Artykuły

O mistrzostwie w sztuce

- Przypominam sobie Tadeusza Kantora, który pięknie mówił o malarzach. Twierdził, że jest z nimi związany duchowo, ale mistrzem nie nazywał nikogo. Nie wiem, czy od jutra będę się czuł mistrzem - mówi JAN POLEWKA [na zdjęciu], autor 120 scenografii dla teatrów, dramatycznych, operetkowych i lalkowych, nagrodzony za mistrzostwo w sztuce.

Anna Polony, Jan Polewka, Michał Rożek, Wacław Walecki i Andrzej Zarycki odbierają dziś złote laury Fundacji Kultury Polskiej. Czy trudno jest być mistrzem w sztuce? - Ja lubię, kiedy ktoś mówi do mnie mistrzu Janie. Nawet Kazimierz Dejmek, żartobliwie tak czasem mówił, choć przeważnie zwracał się na ty, więc nie wiem, czy ten tytuł to jest tak na co dzień, czy też honorowy - do odstawienia na półkę. Jeśli serio mamy rozmawiać o progu do przekraczania, od którego zaczynamy postępować jako mistrz, a nie uczeń czy czeladnik to uważam, że składają się na to dwie rzeczy: to co się dotąd zrobiło i nieosiadanie na laurach. Czy dziś, kiedy mówi się o degradacji sztuki i kultury łatwiej jest zostać mistrzem?- Seriale telewizyjne są symbolem zaniku wysokiej sztuki, choć nie twierdzę, że są do niczego. To przecież pewien gatunek w sztuce, który się gdzieś klasyfikuje. Ale jeśli mówimy o kanonie mistrzostwa w sztuce, to na pewno nie można go szukać w serialach.

A może Pan jest trochę z innego świata?

- Rzeczywiście, ja takich rzeczy nie oglądam, ponieważ ogromnie szanuję sztukę i artystów. Również tych, którzy byli mistrzami, ale umierali na pograniczu nędzy. Ale pozostawili dzieła wybitne. Przypominam sobie Tadeusza Kantora, który pięknie mówił o malarzach. Twierdził, że jest z nimi związany duchowo, ale mistrzem nie nazywał nikogo. Nie wiem, czy od jutra będę się czuł mistrzem, ale wiem, że doskonale wyczuwam w malarstwie, kiedy jest wielkie, a po wielu latach spędzonych w teatrze, wiem kiedy jest wielkie aktorstwo, wielka sztuka.

Młodzież jest teraz bardzo niecierpliwa, może dlatego tworzy pospiesznie?

- Młodość ma to do siebie, że chce wszystko od razu. Ale zarówno w teatrze jak i malarstwie widać powrót do szkoły mistrzów. Obrazy zaczyna się robić dla galerii.

Laur odbierze Pan w znakomitym towarzystwie.

- To wszystko są prawdziwi mistrzowie. Osobiście znam Annę Polony. To pierwsza linia polskiego aktorstwa. Potrafi jednym gestem udowodnić wielkość.

Ma Pan uczniów, którzy widzą w Panu mistrza?

- Nie, ponieważ tak się w życiu ułożyło, że nigdy nie byłem pedagogiem. Prowadziłem przypadkowe warsztaty, nawet z powodzeniem, ale nikt nigdy nie proponował mi dłuższych zajęć ze studentami. Tak więc jeśli ktoś zwraca się do mnie, tak jak np. Andrzej Dziuk z Teatru Witkacego w Zakopanem - profesorze - to ja traktuję to jako tytuł honorowy. Oczywiście byli tacy, którzy korzystali z moich pomysłów scenograficznych, ale takich oczywistych przykładów, że ktoś próbował pójść moim śladem, nie przypominam sobie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji