Artykuły

Po śmierci Krystyny Feldman - pustka nie do zapełnienia

Zmarłą w środę [24 stycznia], popularną aktorkę będą dobrze pamiętać ci, którzy się z nią zetknęli, widzieli jej kreacje sceniczne i ekranowe. A jak pamięć o tym niezwykłym sąsiedztwie Pani Krystyny i tysięcy kochających ją poznaniaków zachować dla kolejnych pokoleń? - piszą Jolanta Brózda, Marta Kaźmierska i Waldemar Lewandowski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Krystynę Feldman w Poznaniu nietrudno było napotkać. Na moście Teatralnym, zmierzającą do pracy (przez całe lata po prostu tramwajem), w kościele czy podążającą ulicami w codziennych sprawach. Rozpoznawali ją nie tylko teatromani i kinomani. Często zagadywali, ośmieleni tym, że nie starała się wytwarzać sztucznego dystansu. Półżartem zaczęto nawiązywać do lwowskiej tradycji, w myśl której ten, kto napotkał na mieście Ferdynanda Feldmana (ojca Pani Krystyny), wierzył, iż będzie miał dobry dzień.

Niełatwo godzą się dziś poznaniacy z tym, że owego dobrego omenu o drobnej posturze Krystyny Feldman już nie napotkają na swej drodze. Znicze spontanicznie ustawiane od środowego wieczoru pod frontonem Teatru Nowego to pierwsze świadectwo pamięci o Aktorce. Nazajutrz na internetowym forum gazeta.pl pojawiły się pierwsze pomysły uwiecznienia sylwetki zmarłej:

**** Pani Krystynie Feldman postawmy w Poznaniu pomnik! Taki ciepły, ludzki, jak na przykład ten poświęcony poznańskiemu, Staremu Marychowi. Jestem tego zdania, ponieważ Pani Krystyna, też była takim naszym Dobrym Duchem. (...) Może zatem poznańscy radni miejscy, może prezydent Poznania albo organizacje społeczne, podejmą ten temat. Ma Kraków Piotra Skrzyneckiego... Miejmy i my... Legendę tego miasta...

[gość.z.korony]

**** Wspaniały pomysł - i co najważniejsze apolityczny, więc nie grozi mu, że kolejne ekipy oszołomów go zniszczą. Widziałbym Panią Krystynę w roli Jej życia - czyli Nikifor, przycupnięty na murku i malujący swoje akwarelki na kartonie wydartym z pudełka po butach. Nikifor wykładał zawsze kapelusz, do którego przechodnie mogli wrzucać drobne datki. Pomnik mógłby mieć wmontowaną skarbonkę, z której wpływy zasilać mogłyby np. dom dziecka (...)

[kiks4]

**** Pomnik mógłby stanąć na rogu Roosevelta i Dąbrowskiego naprzeciw Teatru Nowego (tam gdzie dziś są budki telefoniczne

TPSA). Chodzą tam tłumy, jest szeroki chodnik i to takie JEJ miejsce.

[Poznańczyk]

* * *

Profesor Stefan Stuligrosz, założyciel chóru Poznańskie Słowiki, pamięć o Pani Krystynie chciałby zachować nieco inaczej. Wspomina: - Bardzo ją kochałem, jak rodzoną siostrę. Witaliśmy się zawsze serdecznym pocałunkiem. Kiedy usłyszałem, że zmarła, zaraz się za nią pomodliłem. Artyści z Poznania, tacy jak ks. Wacław Gieburowski mają swoje ulice. Może nazwać którąś imieniem Pani Krystyny? Ona była w Poznaniu bardzo kochana - przypomina.

Rafał Górecki, dyrektor festiwalu Prowincjonalia we Wrześni (gdzie sześć lat temu też nagrodzono Krystynę Feldman), dzieli się podobną refleksją: - Pani Krystyna to nasze "dobro narodowe" i należałoby się poważnie zastanowić, jak uwiecznić tę postać w formie nie tylko ekranowej. Daleki byłbym jednak od stawiania pomników - tego zadęcia, które tak lubimy w Poznaniu. To raczej instytucja teatralna czy jakaś ulica w Poznaniu powinna nosić imię Krystyny Feldman.

Górecki też odwołuje się do bliskiego sąsiedztwa poznaniaków i Pani Krystyny: - Od dziesiątków lat była postacią zadomowioną w Wielkopolsce. Ludzie ją cenili, szanowali, rozpoznawali na ulicy. Ja sam robiłem z nią zakupy w jednym markecie. Może warto byłoby pomyśleć np. o ławeczce z Krystyną Feldman, podobnej do tej, jaką ma Tuwim w Łodzi, gdzie można by przysiąść i podumać - mówi.

Mariusz Sabiniewicz, aktor Teatru Nowego, zwraca uwagę, że próba zachowania materialnej pamiątki po aktorze jest z zasady nieco ułomna: - Zawód aktora ma to do siebie, że jest ulotny, wszystko zostaje tylko w pamięci; to zresztą jego urok. Tabliczki tabliczkami, lecz dziś to wszystko jest za świeże, by cokolwiek mówić o przyszłości, choć niewątpliwie kiedyś pamięć o Pani Krysi trzeba będzie jakoś zachować, na przykład owymi tablicami, ławeczkami... Jednak to nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. Pustki po Niej nie da się zapełnić - podkreśla. Sam czuje się wyróżniony przez los: grał z Krystyną Feldman ponad dekadę w jednym przedstawieniu, w "Pięknej Lucyndzie". - Była osobą, która właściwie wprowadzała mnie w zawód. Wydawało się, że będzie wieczna, sprawiała zresztą wrażenie osoby z wieczności - wspomina Sabiniewicz.

Podkreśla też jednak, że po pracy Krystyny Feldman szczęśliwie zostają przynajmniej zapisy jej ról filmowych oraz telewizyjnych. Już wczoraj poznański oddział Telewizji Polskiej rozpoczął wspomnienia o Niej, w oparciu o te zapisy. W sobotę i w niedzielę (odpowiednio o 19 i 19.25) zostanie na poznańskiej antenie wyemitowany zapis benefisu Krystyny Feldman, który odbył się w Teatrze Nowym w kwietniu ub. roku. Przed sobotnią projekcją, o 18.35, TVP 3 przypomni też reportaż Doroty Latour z 1995 r., "Świetliste oczy" o życiu i pracy Krystyny Feldman.

Na zdjęciu: Krystyna Feldman i Daniela Popławska w "Królowej piękności z Leenane", Teatr Nowy, Poznań 2001 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji