Artykuły

Dwa razy Polański

Ukazały się dwie monografie poświęcone reżyserowi "Noża w wodzie". Lektura obu przynosi pewne pożytki - pisze Jacek Szczerba w Gazecie Wyborczej.

Gdy trafiam na kolejne książki o Polańskim, zastanawiam się, czy warto po nie sięgać. No bo cóż nowego mogą nam zaoferować? Polańskiego opisano już chyba we wszystkich możliwych tonacjach - od skandalizującej po analityczną - a jego filmy są w ciągłym obiegu kinowo-telewizyjnym.

Czy jest więc po co zanurzać się w kolejne dwa tomy? Jest.

Oczywiście w obu znajdziemy motywy, które każdy fan Polańskiego przywoła nawet obudzony w środku nocy: że w jego filmach pełno jest absurdu, że mają kolistą konstrukcję (w finale wracamy do punktu wyjścia), że banda Mansona zamordowała żonę reżysera Sharon Tate, że z powodu uprawiania seksu z małoletnią Samanthą Geimer nie może on wrócić do USA, bo natychmiast zostanie aresztowany, itd.

Dozorca wie lepiej

Ale są tu też i rzeczy nowe. Zamochnikoff i Bonnotte dotarli np. do współpracowników Polańskiego, z którymi rzadko przeprowadzano wywiady. Mishka Cheyko, asystent reżysera, tłumaczy, jak wiele znaczy dla Polańskiego konsekwencja w trzymaniu się punktu widzenia, z którego jest przedstawiany film - dlatego np. we "Franticu" kamera nigdy nie wchodzi do pokoju przed bohaterem. Cheyko zdradza poza tym, że gdy Polański nie wie, na czym ma się skupić kamera na końcu jakiegoś ujęcia, zerka, na co patrzą w tym momencie jego współpracownicy, bo to znaczy, że właśnie ten element najsilniej przyciąga uwagę.

Scenograf Pierre Guffroy wspomina, że Polański skrócił "Tess", gdyż dozorca powiedział mu, że film jest za długi, choć na taką samą sugestię producenta Claude'a Berri'ego w ogóle nie reagował. Natomiast sekretarka planu Sylvette Baudrot mówi o legendarnej skrupulatności Polańskiego: ponieważ "Frantic" dzieje się w ciągu 48 godzin, ona przed każdym ujęciem nastawiała zegarek Harrisona Forda na właściwą godzinę.

Co jeszcze warto z tej książki zapamiętać? To, że w finałowej scenie "Dziewiątych wrót" specjaliści od tricków filmowych "ponakładali na mgnienie oka na twarz Emmanuelle Seigner twarze znanych modelek, aby przedstawiała sobą wszystkie kobiety". To, że Beckett nie pozwolił Polańskiemu na sfilmowanie "Czekając na Godota". To, że na planie "Piratów" Polański wyzwał na pojedynek sławnego kickboksera - ten się opierał, ale w końcu nieszczęśliwie walnął reżysera i było osiem dni przerwy w zdjęciach. I to, że "Chicago", w walce o Oscara dla najlepszego filmu, wyprzedziło "Pianistę" tylko o dziesięć głosów.

Bytom przed Chinatown

Andrzej Bątkiewicz, krytyk ze Śląska, najlepiej drąży polskie motywy w życiu Polańskiego. Przypomina np., że tenże uczył się w liceum plastycznym w Katowicach, mieszkając wówczas w Bytomiu. Pozwala to autorowi snuć wizję, do jakichże to kin Polański wtedy chadzał.

W "Ściganym Romanie Polańskim" przeczytamy też o tym, że przyszły reżyser był w sekcji kolarskiej Cracovii, i że w tym klubie trenował także narciarstwo. Bątkiewicz przypomina poza tym, że pierwsza szkolna etiuda Polańskiego "Rower" (zresztą zaginiona) nawiązywała do prawdziwego zdarzenia: młodego Romana pobił znany krakowski chuligan Janusz Dziuba.

Całą książkę Bątkiewicz zbudował na niezbyt fortunnym koncepcie - burzliwe życie swego bohatera przyrównał do dziejów doktora Kimble'a z filmu "Ścigany". Napisana jest ona w manierze, za którą nie przepadam, choć z pewnością ucieszy ona studentów i ambitniejszych licealistów, bo będą mieli skąd brać akuratne cytaty. Chodzi o to, że gdy Bątkiewicz porównuje Szpilmana z "Pianisty" do bohatera "Obcego" Camusa, to zaraz daje kawałek o Camusie, jak przywołuje "Tragedię Makbeta" Polańskiego, to posiłkuje się Janem Kottem. Przy tym styl ma nieco napuszony ("twórczość Polańskiego i Picassa łączy niezauważalna może dla zwykłego śmiertelnika, lecz rzucająca się w oczy wytrawnemu miłośnikowi ich artystycznych wizji, pasja przedstawiania zjawisk racjonalnych w sposób irracjonalny"). Do tego dochodzą wypisy z Morina, Debussy'ego, Pascala, Freuda, Diderota i z książki Romain Rollanda o Haendlu. Jest zatem erudycyjnie, ale czy to znaczy, że mądrze?

Z drugiej strony nie mogę nie docenić tego, że Bątkiewicz zamieścił opisy wszystkich filmów Polańskiego, łącznie ze szkolnymi krótkometrażówkami. Mało kto zdobył się na taki trud.

Polański. Na rozdrożu światów, Frédéric Zamochnikoff, Stéphane Bonnotte, przeł. Krystyna i Krzysztof Pruscy, Cyklady, Warszawa.

Ścigany Roman Polański, Andrzej Bątkiewicz, BZiW Bronisław Spadek, Katowice.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji