Artykuły

Jarocki poprawia Mrożka

- Trzeba się wczytać w Mrożka i wtedy okaże się, że jest on niezwykle aktualny literacko, artystycznie i po prostu życiowo. Sięgam po jego dramaty od 1958 roku - mówi reżyser JERZY JAROCKI.

"Dziennik" rozmawia z reżyserem Jerzym Jarockim na dwa dni przed warszawską premierą "Miłości na Krymie".

MAGDALENA ŁUKASZEWICZ ("NEWSWEEK"): W 1994 roku przymierzał się pan do wyreżyserowania "Miłości na Krymie". Nic z tego nie wyszło, bo nie doszedł pan do porozumienia ze Sławomirem Mrożkiem. Czy teraz Mrożek dał panu przyzwolenie na realizację tej sztuki?

JERZY JAROCKI: Nigdy nie byłem w konflikcie z Mrożkiem i nie było żadnego nieporozumienia. On opatrzył "Miłość na Krymie" słynnymi 10 punktami dotyczącymi realizacji jego dramatu, a ja nie zdecydowałem się wypełniać tych punktów i tyle. Od tamtego czasu przymierzałem się do tej sztuki, ale ze względów technicznych jej realizacja była niemożliwa. Kilka lat temu na przykład ten dramat był "zamrożony" w jednym z berlińskich teatrów i bodajże na dwa lata został wyłączony z teatralnego obiegu. Teraz mam warunki do realizacji "Miłości na Krymie": teatr, w którym lubię pracować, i doskonałą obsadę. Miałem kiedyś co do tego dramatu wątpliwości, ale moje rozrachunki z mistrzem Mrożkiem powinienem skończyć jego sztuką, której wcześniej nigdy nie reżyserowałem.

Nie dość, że nie przestrzega pan mrożkowskich punktów, to jeszcze dopisał pan do sztuki sporo od siebie...

- Nie tak znowu sporo. Od 1993 roku minęło natomiast sporo lat i pewne diagnozy historiozoficzne dotyczące Rosji i świata, które były pisane wtedy na gorąco, już się zdezaktualizowały.

Co pan dopisał?

- Mrożek pokazał Lenina w pierwszych dwóch aktach. W mojej "Miłości na Krymie" Lenin pojawia się też w trzecim akcie. Przecież wrócił kilka dni temu do mauzoleum.

Wielki mag teatru po raz jedenasty zabrał się za sztukę Mrożka. W jego przedstawieniu pojawia się Lenin, który opowiada o nowych sposobach ratowania świata.

Dopisałem więc Lenina mówiącego teksty marksistowsko-leninowskie nowej generacji. Lenin odżywa i opowiada o nowych sposobach ratowania świata.

Jak Sławomir Mrożek zareagował na te pańskie zmiany?

- Zostały zaakceptowane w ciemno. Przypuszczam, że ich po prostu nie czytał.

Chodzą słuchy, że po Mrożka już nie należy sięgać, że to literatura przebrzmiała, a postaci papierowe...

- Trzeba się wczytać w Mrożka i wtedy okaże się, że jest on niezwykle aktualny literacko, artystycznie i po prostu życiowo. Sięgam po jego dramaty od 1958 roku. Wtedy wyreżyserowałem "Policję". Ta sztuka brzmi, jakby została napisana wczoraj, a postaci przywołują na myśl bohaterów z pierwszych stron dzisiejszych gazet.

Co w tej sztuce jest ważniejsze: miłość czy Rosja?

- Każdy z trzech aktów tej sztuki dzieje się w innej Rosji, innej epoce historycznej. Mrożek nieprzypadkowo te epoki ze sobą zestawia. W Rosji 1910 roku panował car, dopiero miała wybuchnąć wojna światowa i miały nastąpić wstrząsy ideologiczne, którymi karmił się cały XX wiek. Drugi akt rozgrywa się w 1928 roku, czyli po XV zjeździe partii bolszewików w Związku Radzieckim. Ten zjazd zadecydował, że należy zabierać ziemię kułakom i wysyłać ich na Syberię, budować za wszelką cenę ciężki przemysł, czyli w perspektywie myśleć o wojnie. Przeskoczenie z tamtych czasów do okresu, kiedy to prezydent Jelcyn wskakiwał na czołg, sprzeciwiając się oblężeniu parlamentu jest bardzo znaczące. Być może komuś się wydawało, że przejście z komunizmu do demokracji będzie dla Rosji proste. Mrożek opisał rok 1993 w Rosji. Od tamtej pory minęło 14 lat i ten kraj jest znowu całkowicie inny.

Czy w pana inscenizacj i odnajdziemy jakieś odnośniki do współczesnych relacji Polska - Rosja?

- Nie ma na nie miejsca. Nawet nieliczne wzmianki Mrożka na temat Polski wykreśliłem. W pewym momencie jeden z marynarzy mówi: "Słuchaj, w gazecie jest napisane, że Polacy zajęli Kijów". Na to opowiada mu drugi: "Eee, on nigdy nie był nasz". Nie chcę się wtrącać w sprawy naszego potężnego sąsiada. To nie moja rola.

A co z miłością w "Miłości na Krymie"?

- Mrożek wyposażył swoje postaci w różne rodzaje miłości. Zachydryński kocha się namiętnie w Tatianie, Wolf kocha Lilianę... Miłość jest napędem ich działania, ale nie znaczy to, że dzięki niej można odpowiedzieć na wszystkie pytania, które stawia Mrożek w tej sztuce. Do tego potrzebna jest historiozofia.

Wiem od pana współpracowników, że dość twardą ręką prowadzi pan aktorów. Prawda to?

- Zależy, którą ręką reżyseruję. Jak lewą, to bardzo luźno.

A którą reżyseruje pan "Miłość na Krymie"?

- Obydwiema.

A jednak krąży opinia, że aktorzy muszą się całkowicie poświęcić wielomiesięcznym próbom do sztuki w pana reżyserii.

- Nie do końca. Długość prób nie zawsze zależy ode mnie. Wystarczy, że któryś z aktorów zachoruje i cala misterna struktura się wali. Chętnie bym trzyma! aktorów długo przy sobie i z nimi pracował, ale tylko wtedy, gdyby miało to sens artystyczny.

Otacza się pan wianuszkiem aktorów, których angażuje do swoich spektakli. Dwie aktorki znane szerokiej publiczności z seriali telewizyjnych, czyli Jolanta Fraszyńska i Małgorzata Kożuchowska, stały się też pana aktorkami. Łatwiej panu pracować z ludźmi, których pan zna?

- Każdy reżyser lubi pracować krótko. Ja pracuję tym krócej, im szybciej mogę się z aktorem dogadać. Jeśli odnajdujemy się w dwóch spektaklach, to jest mi wygodnie zaprosić takiego aktora czy aktorkę do trzeciej roli, bo wiem, że nie będę musiał długo czekać na moment porozumienia. Działa tu prosty, egoistyczny, ale jednocześnie sprzyjający sztuce mechanizm.

W przyszłym roku minie 50 lat, odkąd pracuje pan "na Mrożku". Można się domyślać, że po tylu latach łączy panów artystyczna przyjaźń...

- To raczej znajomość wsparta z obydwu stron ogromnym szacunkiem. Podziwiam go za to, co zrobił. Jestem jego kibicem od "Policji".

"Miłość na Krymie" to pana jedenasta mrożkowska inscenizacja. Czy czuje się pan w jakiś sposób zobowiązany wystawiać sztuki tego autora?

- Tak, jest to pewien rodzaj zobowiązania, bo uważam, że są to po prostu świetne dramaty. Od pół wieku interesuję się przecież tą literaturą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji