Moje życie z "Wdechą"
- Za miłość do muzyki i odwagę spełniania najdzikszych marzeń, a także za wyprowadzenie z naszego grajdołu polskiej opery w świat - operową "Wdechę" przyznałabym MARIUSZOWI TRELIŃSKIEMU - mówi Maria Peszek, aktorka i wokalistka, która dostała "Wdechę" w kategorii Człowiek Roku 2005.
Aktorka Maria Peszek [na zdjęciu] za projekt "miasto mania" dostała "Wdechę" w kategorii Człowiek Roku 2005. Dziś nie ma wątpliwości, że to był "ważny składnik jej sukcesu".
Dorota Wyżyńska: Twój projekt muzyczno-teatralny "miasto mania" dostał już wiele nagród, ale "Wdecha" w kategorii Człowiek Roku 2005 była tą pierwszą.
Maria Peszek: Pierwszą i w związku z tym szczególną. Tak jak szczególny był od samego początku stosunek "Gazety" do mojego projektu. Jeszcze zanim "miasto mania" odniosła sukces, "Gazeta" była zainteresowana na każdym etapie jej powstawania. Pierwszy tekst ukazał się już na cztery miesiące przed premierą. "Wdechę" odebrałam w bardzo wyjątkowym momencie, w dniu pierwszego koncertu "miasto mania na żywo" i uważam, że ta nagroda przyniosła mi po prostu szczęście!
Jak się żyje z "Wdechą"?
- "Wdechę" uważam za ważny składnik mojego sukcesu. Myślę, że tytuł Człowieka Roku w sporym stopniu wpłynął na moje dalsze wybory, obligował mnie do określonych postaw, determinował taki a nie inny wizerunek. "Wdecha" okazała się niezwykle przydatna w żeglowaniu po dzikich rafach polskiego show-biznesu.
To był fantastyczny start! Jak widzisz tegorocznych nominowanych w kategorii Człowiek Roku? Masz swojego faworyta?
- Nominowanym w kategorii Człowiek Roku w tej edycji gratuluję wyróżnienia. Wszyscy są wyjątkowi i bardzo zasłużeni, każdy we właściwy sobie, oryginalny sposób.
Ostatnio najbliższa jest mi muzyka. Za miłość do muzyki i odwagę spełniania najdzikszych marzeń, a także za wyprowadzenie z naszego grajdołu polskiej opery w świat - operową "Wdechę" przyznałabym Mariuszowi Trelińskiemu.
Rozmawiała Dorota Wyżyńska
