Artykuły

Okiem Jerzego Stuhra

Niedawno zdarzył się kolejny skandal. Były już teraz kierownik literacki Teatru Powszechnego w Warszawie wywiesił nad swoim biurkiem tzw. regulamin pracy z takimi oto sformułowaniami: "Młody j... starego" i "P... naszego szanownego patrona Zygmunta Hubnera". Coś chyba jest w powietrzu, że tak kwitną skandale, albo my sami je wynajdujemy? - pyta Jerzy Stuhr, aktor, reżyser, rektor PWST w Krakowie,

To raczej one nas znajdują i one na nas czyhają. Wprawdzie mój kabaretowy chochlik filologiczny, który siedzi we mnie, rozróżnił wyraźnie, kiedy autor użył rusycyzmu "je...ć", a kiedy zastąpił go pięknym, polskim słowem: "pier...ć", ale trudno to analizować, bo oba pojęcia emocjonalnie warte są siebie. Rzecz się działa w teatrze, może więc autor raz chciał nawiązać do wielkiej dramaturgii rosyjskiej, lub pokłonić się Stanisławskiemu, a drugi raz wspomniał na polską tradycję? Ważniejszy może tu być klucz psychologiczny: wszak "je...ć", czy "pier.. .ć" to pojęcia, które ustawiają się po stronie przemocy. Jak zbezcześcić, upokorzyć, zniszczyć - a zawsze tego typu agresywna postawa bierze się z poczucia, iż nigdy komuś lub czemuś się nie dorówna. W związku z tym nie ma co walczyć "na dzieła", a łatwiej zniszczyć. W kręgu teatru jest takich przykładów sporo: przecież nawet słowa Gospodarza w "Weselu": "mego ojca piłą rżnęli..." tu pasują. Mogli przecież tylko nożem pchnąć. A piłą rżnąć, to jest już "pastwić się". Wojska sowieckie, które gwałciły trupy zabalsamowane w pałacach pod Krakowem... To była jakaś zemsta ludu za to, że jest się "kundlem", a tam był "pies rasowy". A propos: zdechł mi kiedyś piękny wilczur, miałem jego zdjęcie i chciałem je oprawić. I wypadło mi to zdjęcie przy drodze, na mojej wsi i taki mały kundel przydrożny na to zdjęcie nasikał. Tak w sposób naturalny ujawnił się niespodziewany symbol. Może więc już dzisiaj każdy powinien zrobić zapis w testamencie, żeby jego nazwisko nigdy nie stało się patronem niczego. Żeby uniknąć może w przyszłości takiego j... Ale dlaczego ja się tym w ogóle zajmuję? Bo myślę, że takie sformułowania niebezpiecznie wpadają w ucho. I obok innych, modnych dzisiaj zwrotów, jak "spieprzaj dziadu", czy "małpa w czerwonym", mogą stać się kolejną podpórką i porzekadłem współczesnej młodzieży. Kolejnym, "towarzyskim" wytrychem.

Na zdjęciu: Jerzy Stuhr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji