla Leszka ów teatr to coś jeszcze więcej.

Leszek: - Nie mogę zaprzeczyć. Wszak przez prawie 30 lat ten teatr był centrum mojego życia. Spajał każdy przejaw aktywności twórczej, emocjonalnej i intelektualnej. To był grupowy koleżeński związek, który wydawał się mocniejszy niż przeciwności losu. Tych ostatnich nie brakowało - zarówno w sensie socjalnym, jak i politycznym. Dziś ten teatr jako akt twórczy jest mi całkowicie obcy. Pozostaje jednak koleżeński sentyment, który odczuwam wobec jego aktorów.

Teatr awangardowy powstał jako antidotum na panującą przed ponad 30 laty rzeczywistość. Czy dzisiaj możliwy jest taki kontakt z widzem?

Leszek: - Nie ma idealnej formy. Każda rzeczywistość wymaga nowych odpowiedzi. Ten dzisiejszy jest zdecydowanie mniej opresyjny w sensie politycznym i społecznym, ale w sferze duchowej bywa jak każdy inny - niebezpieczny. Także nasze czasy produkują poglądy, ideologie, które mogą być zagrożeniem dla każdego z nas. Miejsce dla sztuki, która usiłuje dać opór, istnieje także dziś. Co nie oznacza, że ja taki teatr robię.

Marek: - Teraz wszędzie jest miejsce dla sztuki, dla poszukiwania idei zrealizowania ich.

Przez wiele lat panowie zastanawialiście się nad wydaniem zapisów wszystkich spektakli Teatru Ósmego Dnia. Czy projekt ujrzał już światło dzienne?

Leszek: - Przedstawienia te już nie istnieją, a zostały zapisy, które są interesującą literaturą. Przeczytanie czegoś takiego może okazać się przyjemnością. Po drugie, książka będzie miała wartość poznawczą. Ówczesny Teatr Ósmego Dnia to typ teatru, który już nie istnieje, a jest znaczącą historią. To materiał dla tych, którzy interesują się historią teatru, sztuki i kultury. Czytać się go może bardzo dobrze, nawet z zainteresowaniem. Z przyjemnością wracamy przecież do lektur, których akcja dzieje się przed czterdziestu laty. Książka jest już prawie gotowa. Trwają prace korektorskie i redakcyjne, które prowadzi Juliusz Tyszka. W styczniu projekt zostanie ukończony.

Marek: - Najlepsze spektakle powstawały w latach, kiedy nie mieliśmy możliwości zapisu wideo. Zawsze podkreślaliśmy, że warto gdzieś zapisać odegrane kiedyś spektakle, póki są świeże w pamięci. To nie jest budowanie sobie pomnika. Angażuję się w ten projekt organizacyjnie. Muszę znaleźć kogoś, kto go sfinansuje. Chciałbym, aby książka do czytelników trafiła przed letnimi wakacjami.

Czy istnieje coś, bez czego trudno byłoby panom żyć?

Leszek: - Niedawno opuściłem szpital i wiem, że trudno byłoby mi przeżyć bez kawałka plastiku umieszczonego w mojej żyle

Marek: - Nie wyobrażam sobie życia bez codziennej dawki informacji z polskiej sceny politycznej.

A gdyby mieli panowie możliwość cofnięcia czasu, to czy coś byście zmienili w swoich decyzjach?

Marek: - Jako młody człowiek z pewnością bardziej przykładałbym się do nauki. Dzięki temu łatwiej byłoby mi wkroczyć w dorosłe życie. Nie wybrałbym też edukacji w Akademii Rolniczej, a kierunek uniwersytecki. Cała moja energia, jaka poszła w te studia i próba ustawienia się w tym fachu były bez sensu. Uczyłbym się też dłużej, by nie stracić dwóch lat na pobyt w wojsku.

Leszek: - Miałem możliwość dokonywania wyborów i ich nie żałuję. Na przykład tego, że nie zostałem politykiem i że robiłem teatr awangardowy, a nie taki dobrze zorganizowany. Jestem jednak predysponowany do uprawiania sztuk wizualnych i mogłem pójść w stronę kina. To wątpliwość, którą wciąż odczuwam. Może byłbym szczęśliwszym człowiekiem, gdybym w pewnym momencie przeszedł z teatru do filmu?

Jak panowie spędzą noc sylwestrową?

Marek: - W Centrum Kultury Zamek jako gospodarz imprezy sylwestrowej. Nie będę się bawił. To nie jest więc mój wymarzony sylwester.

Leszek: - Chciałbym pojechać z córką Giordaną w Alpy.

Czego panowie będą sobie życzyć przy szampańskim toaście?

Marek: - Bratu życzę zdrowia. Sobie - zostania pełnoprawnym właścicielem małego drewnianego domku, w którym obecnie mieszkam.

Leszek: - Aby Marek kupił sobie ów domek. Nie zdradzę swojego życzenia, by nie zapeszyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji