Artykuły

Przerwane milczenie

Pojawiła się książka, której bohaterem jest WITOLD GRUCA. Wspomnienia artysty dają czytelnikowi przynajmniej cząstkową wiedzę o polskiej sztuce tańca w XX wieku, której historii nikt dotychczas, niestety, nie spisał.

"Niezwykły bohater i jego barwny życiorys, który na szczęście został utrwalony. W ulotnej sztuce tańca mieliśmy wspaniałych artystów, lecz odeszli w niepamięć z chwilą zejścia ze sceny. Nikt nie zdołał namówić do zwierzeń Stanisława Szymańskiego, nie powstała monografia przypominająca dokonania wielkiej indywidualności XX-wiecznego europejskiego baletu, Leona Wójcikowskiego.

Pozostaje więc cieszyć się, iż pojawiła się książka, której bohaterem jest Witold Gruca. Trudno uwierzyć, że pół wieku temu Witold Gruca cieszył się taką popularnością jak dzisiejsze gwiazdy kultury masowej. Ale on potrafił dotrzeć do publiczności.

Był pierwszym tancerzem, który pojawił się w polskiej telewizji, z partnerką Barbarą Bittnerówną utworzył duet, jak wówczas mówiono, estradowy i oboje występowali na setkach koncertów w Polsce i za granicą. Ich popisowy numer tańczony do melodii Gershwina The Man l Love stał się przebojem. W estradowych wojażach Grucy nie było jednak elementów chałtury, te miniatury taneczne miały uświadomić widzom, iż istnieje inny rodzaj sztuki niż dominująca w PRL baletowa klasyka.

Jako artysta milczy od 1988 r., kiedy to zrealizował w Teatrze Wielkim w Warszawie ostatni balet do muzyki Stefana Kisielewskiego. 15 lat, jakie minęło od tamtej premiery, to wystarczająco długo, by zapomnieć o jego rolach Romea, Pietruszki, Apolla czy Sancho Pansy, ale także o pracach choreograficznych, zwłaszcza tych tworzonych do utworów polskich kompozytorów współczesnych. Wycofał się, skończywszy 60 lat i nie wyłącznie z własnej winy. Nie potrafiono wówczas docenić, jak oryginalnym jest choreografem, a on sam nie umiał upomnieć się o należne mu miejsce.

W długiej rozmowie z Janem Stanisławem Witkiewiczem przypomina teraz dawne kreacje, a kalendarium zamieszczone na końcu książki porządkuje artystyczny dorobek jego życia. Na tle innych książkowych wywiadów, jakich ukazuje się wiele, ten wyróżnia się korzystnie. Nie tylko dlatego, że Witold Gruca szczerze opowiada o swej prywatności, o życiowych partnerach, o chwilach sukcesów i załamań. Przede wszystkim nie kreuje siebie, lecz chętnie także opowiada o artystach, z którymi pracował: Stanisławie Miszczyku, Leonie Wójcikowskim, Barbarze Bittnerównie, Marii Krzyszkowskiej. Wspomnienia o nich dają czytelnikowi przynajmniej cząstkową wiedzę o polskiej sztuce tańca w XX wieku, której historii nikt dotychczas, niestety, nie spisał".

Jan Stanisław Witkiewicz "Grand jete, czyli wielki skok". Rozmowa z Witoldem Grucą. Iskry. Warszawa 2004.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji