Artykuły

Wspaniałe portrety scenicznych osobowości

Jeśli sztuka równie ulotna jak teatr nie ginie wraz z zejściem przedstawienia z afisza, to także dzięki intrygującym zapiskom tworzących go ludzi, co udowodnił Erwin Axer - pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

W bogatym, 90-letnim życiu autora "Z pamięci" pierwszoplanową rolę odgrywał teatr. Reżyser i przez blisko ćwierć wieku dyrektor warszawskiego Teatru Współczesnego w wyborze tekstów pisanych w latach 1978 - 2003 wraca do lwowskich lat dziecięcych i młodzieńczych, wojennej odysei zakończonej powrotem z niemieckiego stalagu do Łodzi, pierwszych przedstawień. Wspomina rodziców, nauczycieli przed- i powojennych oraz mistrzów, z najbliższymi mu: Jerzym Stempowskim i Leonem Schillerem.

Eseje Axera układają się w nostalgiczny "portret artysty z czasów młodości". Z kolei jego dyrektorskie kontakty ze światowej sławy twórcami zaowocowały zwięzłymi, trafnymi charakterystykami m.in. Bertolta Brechta i wielkich szwajcarskich dramaturgów: Friedricha Dürrenmatta i Maksa Frischa. Wystawiając ich postępowe utwory sceniczne, popaździernikowa Polska otwierała się na sztukę Zachodu.

Miłośnik teatru odnajdzie w książce wspaniałe portrety polskich znakomitości sceny, jak Halina Mikołajska, Kazimierz Rudzki oraz dwaj Tadeusze: Fijewski i Łomnicki. Nie są to bynajmniej stereotypowe laurki. Autor potrafi być w swoich diagnozach bezwzględny, jakkolwiek czyni to z wdziękiem i elegancją.

"Irena Eichlerówna zawsze, od kiedy ją poznałem, miałem wtedy niewiele ponad dwadzieścia lat, odżywiała się należycie. We Lwowie u George'a, u Atlasa czy Zehnguta po przedstawieniu potrafiła zjeść pudełko sardynek, a co najmniej wypić oliwę dla utworzenia podkładu pod dalszy ciąg kolacji. Po wojnie zrezygnowała z alkoholu i zaczęła odżywiać się staranniej, preferując zupy i mączne potrawy. To menu dało jej postaci formę proporcjonalną do osobowości, niczym zresztą w moich oczach nie umniejszając wdzięku i urody".Cały ten wstęp był wprowadzeniem do zachwytu nad rolą aktorki w "Marii Stuart", zwłaszcza w jej epizodzie wejścia do parku Fortheringhay: "Królowa nie weszła, tylko wbiegła - pisze. - Bardzo lekkim krokiem okrążyła scenę, biorąc w posiadanie przestwór z szerokim niebem, którego w zamknięciu była pozbawiona". Miała zwiewność, swobodę lotu i naturalność kilkunastolatki. Napytanie reżysera, czy ćwiczyła bieganie, odparła szczerze zdziwiona: "Co też ci przychodzi do głowy... Poszłam popatrzeć, jak biegają, i zagrałam to. Przecież jestem aktorką...".

Równie jędrne opowieści można przeczytać o reżyserskich sławach - Gieorgiju Towstonogowie, Konradzie Swinarskim czy Jerzym Kreczmarze, wieloletnim współpracowniku Axera we Współczesnym.

Klamrą, którą autor spiął swoje opowieści, jest początkowy tekst o ojcu oraz końcowy - o matce. Wspomina ją skaczącą do góry jak dziewczynka z rozkrzyżowanymi rękami. "Na twarzy grymas śmiechu i płaczu równocześnie i łzy puściły się strumieniem". Tak witała syna powracającego z wojny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji