Artykuły

W Busku mam czas dla siebie

- Lubię seriale i przyznaję, że chętnie w nich występuję. Jednak pod warunkiem, że postacie, które gram, nie są serialowymi lokomotywami. Role pierwszoplanowe bardzo męczą - mówi MARTA LIPIŃSKA, aktorka Teatru Współczesnego w Warszawie.

W Busku Zdroju gości pani kolejny raz. Co panią tu przyciąga?

- Odpowiem krótko; siarka. Leczenie, ale także pełny relaks. Lubię spacery po parku, gdzie są piękne drzewa, dużo zieleni, wiewiórki. Najczęściej zatrzymuję się w sanatorium Włókniarz, położonym na uboczu Tu naprawdę wypoczywam. Nie robię makijażu, ubieram się bardzo swobodnie. Cieszę się, że mam czas wyłącznie dla siebie Do południa zabiegi, po południu czytanie książek, czasopism, rzadziej oglądanie telewizji. W Busku spotykam się z osobami ze świata kultury, z którymi mam mały kontakt w Warszawie.

Wspomniała pani o czytaniu książek. Jakie ulubione pozycje przywiozła pani tym razem do sanatorium?

- Przyznaję, że na urlop tradycyjnie wybieram się z książkami. W ciągu roku brakuje mi czasu na czytanie. Zaległości odrabiam podczas wypoczynku W tym roku zabrałam do Buska książkę "Gościnny występ w Bolzano" mojego ulubionego autora Sandora Marai. Wcześniej przeczytałam "Dzienniki" i "Wyznania patrycjusza" tego wspaniałego pisarza. To znakomity autor i bardzo cenię jego pisarstwo.

Ma pani za sobą kolejny rok pracy aktorskiej. Jak go pani ocenia?

- Na pewno był pracowity. Spektakle w teatrze, praca na planie serialu "M jak miłość".

Na co dzień jest pani związana ze sceną Teatru Współczesnego.

- Tak Tu stawiałam pierwsze kroki sceniczne po studiach i tu poznałam Macieja Englerta, mojego przyszłego męża. Oboje graliśmy w sztuce Jerzego Szaniawskiego "Dwa teatry". Ja grałam Lizelottę, w której zakochał się "chłopiec z deszczu". Na scenie zawiązał się nasz prawdziwy romans który zakończył się małżeństwem. Razem przeżyliśmy już ponad trzydzieści lat. Nadal oboje jesteśmy związani z Teatrem Współczesnym. Mąż jest dyrektorem i zarazem reżyserem, a ja gram na tej scenie. Aktualnie występuję w sztukach "Napis" i "Namiętna kobieta" [na zdjęciu]. Obie cieszą się dużym powodzeniem.

Występuje pani w wielu filmach. Ostatnio można było oglądać panią w udanych ekranizacjach bestsellerowych powieści Katarzyny Grocholi - "Nigdy w życiu" i "Ja wam pokażę".

- Bardzo mile wspominam pracę na planie tych dwóch filmów. Znakomici realizatorzy i wspaniali koledzy-aktorzy. W obu zagrałam rolę matki.

Często występuje pani na scenie w roli matki. Która z nich była pani najbliższa?

- Każda z granych przeze mnie matek ma cechy, które autor lekko ośmiesza. Bo taki wizerunek składa się na portret prawdziwego człowieka. Nie ma ideałów. Ja także nie jestem ideałem. Odpowiada mi rola matki w sztuce "Kobieta namiętna" reżyserowanej przez Macieja Englerta. To osoba zdecydowana, o silnym charakterze. Mego syna gra Piotr Adamczyk, którego prywatnie bardzo cenię i lubię. Sztuka cieszy się niesłabnącym powodzeniem.

A jaką matką jest pani w życiu prywatnym?

- Wychowaliśmy z mężem dwoje dzieci. Na szczęście nie są aktorami, choć mają artystyczne dusze. Michał jest operatorem filmowym, a córka Ania - malarką ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Oboje mają już własne rodziny. A ja doczekałam się wnuczki Anielki, która ma prawie dwa latka. Jaką jestem matką? Na pewno nie jestem nadopiekuńcza, dzieciom dawałam dużo swobody. I dziś także nie wtrącam się do ich życia, choć stale czuwam nad nimi. Niepokoję się, kiedy wyjeżdżają, czekam na ich telefony. Ale to naturalne. Postępuję tak, jak większość matek.

Obok filmu występuje pani również w serialach.

- Lubię seriale i przyznaję, że chętnie w nich występuję. Jednak pod warunkiem, że postacie, które gram, nie są serialowymi lokomotywami. Role pierwszoplanowe bardzo męczą. Przyznaję, że polubiłam postać gospodyni księdza w serialu "Ranczo".

Teatr, film, seriale telewizyjne. Obok tych form scenicznych jest również radio, z którym jest pani związana od lat.

- To prawda. Od lat współpracuję z radiem i bardzo to sobie cenię. Choć przyznaję, że praca w radiu nie jest łatwa. Tutaj przy pomocy głosu trzeba stworzyć postać. W pamięci wielu słuchaczy utrwaliłam się w słuchowisku "Kocham pana, panie Sułku", w którym wystąpiłam obok Krzysztofa Kowalewskiego. W tym roku byłam członkiem jury na festiwalu radiowym w Sopocie. Mieliśmy w czym wybierać. Wyłowiliśmy bardzo cenne słuchowiska.

A jaka jest Marta Lipińska na co dzień?

- Spokojna, zdecydowana. Traktuję ludzi serio i sama tego wymagam od innych. Moi najbliżsi twierdzą, że jestem opanowana i taktowna. Ale czasami, choć rzadko, nerwy biorą górę i potrafię wybuchnąć. Jestem domatorką. Kocham swój dom, mały ogródek Chętnie gotuję. Oboje z mężem lubimy włoską kuchnię i gdy czas pozwala, odwiedzamy dobre, włoskie restauracje w Warszawie. Bardzo lubię urządzać przyjęcia. Wtedy przygotowuję rozmaite dania, wymyślam różnorodne przystawki. Sprawia mi przyjemność, jak goście chwalą moją kuchnię.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji