Artykuły

Kraków. Tomczyk o sieci peerelowskich służb

Autor "Norymbergi" i "Inki 1946" spotkał się z krakowskimi czytelnikami.

Takie tematy, jak przemoc domowa czy pedofilia zostały już zajęte przez moich zdolniejszych kolegów. Mnie został PRL - tak Wojciech Tomczyk [na zdjęciu], producent, scenarzysta i dramaturg, mówił o swoim pisarstwie. Autor znakomitych tekstów, "Norymbergi" i "Inki 1946", pokazanych niedawno w Teatrze Telewizji, spotkał się z krakowskimi czytelnikami. Spotkanie w Cafe Spokój zorganizował Klub Debaty Politycznej.

"Norymberga", ze znakomitą rolą Janusza Gajosa, to spowiedź oficera kontrwywiadu PRL, po wojnie działacza podziemia, który przeszedł na drugą stronę. Nawet teraz, w wolnej Polsce, zachował wielkie wpływy, o których opowiada młodej dziennikarce. "Inka 1946" przypomina historię mordu sądowego, dokonanego w roku 1946 na Danucie Siedzikównie, sanitariuszce słynnego oddziału Łu-paszki. - Gdy przed kilkoma laty Aleksander Kwaśniewski odznaczał Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, powiedział, że byli pierwszymi, którzy systemowi komunistycznemu odważyli się powiedzieć: Nie. To ewidentna nieprawda. Opór trwał cały czas, od roku 1945 począwszy, choć o tym dziś nie pamiętamy. Uznałem, że trzeba o tym opowiedzieć - mówił Wojciech Tomczyk, pytany o spektakl poświęcony Ince.

Spotkanie zorganizowano pod hasłem "Spadek po PRL". - PRL cieszy się wciąż niezasłużenie dobrą opinią. W Polsce nie ma zwyczaju nazywania rzeczy po imieniu. Na przykład o czasach stalinowskich wciąż mówi się: "okres błędów i wypaczeń". Ale ta dobra prasa, jaką cieszył się PRL, już się kończy. Każdy dzień przynosi nowe informacje, pokazujące czym PRL był naprawdę - mówił Tomczyk.

Podczas spotkania najwięcej uwagi poświęcono "Norymberdze" i roli, jaką w wolnej Polsce wciąż pełnią funkcjonariusze dawnych peerelowskich służb. - W pewnym niewielkim miasteczku pewnego pana, dawnego funkcjonariusza bezpieki niskiej rangi, oskarżono o pedofilię. W jego obronie stanęło przedziwne, zaskakująco duże i zaskakująco silne grono - prokuratorzy, lekarze, profesorowie psychiatrii. Zorganizowali wielką batalię, żeby go uratować. Nigdy nie wierzyłem w spiskową teorię dziejów, ale wtedy zwątpiłem. Może rzeczywiście istnieje wciąż oplatająca Polskę sieć dawnych funkcjonariuszy? - zastanawiał się profesor Ryszard Terlecki, historyk, szef krakowskiego IPN, który uczestniczył w spotkaniu.

Z tezą o istnieniu takiej sieci, zarysowaną także w "Norymberdze", zgadzało się wielu dyskutantów. Ale - być może - jej czas także się kończy. - Po "Norymberdze" nie otrzymałem żadnych anonimów, nie przecięto mi opon. Chyba są w defensywie - powiedział Wojciech Tomczyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji