Artykuły

Antyk do zrewidowania

- Wydaje się oczywiste, że antyk był w XX w. ważnym nurtem tradycji teatralnej . Ale gdy zaczniemy się przyglądać praktyce, okaże się, że przedstawień, które dokonałyby wyrazistej rewizji antycznych tekstów, zapoczątkowały nowe myślenie, właściwie nie było. Ta sytuacja jest o tyle paradoksalna, że tradycja antyczna była silnie obecna w myśleniu o teatrze - mówi Grzegorz Niziołek w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Rozmowa z Grzegorzem Niziołkiem, kierownikiem literackim Starego Teatru

Joanna Targoń: Dlaczego wybraliście - po romantyzmie - antyk jako temat do zrewidowania?

Grzegorz Niziołek [na zdjęciu]: To obszary dramaturgii, z którymi, nawet jeżeli nie są obecne na scenie, w jakiś sposób wciąż się konfrontujemy. Są obecne w myśleniu o kulturze, o teatrze. Warto więc wrócić do źródła. W wypadku "rewizji romantyzm" pomysł był taki, żeby spektakle przygotowali studenci reżyserii. Trudno było znaleźć dojrzałych twórców, którzy by się tekstami romantycznymi zajmowali w osobisty sposób, a ponieważ prowadzę zajęcia w szkole teatralnej, wiedziałem, że studentów ta dramaturgia interesuje. W wypadku "antyku" jest inaczej. Nie można powiedzieć, że antyk jest w polskim teatrze nieobecny, natomiast to chyba dobra okazja, żeby popatrzeć na tę tradycję całościowo - dlatego zajmujemy się nie tylko tekstami antycznymi, ale całą tradycją antyku. Z jednej strony Sofokles, Ajschylos, Eurypides, Arystofanes, ale też "Odprawa posłów greckich". Chcemy też w re_ wizje włączyć spektakle, które są w repertuarze Starego Teatru - np. "Zaratustrę". Nietzsche jest przecież bardzo ważną postacią we współczesnym myśleniu o antyku.

Romantyzm jest teraz słabo obecny w teatrze, ale kiedyś powstawały odważne i niestereotypowe sceniczne interpretacje. Z tekstami antycznymi jest jednak inaczej - wybitne przedstawienia można policzyć na palcach jednej ręki.

- Wydaje się oczywiste, że antyk był w XX w. ważnym nurtem tradycji teatralnej . Ale gdy zaczniemy się przyglądać praktyce, okaże się, że przedstawień, które dokonałyby wyrazistej rewizji antycznych tekstów, zapoczątkowały nowe myślenie, właściwie nie było. Ta sytuacja jest o tyle paradoksalna, że tradycja antyczna była silnie obecna w myśleniu o teatrze. Antyk był głęboką inspiracją dla Wyspiańskiego. Leon Schiller wskazywał na teatr antyczny jako na model teatru powszechnego, politycznego, religijnego. Konfrontacja z antykiem była bardzo istotna dla Grotowskiego, choć żadnego tekstu z tego kręgu nie wystawił. Swinarski planował wystawienie "Bachantek" - i to spotkanie mogło być niezwykłe, twórcze, ale spektaklu nie zdążył zrealizować. Antyk w polskim teatrze pozostawał więc wciąż w sferze projektów marzeń, śladów - nie rodziły się z tego spektakle. Taki był też los książki Jana Kotta "Zjadanie bogów"; inaczej niż w wypadku "Szekspira współczesnego", który to tom zapoczątkował szereg teatralnych odczytań. Książka o antyku, choć zawiera równie wiele interesujących myśli, interpretacji, kontekstów teatralnych, niemal propozycji inscenizacyjnych, takiego fermentu nie wywołała. To zmieniło się dopiero w kilku ostatnich latach, i to dzięki dwóm osobom: Włodzimierzowi Staniewskiemu i jego projektom antycznym w Gardzienicach - "Elektrze", "Metamorfozom" i "Ifigenii", której pierwsze pokazy odbędą się podczas "rewizji" w maju, oraz Krzysztofowi Warlikowskiemu i jego spotkaniom z antykiem: "Elektrą", "Fenicjankami" w Izraelu, a przede wszystkim "Bachantkom", wybitnemu przedstawieniu, które spełniło te oczekiwania wobec antyku w teatrze, o których mówiłem. To sprawa ostatnich dziesięciu lat.

Jednak jakoś wciąż niewiele jest antyku w polskim teatrze.

- Stąd właśnie pomysł, żeby takie przedstawienia powstały. Nawiasem mówiąc, w całym XIX w. w krakowskim teatrze grano jeden jedyny tekst antyczny- "Rycerzy" Arystofanesa. Nie wystawiono żadnej greckiej tragedii. W latach późniejszych było lepiej, choć repertuar był bardzo ograniczony, zamykał się w kręgu kilku tekstów. Sofokles to głównie "Antygona" i "Król Edyp", Eurypides-,,Medea", Ajschylos - "Oresteja" i "Prometeusz w okowach". Ale do innych tekstów się nie sięgało - nie wystawiono , "Ajasa" czy "Filokteta". Gdy poruszamy się wciąż w kręgu tych samych tekstów, silą rzeczy powstaje ujednolicony obraz tragedii antycznej. Gdy zaczynamy sięgać do dramatów rzadziej lub nigdy nie wystawianych, okazuje się, że ten obraz jest fałszywy. Że np. teksty jednego autora różnią się od siebie...

I że autorzy też się różnią...

- Powstał skodyfikowany obraz tego, czym jest np. tragizm - ale okazuje się, że każdy z antycznych tekstów stawia przed teatrem inne zadania, że nie ma sensu szukać jednego modelu wystawiania, choć często uważa się, że można znaleźć sposób na antyk. Trzeba zrezygnować z takiego myślenia i po prostu zacząć czytać te teksty.

Dlaczego mamy się zajmować antykiem, co w tych tekstach jest fascynującego?

- Choćby dlatego, że zawarta jest tam bardzo pobudzająca wyobraźnię dialektyka bliskości i obcości. Czujemy, że teksty te zrodziły się z innej kulimy, innego myślenia o człowieku, o jego indywidualności, innego doświadczenia losu, doświadczenia ciała. Wiemy, że nie do końca mamy do tego obszaru dostęp, co powoduje z jednej strony lęk, z drugiej - fascynację. Chcemy się z tym konfrontować, kultura europejska jest spragniona konfrontacji z innością, odmiennością, co przybiera różne formy. Na pewno fascynują nas skrajności: transgresja, dotknięcie niebezpiecznego rejonu rzeczywistości, rzucenie bardzo ostrego światła na człowieka, zobaczenie człowieka w stanie katastrofy. Tu jest przęsło łączące antyk ze współczesną dramaturgią: dlatego pojawia się w rewizjach sztuka Sarah Kane "Zbombardowani".

To teatr, który rozsadza zdroworozsądkowe obrazy rzeczywistości, dokonuje aktu zburzenia w nas przyzwyczajeń i - najogólniej mówiąc - to obszar, który nas fascynuje, który dobrze się wpisuje w rozważania na temat współczesnej kondycji. Źródłem takiego odczytania antyku są prace Friedricha Nietzschego, ale też pisma Freuda, który widział w antyku możliwość skonfrontowania się z tym, co w człowieku nieświadome, pierwotne. A jednak w powszechnym, wyniesionym ze szkoły obrazie antyku nie ma miejsca dla Freuda czy Nietzschego.

Teatr antyczny kojarzy się raczej z opartym na recytacji teatrem akademickim. Z czego to wynika?

- Można powiedzieć, że to wina szkoły, która uczy o trzech jednościach i konflikcie tragicznym polegającym na starciu równoważnych racji. Ale też źródłem takiego rozumienia jest klasycyzm, silnie w kulturze europejskiej obecny, który dokonywał kodyfikacji i unifikacji wzorców antycznych. Nietzsche. należał do tych, którzy próbowali rozbić tę tradycję, ale okazuje się, że na poziomie pewnych powszechnie akceptowanych stereotypów nie do końca się to udało,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji