Artykuły

Grzechy demokracji telewizyjnej

"Oresteja" w reż. Jana Klaty na festiwalu rewizje/antyk w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Wielka inscenizacja Jana Klaty o fałszywych bogach, którzy rządzą współczesnym człowiekiem

Najnowszy spektakl Jana Klaty powstał w ramach projektu re_wizje/antyk, którego celem jest współczesne odczytanie tragedii antycznej. "Oresteja" Ajschylosa wydaje się do tego celu idealnym materiałem. To opowieść o świecie, którym rządzi doskonale nam znana logika zemsty i odwetu. Klitajmestra, jej mąż Agamemnon, kochanek Ajgistos i syn Orestes to kolejne ogniwa w łańcuchu rodowej zemsty, która przechodzi z pokolenia na pokolenie. Przemoc rodzi przemoc, nowy mord pociąga za sobą następny aż do całkowitej zagłady.

Klata wpisał tragedię Ajschylosa we współczesny kontekst polityki i mediów. Jego "Oresteja" mówi o fałszywych bogach, którzy rządzą współczesnym człowiekiem. Nie ślepy los ani fatum kierują losem bohaterów, ale politycy i wzorce z popkultury.

Widać to na przykładzie Orestesa (Piotr Głowacki). Jego idolem jest Punisher, bohater komiksów, gier komputerowych i filmów akcji, mściciel wymierzający sprawiedliwość na zabójcach swej rodziny. Chłopak nie rozstaje się z książką o swoim bohaterze. Kiedy Elektra przyprowadza go przed ołtarz poświęcony pamięci Agamemnona, Orestes zaczyna grać rolę "mściciela", takiego jakiego widział w lokalnym multipleksie i na ekranie komputera. Obietnicę zemsty wygłasza tubalnym głosem, jego ruchy stają się mechaniczne jak ruchy robota. Tylko że to nie jest fikcja, ale real, o czym świadczy zakrwawiona siekiera w jego rękach.

Prywatną zemstę Klata wpisuje w wielki mechanizm przemocy. Chór w spektaklu stanowią urzędnicy ocaleni z ataku na World Trade Center. W ubraniach pokrytych pyłem wyłaniają się z obłoku dymu, aby komentować kolejne etapy rodowej zemsty. Z kolei wracający z wojny trojańskiej Agamemnon (Jerzy Grałek) jest współczesnym przywódcą, który prowadzi "sprawiedliwą wojnę" w obronie "zachodniej cywilizacji". Przed wejściem na scenę ćwiczy swoją koturnową mowę powitalną, w której każde słowo brzmi fałszywie.

"Oresteja" Klaty pokazuje metaforę rzeczywistości, która wyłoniła się z obłoku dymu i pyłu 11 września 2001 roku. To świat, w którym w imię ochrony bezpieczeństwa zawieszono prawa moralne i ograniczono wolność jednostki. Gdzie zasadą stała się logika odwetu. Gdzie rzeczywista przemoc stała się pożywką przemysłu rozrywkowego.

Odczytanie antycznej tragedii jako metafory zbrutalizowanego współczesnego świata nie jest niczym nowym. Już wcześniej teatr polski odkrył okrutne oblicze kultury antycznej. Kilka lat temu Krzysztof Warlikowski pokazał w "Bachantkach" destrukcyjną siłę religijnej sekty, która łamie ludzkie charaktery i popycha do zbrodni.

Tu jednak mamy do czynienia z bardziej pesymistyczną wizją. Miejsce bogów decydujących o ludzkich losach zajęli w inscenizacji Klaty gwiazdorzy popkultury. Błażej Peszek grający Apolla naśladuje Robbiego Williamsa i śpiewa z playbacku przebój "Feel". Atena (Anna Radwan-Gancarczyk) jest prezenterką prowadzącą talk-show. Ich finałowy sąd nad Orestesem zmienia się w parodię demokratycznego głosowania. To publiczność ma zdecydować o winie chłopaka, do czego zachęca Atena. Kilka osób na widowni podnosi ręce, ale nikt nie liczy głosów. O wyroku uniewinniającym przesądzi i tak prowadząca.

Przed laty Peter Stein zrealizował w Moskwie "Oresteję" opowiadającą o krwawych narodzinach współczesnej demokracji. Klata sięga po grecki mit, aby mówić o nowej demokracji XXI wieku zwanej telewizyjną, w której mniejszość narzuca swoją wolę większości za pomocą mediów, a rolę moralnej wyroczni przejmują SMS-owe plebiscyty i badania opinii publicznej. Czy Orestes jest: a. winny zabicia matki i jej kochanka; b. niewinny; c. nie wiem. Zdecyduj sam, tylko 1,22 zł z VAT.

Ze współczesnym przesłaniem koresponduje nowatorska, niezwykle wizualna forma przedstawienia i pełne ekspresji aktorstwo balansujące na granicy powagi i groteski. Monolog Kasandry (Małgorzata Gałkowska) rzucającej klątwę na ród Atrydów jest współczesną awangardową wokalizą. Z wycia i krzyku przebijają pojedyncze słowa: dzieci, rodzina, krew (konsultacją muzyczną zajęła się wybitna sopranistka Olga Szwajgier). Anna Dymna w roli Klitajmestry jest żoną zmęczoną 20-letnim czekaniem na męża. Ubrana ciągle w suknię ślubną jest pomnikiem własnej tragedii. W scenach z Orestesem odzywa się w niej matka, kiedy poprawia synowi ubranie w chwilę po tym, jak zamordował jej kochanka. Juliusz Chrząstowski pokazuje Ajgistosa jako patologicznego mordercę, który chowa się za maską szaleńca. Elektra Anny Radwan-Gancarczyk to opętana nienawiścią mała bohaterka horrorów, która ze szczątków ojca i zabawek buduje ołtarz zemsty.

Świetną, symboliczną przestrzeń zaprojektowała Justyna Łagowska - scenę pokrywa warstwa kamieni, spod której w miarę rozwoju akcji wyłania się pomalowana na czerwono podłoga. To zarazem zasłany gruzami plac i telewizyjne studio talk-show. Kostiumy Mirka Kaczmarka podkreślają charakter postaci jednym mocnym znakiem zapadającym w pamięć: za duże mankiety Ajgistosa, wielkie komiksowe "O" na T-shircie Orestesa, welon Klitajmestry. Wreszcie cytaty muzyczne z hiphopowego zespołu Dälek i eksperymentalnej formacji Third Eye Foundation, które tworzą dźwiękową metaforę przemocy. Wszystko układa się w sugestywne, wizyjne, działające na wyobraźnię widowisko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji