Artykuły

Dopóki tango trwa

- Zrobienie czegokolwiek do muzyki Piazzolli było moim marzeniem od przeszło dwóch dekad. Mieszkając w Brazylii i bywając w Argentynie, zakochałam się w tej muzyce od pierwszego słyszenia. I jestem jej wierna do dziś - mówi ANNA BURZYŃSKA, autorka "Tanga Piazzolla".

Pamiętam to letnie spotkanie - euforia niebotyczna; doprowadzimy do światowej premiery sztuki inspirowanej muzyką Piazzolli... I co - wciąż taka euforia?

- Na trzy dni przed premierą to przede wszystkim jesteśmy ogromnie zmęczeni, zwłaszcza że trochę zabrakło czasu na próby na dużej scenie, zajętej przez inne spektakle dramatyczne, przez Operę... Niemniej faktycznie jest to światowa premiera sztuki muzycznej napisanej do utworów Piazzolli. Istnieje tango-operita Astora Piazzolli pt. "Maria de Buenos Aires", z tekstami Horacio Ferrera (notabene w naszym spektaklu pojawia się postać, która jest swego rodzaju "cytatem" z tego dzieła), są także filmy wykorzystujące utwory Piazzolli (np. "Sur. El Viaje"), natomiast nigdzie nie znalazłam informacji o sztuce teatralnej, która byłaby inspirowana muzyką tego kompozytora. Tak więc jesteśmy w Krakowie pierwsi... Poza tym satysfakcji dostarczają nam niewątpliwie znakomicie śpiewający aktorzy. Przyznam, że przeszło to moje najśmielsze oczekiwania.

Czyli euforia?

- Nazwałabym to raczej zadowoleniem.

Jak wiem, Józef Opalski dokonał w Pani sztuce daleko idących cięć; bolało, że tak bezceremonialnie usuwa kolejne sceny?

- To jednak jest sztuka teatralna, wypełniona piosenkami i muzyką - i to one są najistotniejsze. A poza tym jako autorka jestem bardzo elastyczna; po napisaniu 15 sztuk wiem, że skróty wychodzą im na dobre. Jak się pisze, trudno sobie wyobrazić, ile to będzie trwało, jak to się przełoży na konkretne sceny... W tym przypadku, wiedząc, że mam tyle napisanych piosenek, układałam dialogi w formie bardzo skondensowanej. I wówczas Żuk Opalski, jako reżyser, zasugerował, by sceny te rozbudować. Uczyniłam to, po czym okazało się, że trzeba je skrócić, bo całość robi się za długa. Zwłaszcza że doszły kolejne piosenki. I tak okrężną drogą doszliśmy do początku, ale myślę, że całości to dobrze zrobiło.

Hm; autorka tekstu mówi, że muzyka jest najważniejsza...

- Tak, muzyka i piosenki, które są moimi tekstami. Dla mnie ważne było, by zostały wypunktowane pewne sensy, które chciałam zawrzeć, by nie została zaburzona linia fabularna...

To proszę powiedzieć, o czym mówi ta sztuka; skoro tango, to pewnie - o miłości, o śmierci...

- ...rozstaniu, smutku, samotności; to są tematy tanga, które wcale nie jest tańcem wesołym.

Jest nawet trup.

- Może tego nie ujawniajmy...

Szczegółów nie zdradzę. Niemniej przeważa w sztuce miłość.

- To jest sztuka o poszukiwaniu miłości. Wszyscy bohaterowie są uwikłani w rozmaite relacje z innymi postaciami, bo sztuka opowiada o tym, że na ogół lokujemy uczucia nie tam, gdzie powinniśmy, mówi - o mijaniu się ludzi ze sobą, o tym, że właściwie każdy kocha się w niewłaściwej osobie, a jest kochany jeszcze przez inną, ale tego nie dostrzega, bo jest skupiony na swoim uczuciu. Jest to sztuka o rozpaczliwym szukaniu miłości, bliskości... Bo to też są klimaty tanga, tańca tęsknoty, rozpaczy, a jednocześnie ciągłego wychodzenia do drugiej bliskiej osoby. A, jak podkreślają wyznawcy filozofii tanga, właśnie poprzez taniec można być ze sobą bardzo blisko. Zatem dopóki tango trwa - jak mówi szlagwort z tej sztuki...

Wpisany w melodię "Libertanga".

- ...jesteśmy ze sobą blisko. Kiedy taniec się skończy, bliskość może ulecieć.

To pierwsza Pani sztuka muzyczna, będą kolejne?

- To doświadczenie jest dla mnie tak wspaniałe, że pewnie na nim nie poprzestanę. Kiedyś już zawarłam piosenki w sztuce dla dzieci, ale dla dorosłych miałam okazję pisać po raz pierwszy. I bardzo w tym zasmakowałam... Ale oczywiście poczekam na odbiór publiczności, na razie wiem od aktorów, że im się te teksty bardzo dobrze śpiewa... I faktycznie, powtórzę, śpiewają je świetnie. I to nie tylko Beata Rybotycka i Kasia Jamróz, które jako aktorki specjalizują się też w śpiewie.

Czyli jednak euforia?

- Może nie, ale na pewno wielka radość. Zwłaszcza że zrobienie czegokolwiek do muzyki Piazzolli było moim marzeniem od przeszło dwóch dekad. Mieszkając w Brazylii i bywając w Argentynie - zakochałam się w tej muzyce od pierwszego słyszenia. I jestem jej wierna do dziś.

Czyli, mimo że to tango, miłość to trwała i wierna.

- Ale też z pierwiastkiem niespełnienia, wszak nigdy nie miałam okazji posłuchać Piazzolli na żywo...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji