Artykuły

Mistrzowie backgroundu

"Pan Poduszka" Martina McDonagha realizuje się w kilku płaszczyznach. Nałożenie ich na siebie wcale nie daje pełnej odpowiedzi, wręcz przeciwnie, mnoży pytania - o "Panu Poduszce" w reż. Zbigniewa Najmoły w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu pisze Maciej Stadtműller z Nowej Siły Krytycznej.

Bicie serca, które słyszymy na początku spektaklu przeraża. Bije, bije i bije. I choć realnie trwa krótko, to w mojej świadomości wieki. Przerywa je huk zatrzaskiwanych metalowych szafek. Tak mocny początek ustawia emocje widzów, podbija do zenitu, a sztuka nie pozwala im już opaść, aż do finału.

Pisanie o "Panu Poduszce" wymaga wiele samozaparcia i silnej woli. Pisanie koszmarów jest chyba gorsze niż ich oglądanie. Taki sam problem trapi głównego bohatera - pisarza Katuriana (Marek Sitarski). Tworzy on mroczne opowiadania o zamordowanych dzieciach. Przez nie, razem z niedorozwiniętym bratem Michałem (Wojciech Czarny - gościnnie), trafia na komisariat. Obaj są podejrzani o morderstwa dokonane według tych opowiadań. Dochodzenie prowadzi dwóch policjantów Tupolski (Zbigniew Walenyś - gościnnie) oraz Ariel (Arkadiusz Cyran). Śledztwo wyjaśnia wprawdzie zagadkę morderstw ale odsłania też prawdziwe twarze braci i policjantów.

Wszyscy bohaterowie obciążeni są maksymalnie przez życie. McDonagh nie daje odpoczynku swoim postaciom, a Najmoła widzom i aktorom. Reżyser prowadzi publiczność po ostrzu noża, każdy gwałtowniejszy ruch może skończyć się przecięciem. Sceny łączone są niezauważalnie. Zbigniew Najmoła pokazuje świat, który można zrekonstruować wszędzie, a jednocześnie nigdzie. Dopiero po dłuższej chwili odkrywamy, że reżyser prowadzi dwa równoległe spektakle. Jeden jest historią o policjantach i mordercach, a drugi o tym, co siedzi w głębi każdego z nas. Wyciąga pod światło reflektorów ten pierwiastek z duszy człowieka, w którym w równych proporcjach miesza się dobro i zło. Nie wiadomo, co zwycięży. Być może dlatego ten spektakl tak przeraża. Nikt nie chce się przyznać, że sam odwiedza w swojej duszy takie miejsce. Po spektaklu rodzi się zbyt wiele pytań, by je zadać.

Aktorzy nie mogą pozwolić sobie choćby na chwilę rozprężenia. Jest ich tylko czterech, zazwyczaj pojawiają się parami. Nie da się ukryć, ani za czyimś graniem, ani też w przestrzeni sceny. Spektakl grany jest na zaimprowizowanej scenie w hali Runoteksu - fabryki dywanów. Po raz kolejny zaskoczył mnie Marek Sitarski (wielokrotnie nagradzany za monodram "Jak zjadłem psa" w reż. Michała Siegoczyńskiego). Posiada on w głosie, a także w sposobie bycia na scenie dawkę ironii. Jego Katurian jest zdesperowanym, ale też przerażonym człowiekiem. Właśnie ta dawka ironii sytuuje jego bohatera na granicy normalności, choć nigdy jej nie przekracza. Myślę, że właśnie ona tak urealnia jego role. W spektaklu możemy też zobaczyć lirycznego Sitarskiego. W jednej ze scen Katurian wspomina swoje dzieciństwo. Właśnie tam aktor rozpościera wachlarz emocji: od wzruszenia, przez strach i płacz aż po szyderczy śmiech. Świetnie wypadają też pozostali aktorzy, choć nie przekonują do swoich kreacji tak jak Sitarski.

Tradycyjnie w Kaliszu godne uwagi jest tło dla aktorów, jakie stanowi scenografia, muzyka i światło. Wojciech Stefaniak wykorzystał przestrzeń hali, zaimprowizował celę w komisariacie z elementów tam znalezionych. Biurko, metalowe łóżko, dwa rzędy szafek po bokach. Minimalizm. Drugą gwiazdą beckgroundu "Pana Poduszki" jest bez wątpienia Olgierd Futoma. Muzyka, którą zaproponował, mogłaby stać się osobnym spektaklem. Było w niej bicie serca, wycie wiatru i nuta zadumy nad losem bohaterów. Scenografię i muzykę uzupełniły światła wyreżyserowane przez Piotra Pawlika. Podobnie jak przy scenografii zostały wykorzystane podstawowe efekty, proste, czytelne i pozwalające działać ludzkiej wyobraźni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji