Artykuły

Golfowi bliżej jest do seksu

- Gdy są propozycje, to się je bierze i dzień jest wypełniony po brzegi: próba w teatrze, telewizja, spektakl. W takim kieracie mija dzień za dniem. I nagle człowiek widzi, jak wiele go ominęło - mówi warszawski aktor WIKTOR ZBOROWSKI.

Najpierw była koszykówka, potem konie, tenis i wędkarstwo. Teraz nastał czas golfa. Wiktor Zborowski nie może żyć bez sportu, aktorstwa i... domu na Mazurach.

Podobno najbardziej kocha Pan... golfa?

- Tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Nawet mawiam, że w zasadzie jestem golfistą, a aktorstwo uprawiani po to, by móc dopłacać do mojego umiłowanego zawodu, jakim jest gra w golfa. Ale to nieprawda. Poza pracą zawodową muszę coś robić. Tak było od samego początku. Grałem w koszykówkę, w reprezentacji Polski, kontuzja i koniec marzeń przyszłego sportowca. Pojawiło się więc aktorstwo... Nie zostałem aktorem przez przypadek, ale przypadkiem nie zostałem sportowcem. Ciągle jednak muszę coś, poza tym moim zawodem, robić. Na początku były konie - jeździłem dużo, kilkanaście lat grałem w tenisa, potem było wędkarstwo i ściganie się po Polsce z wędką spinningową. Stwierdziłem, że jest to jednak sport dla młodych ludzi i wpadłem w golfa, który jest grą fenomenalną.

Bierze Pan udział w zawodach?

- Tak, ale głównie gram towarzysko, bo na zawody nie mam po prostu czasu. Odbywają się z reguły w weekendy, a ja w weekendy pracuję. Odbywają się także w deszczu, a towarzysko w deszcz nie wyjdę - po co?

Aktorstwo w pasji sportowej jest chyba dobrym doradcą?

- Golfowi bliżej jest do seksu niż do aktorstwa.

Czy rodzina też wciągnęła się w ten sport?

- Młodsza córka. Teraz ma mniej czasu, bo studiuje. Dostała się w tym roku do Akademii Teatralnej w Warszawie.

To Pana cieszy, czy nie bardzo?

- Cieszy, skoro jest to jej decyzja, jej pasja. Martwiłoby, gdyby podjęła tę decyzję pod wpływem rodzinnej presji.

Rodzina aktorska od pokoleń to taki "własny zamek na górze"?

- To jest pewna izolacja. Czy to dobrze? Czas pokaże. Na pewno jakoś "zaciążyła" na niej atmosfera domu, teatr nieustannie obecny, ale starszej córki to nie dotknęło, więc decyzja młodszej była tylko i wyłącznie jej decyzją.

Powiedział Pan, że nie będzie wielkim aktorem, bo brakuje Panu furii, pasji i pazerności...

- Dla mnie najważniejsze jest życie jako takie. Jak bardzo życie prawdziwe idzie równoległym torem do życia teatralnego dostrzegłem, gdy przestałem być aktorem etatowym. Gdy zrezygnowałem z etatu w teatrze, zauważyłem nagle, ile rzeczy się działo wokół wtedy, gdy przez 23 lata właściwie nie znikałem ze sceny.

I z okienka telewizyjnego...

- Jedno pociąga za sobą drugie. Gdy są propozycje, to się je bierze i dzień jest wypełniony po brzegi: próba w teatrze, telewizja, spektakl. W takim kieracie mija dzień za dniem. I nagle człowiek widzi, jak wiele go ominęło. Nie staram się tego nadrobić, ale teraz żyję trochę spokojniejszym rytmem.

To chyba nie do końca jest prawda! Jest Pan w filmie, w teatrze, w kabarecie, na estradzie, w dubbingu, serialu.

- Aż tyle tego aktorstwa? Robię to, co jest ważne dla mojej rodziny i zawodu. Przedtem robiłem wiele rzeczy nie dających żadnej satysfakcji. Było trochę czasu, to można było coś robić. I tak się człowiek z tym bujał i bujał...

Nie jest Pan entuzjastą polskich seriali, ale zdarzają się role, które chętnie Pan gra?

- Poziom seriali jest dość smutny. Takie podglądanie życia sąsiadów przez dziurkę od klucza, chociaż w tym życiu nie ma niczego emocjonującego. Gościnnie zagrałem biskupa! - w "Ranczu". To bardzo dowcipnie napisany serial! Świetny scenariusz, dobrze grany i reżyserowany. Była to jedna z nielicznych produkcji, jakie się w życiu aktora zdarzają, gdy żałowałem, że już się skończyło.

Czy poza sportem i teatrem jesze Pana coś pasjonuje?

- Uwielbiam swój dom na Mazurach. Mieszkam pod Warszawą, ale gdy jest brzydka pogoda, nie wiem, co ze sobą zrobić. Tam nie ma brzydkiej pogody. Może lać, być zimno - to nie ma znaczenia. Mam wszystko, czego mi potrzeba: jezioro, sąsiadów i to w nie za dużej ilości. Wyciszam się, a wszystko wskakuje znów w swoje koleiny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji