Artykuły

Dramaturg po żarciu

- Nie należy tego rozpatrywać w kategoriach udało, nie udało, bo to nie był wyścig z przegraną lub wygraną. Chodziło o doprowadzenie się do stanu, w którym organizm będzie już potrzebował pomocy z zewnątrz - mówi ŁUKASZ CHOTKOWSKI, dramaturg Teatru Polskiego w Bydgoszczy, współtwórca projektu "po co tyle żreć/Szekspir".

Łukasz Chotkowski nie zdołał zjeść zaplanowanych na dwa dni 40 kg jabłek i pomidorów. Przez 23 godziny skonsumował 14 kg jedzenia i przerwał happening. Rozmowa z Łukaszem Chotkowskim [na zdjęciu]:

Jak się czujesz po "wielkim żarciu"?

- Słabo, brzuch mnie boli, stan podgorączkowy i inne objawy. Muszę teraz jeść dużo chleba, żeby wymościć mój żołądek po takiej ilości kwasów.

A nie udało ci się zjeść nawet połowy.

- Nie należy tego rozpatrywać w kategoriach udało - nie udało, bo to nie był wyścig z przegraną lub wygraną. Chodziło o doprowadzenie się do stanu, w którym organizm będzie już potrzebował pomocy z zewnątrz.

Jak organizm modelki, której anorektyczna śmierć była impulsem do twojej kontrowersyjnej akcji.

- Kontrowersja nie była moim zamiarem. Zależało mi na zaproszeniu do dyskusji. Prowokacja mnie nie interesuje.

Robisz kupę na oczach bydgoszczan i sądzisz, że to nie jest prowokacja?

- Sęk w tym, że żadnej kupy nie było.

To po co ze spuszczonymi spodniami siadałeś na wiaderku?

- Bo robiłem siku.

Czemu nie poszedłeś z tym za parawan?

- Galeria Kantorek miała stać się moją przestrzenią, w której miałem poczuć się jak w domu. Zachowywać się normalnie i wykonywać wszystkie czynności bez zażenowania. To było trudne także dla mnie. Musiałem przełamać własne granice i odważyć się na więcej. Nie zastanawiałem się, czy to kogoś obraża czy nie. Byłem w końcu we własnej przestrzeni.

Ale wiesz, że decydując się na taki gest, ludzie zapomną o całej akcji i będą gadać tylko o tym jednym momencie?

- Ludzie zawsze szukają mocnych kawałków i ich się czepiają. W działaniach artystycznych bardzo wiele jest dozwolone. Bierze się pod lupę jakiś wycinek życia i pokazuje go w zwielokrotnionej formie. Rzeczy letnie nie mają w sztuce miejsca. Wszystko się o kilka stopni podnosi, by oddziaływało.

Na Boga, przecież nikt nie zamyka się w domu z zamiarem zjedzenia przez dwa dni 40 kg pomidorów i jabłek! Jak reagowali na ciebie piesi?

- Przeróżnie, od wrogości, przez obojętność, po sympatię. Co najciekawsze, zobojętnieniem wykazywali się, gdy leżałem na ziemi w konwulsjach. Wielu życzyło mi wytrwałości, ale nie obyło się bez kamieni. Ucieszył mnie moment, gdy kilku zakapturzonych nastolatków przeczytało mój opis do akcji i za chwilę wrócili ze znajomymi, by i oni go przeczytali. Jeżeli znalazło się choć kilka osób, które na chwilę się nad tym wszystkim zastanowiły, to jest to dla mnie znacznie ważniejsze niż gniew innych. Poza tym fekalia, destrukcja ciała, brud - to wszystko ludzi fascynuje.

A ciebie?

- Mnie fascynuje występowanie ciała w sztuce, performance, którym od lat się zajmuję. A w tej dziedzinie sztuki nie można stanąć w pół drogi. Jeżeli tak - to lepiej wcale się za niego nie brać.

Łukasz Chotkowski ma 26 lat, pisywał do "Didaskaliów", "Dialogu", opublikował sztukę "Niestąd" oraz "Performatykę motyli", był asystentem Mai Kleczewskiej przy "Medei" i "Fedrze".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji