Artykuły

Stres Jubilata

Nie wyobrażam sobie, abym mógł przestać grać, bo wtedy zgasnę. Wiele razy rezygnowałem z innych uroków życia, aby skupić się nagraniu - mówi IGNACY GOGOLEWSKI.

"Wybitny polski aktor świętuje 50-lecie pracy, co odnotowano nie tylko wspaniałym jubileuszem w Teatrze Narodowym w Warszawie i w mediach, ale także na tegorocznym Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, gdzie został pasowany na gwiazdę i odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd. Wcześniej otrzymał Nagrodę Krytyki Teatralnej im. Boya-Żeleńskiego. Niebawem zobaczymy go w nowych odcinkach serialu Na dobre i na złe, w którym już wcześniej się pojawił i zapisał w pamięci telewidzów.

- Ostatnio media lansują przede wszystkim odtwórców ról w serialach. Masowa popularność dopadła pana, gdy zagrał Antka Borynę w serialu Chłopi, ale to było w 1972 r. Dlaczego nie zagrał pan równie słynnej roli w innym serialu?

- Uprawiając ten zawód, nigdy nie chodziło mi o popularność, lecz o poszukiwanie pewnych rozwiązań w aktorstwie, które są oryginalne i niepowtarzalne. Można się zastanowić - czy bardziej opłacało mi się ubiegać

o laury Kordiana czy Gustawa-Konrada, czy o popularność serialową? Ucieszyłem się, gdy Jan Rybkowsłri zaproponował mi rolę Antka, ale nie wyobrażam sobie egzystencji w teatrze bez wielkich dramatycznych ról, które mi życie przyniosło, a były to role wymarzone przez każdego aktora. Nigdy nie odrzucałem ról, tylko czasem dziękowałem, przepraszając reżysera czy producenta. A poza tym, absorbował mnie teatr.

Czy ogląda pan współczesne seriale?

- Nie, poza Na dobre i na złe, gdzie 3-krotnie wystąpiłem w roli chorego na nerki. Teraz przechodnie współczują mi i mówią na mój widok: Boże, ale się pan doczekał choroby. Jak u pana z tymi nerkami? Odpowiadam: z nerkami dobrze, z głową gorzej.

Przeczytałem w szkicu o panu, że od początku rozumiał pan niebezpieczeństwa, jakie grożą, gdy aktor dopuści się nadmiernej gospodarki swoją osobowością. Czy tak było?

- Wydaje mi się, że właściwie gospodarowałem swoimi umiejętnościami. Za dyrekcji Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym (lata 1961-65) grałem różnorodne role, bo od Nerona w Brytaniku do przygłupawego Janka w Moście. Teraz ponownie jestem w tym teatrze i jest to dla mnie szczęśliwe miejsce. W przygotowaniu nowa premiera Ryszard II Szekspira w reżyserii Andrzeja Seweryna. Grałem w tej sztuce Herforda, głównego antagonistę króla. Dzisiaj gram ojca Heforda.

Jak duży miał pan wpływ na to, co grał?

- Minimalny.

Od dawna nie gra pan romantycznych kochanków. Jak wyglądał moment przejścia do ról charakterystycznych?

- Już w szkole teatralnej najwyższą notę dostałem za role charakterystyczne. Poza tym, przejąłem się uwagami pedagogów, że im szybciej aktorzy

- amanci zorientują się, że należy grać role charakterystyczne, tym dłużej pozostają na planszy i rzeczywiście tak jest, bo ja tkwię na niej już 50 lat.

Czy mógłby pan obyć się bez grania?

- Nie wyobrażam sobie, abym mógł przestać grać, bo wtedy zgasnę. Wiele razy rezygnowałem z innych uroków życia, aby skupić się na graniu. Nie chciałbym, będąc niesprawnym fizycznie, uprawiać ten zawód, bo widziałem zmożonego chorobą Zelwerowicza i Solskiego. Wiem, że kiedyś taki moment przyjdzie, ale nie wyobrażam sobie, żeby to nastąpiło jutro,

Kto zorganizował panu jubileusz 50-lecia pracy aktorskiej?

- Teatr Narodowy przy moim udziale. Teatr proponował inną sztukę na jubileusz, ale ja wybrałem - Ostatni Tomasza Łubieńskiego.

Jak czuł się pan w roli dostojnego jubilata?

- Bardzo młodzieńczo, ale odszedłem od konwencji typowego jubileuszu i dedykowałem ten wieczór moim pedagogom.

Jak długo trwały jubileuszowe obchody?

- Zagrałem dwa kameralne spektakle na Małej Scenie przy ul. Wierzbowej. Wręczono mi Nagrodę Krytyki Teatralnej im. Boya-Żeleńskiego.

Był to pana pierwszy jubileusz?

- Pierwszy i ostatni.

Nie myśli pan o 55-leciu i 60-lIeciu?

- Nie, to już będą tylko spotkania rodzinne. Taki jubileusz, to za duże przeżycie, zbyt duży stres.

Lubi pan być w centrum zainteresowania?

- Pyta pan aktora i kłamałbym, gdybym odpowiedział - ależ skąd. Muszę panu powiedzieć, że to wszystko, co mnie teraz spotkało, te medale od biznesmenów, nagroda od klubu krytyki, wcześniej nagroda miesięcznika Teatr, to ogromna satysfakcja, że w 50 roku mojej pracy mnie zauważają.

Nadal jest pan rozpoznawany, a wygląd i zachowanie komentowane?

- Dzisiaj miałem dobry dzień, bo dwie osoby ukłoniły mi się. Wydawało mi się, że jesteśmy znajomymi. Koleżanki niekiedy mówią, że świetnie wyglądam, ale kiedy wsiadam do taksówki, słyszę od kierowcy, ale się pan posunął w latach. Nie obrażam się, przyjmuję to jako daleko posuniętą szczerość.

Dlaczego zmienił pan mieszkanie i wyprowadził się z ulubionego Starego Miasta?

- Na Starym Mieście zaczęło być niewygodnie, zrobił się prowincjonalny odpust, trudno wyjść na spacer z psem. Ponadto dla 70-latka zaczęło być uciążliwe mieszkanie na trzecim piętrze bez windy. Miałem dolegliwości kręgosłupa, z których wyleczył mnie reżyser Kazimierz Kutz, obsadzając w sztuce Na czworakach Różewicza.

Gdzie teraz pan mieszka?

- Na Nowym Mieście, o rzut beretem od Starego Miasta, bo innej dzielnicy nie umiałbym dla siebie wyobrazić.

Pies ten sam?

- Niestety, mój Spartakus odszedł ode mnie po 15 latach. Zagrał w Śnie nocy letniej i był bardzo zestresowany. Teraz wziąłem czorta Brando z Legionowa.

A pani Ewa, dzięki której - jak pan powiedział - jest człowiekiem wszechstronnie ustabilizowanym nadal jest przy pana boku?

- Nadal, choć wskazane są wyjątki.

Był pan gościem specjalnym tegorocznego Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach i odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd. Jaki jest pana stosunek do tego typu imprez?

- W Międzyzdrojach nie byłem 50 lat, a właśnie tam spędziłem swoje pierwsze studenckie wakacje. Taka impreza jest potrzebna środowisku i publiczności, ponieważ jej także należy złożyć ukłon, a to świetna okazja.

Dlaczego zdecydował się pan założyć biały frak?

- Słyszałem, że jest to pewnego rodzaju happening i pomyślałem, że na taką uroczystość założę biały frak i jakiś fular pod szyję".

Rozmawiał Bohdan Gadomski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji