Artykuły

Odnowa, czyli od nowa

To spektakl duszny, przesycony wonią kadzidła i gotowanej kapusty: polski - kadzidlany, polski - kapuściany - o "Dziadach. Ekshumacji" w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Polskim we Wrocławiu pisze Justyna Pobiedzińska z Nowej Siły Krytycznej.

Plakat przyciąga wzrok. Schematyczna, oszczędna w kolory grafika przedstawia Matkę Boską Bolesną - a może Matkę Boską Królową Polski? - w kapturze i w dresie z paskami na ramionach. Pochyla się nad ludzkimi kośćmi. Ma zaklejone usta i zamknięte oczy. Płacze. Korona na jej piersiach przypomina logo pewnej popularnej firmy.

I ten tytuł: "Dziady. Ekshumacja". Tak jak: "Dziady. Reaktywacja" albo: "Dziady. Dzień Sądu".

Frapujące, prawda? Może aluzje nie są najwyższych lotów, ale nazwisko Demirski zobowiązuje. Kogo tam sobie z reżyserką Moniką Strzępką ekshumowali podczas wrocławskiej premiery?

Czy po widowni rozpłynie się gryzący w oczy smród, jak to przy ekshumacjach bywa?

Co to będzie, co to będzie?

Publiczność wita nobliwy zapach kadzidła. Widzowie z pierwszych rzędów siadają w kościelnych ławkach. Oszczędna scenografia Roberta Rumasa przedstawia wnętrze świątyni - wielkie drzwi do kaplicy i leżący krzyż, który wygląda tak, jakby się nie zmieścił w jej wnętrzu. Krzyż będzie katafalkiem, stołem, sceną.

Jest nabożnie, cicho. Jak w kościele.

Wreszcie na scenie pojawia się trzech weteranów. Ekshumacja zaczyna się od smętnej wędrówki przez historię Polski - historii klęsk, nieudanych powstań, upokarzających sojuszów i zniewolenia. Jest i mowa o Jedwabnem i Pradze'68. Uczciwie, bez emocji. Na scenę wywleka się truchła dawne i współczesne, a nawet żywe trupy. Niektóre wypadają z szaf same. Jeden z weteranów raz po raz zapada w katatoniczne stany, a jego palce wyginają się w solidarnościowy znak zwycięstwa. Łatwo odczytać aluzje do IPN, PRL, UB, SB, IV RP, a kto wie, może i nawet PKN ORLEN?

Wrocławski spektakl nie jest adaptacją mickiewiczowskiego dramatu, ale jego reinterpretacją: duet Demirski&Strzępka imponująco sprawnie przełożył "Dziady" na język współczesny. Z oryginału zaczerpnięto podział na sceny i część postaci: Konrada, księdza Piotra, Rollisonową i jej syna, Anioła i Diabła. Mamy obrzędy, Wielką Improwizację, bal u Senatora. To już wszystkie analogie z oryginałem.

Bohaterowie mówią językiem współczesnym, prawdziwym, soczystym i giętkim: "Dziady. Ekshumacja" to dramat, który się ogląda, i którego się słucha. Założę się, że autor pisząc go, znakomicie się bawił, skrzętnie odnotowując wszystkie nasze narodowe kalki - językowe, społeczne, narodowe, polskie, ojczyźniane, bogoojczyźniane wreszcie.

Bohaterowie stawiają ważne pytania: dlaczego żyjemy historią klęsk? Jak ważna to dla nas historia? Dlaczego polski katolicyzm jest powierzchowny, przepełniony czczymi rytuałami i opatrzony obrazkami z Najświętszą Panienką, której rodzajów mamy w kraju przynajmniej kilkanaście? Czy warto dziś osądzać dawnych oprawców? Co dziś mają za swój heroizm niegdysiejsi, jeszcze żyjący bohaterowie? Karkówkę z grilla? (Tanią, dobrej jakości).

Czy komunizm to ustrój, który sprawił, że ludzie witaminę "c" przyjmowali nie w cytrusach, a w kiszonej kapuście, a ich jedyną rozrywką były wczasy pracownicze, na które jeździli zatłoczonymi pociągami? Czy może komunizm to raczej Starobielsk, Ostaszków i Katyń? Czy przeszłość w ogóle istnieje?

Historia Polski to historia jazgotu, powiada Anielica-chórzystka w sukience a'la Marylin Monroe. Wcześniej była dziwką, wyśpiewującą na zamówienie rzewne, patriotyczne pieśni o broczącej krwią ojczyźnie. Moje kurestwo jest uniwersalne, mówi, wynikło ze wstrętu do smrodu kapusty gotowanej w zbyt ciasnym mieszkaniu. Wesoło kręci się biało-czerwony pompon chórzystek-cheerleaderek, ksiądz Piotr stwierdza kategorycznie, że Polska jest katolicka aż do śmierci. Zastanawia się nad swoim kazaniem: może za mało powiedział o narodzie, a za dużo o Chrystusie?

W tle "Nie pytaj o Polskę" Republiki.

Konrad zaczyna swoje solo słowami: wypierdalać, będę improwizował. Zapala papierosa. Doskonały to tekst, doskonała scena - Marcin Czarnik pokazał znakomite aktorstwo. Polacy chcą zaciągać kredyty i brać udział w promocjach, bo chcą zapłaty za dni, kiedy trzeba było bać się co rano... wszyscy pokutujemy za to, że żyjemy.

Scena balu: Rollisonową podano jako danie główne na środku stołu, pośród wódki, pieczonych świń i bigosu. Jestem sędzią głównym, bo wy się znów układacie, mówi z rozpaczą matki, której zakatowano syna. Tabernakulum otwiera się, w środku kręci się ociekający tłuszczem kebab. Zebrani, nawiązując do spektaklu Konrada Swinarskiego, jedzą gotowane jajka - na znak odnowy. Odnowa, czyli od nowa? Było już przecież powiedziane: przeszłość nie istnieje. A czterdzieści i cztery to numer kierunkowy na Wyspy Brytyjskie.

Spektakl ogląda się z masochistyczną przyjemnością. Wszak - zwłaszcza w świetle ostatnich wydarzeń politycznych - konkluzja jest przerażająca. Wskrzeszać przeszłość, nie wskrzeszać? Jak sprawić, by naród wstał z klęczek? Ekshumować trupy z przeszłości, babrać się w oślizgłych, cuchnących wnętrznościach zaprzeszłych spraw? Karać katów? Kto jest ofiarą, a kto katem, i kto ma o tym rozstrzygać, skoro wszystkie świętości i autorytety zepchnięto brutalnie z najwyższych nawet pomników? A może czekać, aż - jak mówi pani Rollinson - "klika pokoleń, przynajmniej dwa, zdechną w ziemi, w tej ziemi"?

Miło patrzeć na ludzi, którzy nie mówią o papieżu na klęczkach, głośno wypowiadają najczęściej wymownie przemilczane fakty z historii Polski i bawią się nietykalnym, kanonizowanym niemal, tekstem Świętego Wieszcza. Mówiąc krótko - szargają świętości, łamią tabu i grają widzom na nosach, zmuszając ich do próby odpowiedzenia sobie na pytanie: co znaczy patriotyzm? Wiara?

"Dziady. Ekshumacja" to spektakl duszny, synestezyjnie przesycony autentyczną wonią kadzidła i gotowanej kapusty: polski - kadzidlany, polski - kapuściany. O święty kebabie, módl się za nami Polakami, chciałoby się powiedzieć.

I wcale nie jest mi do śmiechu.

Śmiem twierdzić, że zamiast jeździć na Jasną Górę, nasi politycy powinni przyjechać do Wrocławia na "Dziady" Strzępki.

Ciekawe tylko, czy by coś zrozumieli?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji