Artykuły

Lublin. Warsztaty z tańca butoh

Nie interesuje mnie udawanie, udawanie jest nieciekawe - mówi Sylwia Hanff [na zdjęciu], tancerka butoh, która w sobotę i niedzielę prowadziła w Lublinie warsztaty poświęcone pracy z ciałem. - Zamień się w kamień, poczuj w sobie jego energię. Najlepiej wyobraź sobie, że masz serce z kamienia, zażartowała w końcu Sylwia.

Sylwia Hanff jest jedną z trzech osób uprawiających taniec butoh w Polsce. W niczym nie przypomina tancerzy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Oni są ascetycznie szczupli, pod napiętą skórą wyraźnie widać każde poruszenie mięśni. Tymczasem polska tancerka jest zażywną panią.

Elementy tańca butoh były podstawą dwudniowego treningu, przeprowadzonego z grupą młodych lublinian w Centrum Kultury. Nawiasem mówiąc, większość uczestników warsztatów słabo radziła sobie nie tylko z japońską techniką tańca, oni dostaliby pałę nawet na zwykłym wuefie.

Teresa Dras: Czym zajmuje się Pani na co dzień?

- Sylwia Hanff: Prowadzę Teatr Limen w Warszawie, to teatr tańca oparty na technice butoh. Jestem też aktorką mimem i często w tej roli występuję na deskach teatrów dramatycznych i operowych. Zajmuję się również choreoterapią.

Proszę nam pomóc zrozumieć taniec butho. Daisuke Yashimoto, który występował w Lublinie podczas ostatnich Konfrontacji Teatralnych, w prawie niezmiennej pozycji stał na scenie przez pół godziny. Jak "czytać" taki taniec, który jest bezruchem?

Cały czas, w każdej sekundzie, coś się dzieje z tancerzem butoh.

- Zgoda, trzeba nadludzkiego wysiłku, by utrzymać taką pozycję: stójka na jednej nodze, w głębokim skłonie, niemal dotykając głową podłogi. Więc o to chodzi - aby robić rzeczy maksymalnie trudne?

- Nie, o wysoką skalę trudności starają się twórcy współczesnego baletu albo cyrkowcy. W butoh chodzi o przekroczenie granic, wszelkich granic, w tym także wytrzymałości fizycznej, ale nie fizyczność jest najważniejsza. Ta forma sztuki zajmuje się tym, co jest poza normami społecznymi, co zostało wykluczone, ale jest częścią życia. Śmierć, obłęd, szaleństwo to jej podstawowe tematy. Butoh nie jest zjawiskiem czysto wschodnim, czysto japońskim, mimo że w Japonii powstał w połowie XX wieku. Bardzo ważną inspiracją była współczesna sztuka europejska, ale nie mniejszą - kontestacja tradycyjnego tańca japońskiego, z jego skodyfikowaniem i skostnieniem form.

O czy mówił taniec Daisuke Yashimoto?

- Gdyby to się dało powiedzieć słowami, to po co on miałby tak się męczyć na scenie! Ciało może opowiedzieć to, czego nie potrafią unieść słowa. To jest rozmowa na innym poziomie - medytacyjnej koncentracji. Widz nie musi rozumieć tańca butoh w kategoriach intelektualnych. Ma współodczuwać z tancerzem, doświadczać, przeżywać, wyjść z kolein przyzwyczajeń myślowych.

U kogo Pani uczyła się tańca butoh?

- U wielu mistrzów, trwało to ponad 10 lat.

W Japonii?

- Nie trenowałam w Japonii, pantomima ani butoh nie są tak dochodowe, abym mogła zarobić na bilet. W Europie mieszka wielu wspaniałych tancerzy, ale nie skorzysta się z ich warsztatów, jeśli samemu w sobie nie odkryje się butoh.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji