Artykuły

Holoubek - najwybitniejszy aktor naszych czasów

Jego nazwisko to kawał historii współczesnej Polski. I to nie tylko historii kultury naszego kraju. Gustaw Holoubek jest częścią, lepszą częścią naszego publicznego życia. Jest w nim obecny nieustannie od 60 lat - pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Przez ten czas stworzył role, które weszły do kanonu klasyki współczesnego polskiego teatru. Reżyserował i kierował ważnymi teatrami. Pierwszy raz wszedł na scenę w 1947 r. w krakowskim Starym Teatrze, gdzie grał w "Słomkowym kapeluszu" Labiche'a, gdzie zagrał rolę Tardiveau. Ten występ w farsie Labiche'a wydawał się ustalić na dłużej opinię komika. Zmiana tego image'u przyszła jednak szybko. Na początku lat 50. Holoubek przeniósł się do Katowic. Tu zagrał w "Mazepie" z 1953 roku, "Norze" i "Fantazym" Słowackiego, którego Holoubek wystawił w 1955 roku. Gustaw Holoubek jest jednym z symboli Warszawy. Tak dalece wrośniętym w warszawski pejzaż, że aż trudno uwierzyć, że urodził się w Krakowie, zaś w Warszawie zaczął pracować jako człowiek dojrzały. Był rok 1958. Teatr Polski. Rola Custa w "Trądzie w pałacu sprawiedliwości" była dla Warszawy i dostojnego Teatru Polskiego artystycznym wstrząsem. Na scenie hołdującej dawnemu modelowi aktorstwa o szerokim geście, śpiewnie modulowanej frazie, pojawił się człowiek wnoszący zupełnie inną jakość. Aktorstwo oszczędne, mówiło się wówczas "intelektualne", wywierające na niektórych wrażenie chłodnego. To miało się stać znakiem firmowym sztuki aktorskiej Holoubka.

Mistrz umiał wykorzystać wszystko, czym obdarzyła go, ale i obarczyła natura - lekko przygarbiona sylwetka, głos precyzyjnie oddający każdą myśl oraz oczy - bo z nich uczynił jeden z najważniejszych środków wyrazu. Holoubek zawsze stronił od emfazy, "przegrywania" tekstu. Nic więc dziwnego, że jego romantyczne interpretacje zaskakiwały nowoczesnością, dobrze wszakże zakotwiczoną w tradycji. Wielka Improwizacja ze słynnych "Dziadów" Dejmka wystawionych w Teatrze Narodowym w 1967 roku, zachowana we fragmentach Polskiej Kroniki Filmowej, a powtórzona wiele lat później w "Lawie" Konwickiego uważana jest za jeden z pomników polskiego aktorstwa XX wieku. Do dziś nikt nie powiedział jej bardziej przejmująco. Lata 60. i 70. należały do Holoubka. Uważano go wówczas za jednego z najważniejszych polskich artystów sceny. W latach 70. prowadził warszawski Teatr Dramatyczny, który przeżył za jego dyrekcji okres największej świetności. Reżyserowali w nim Jerzy Jarocki, Maciej Prus, tu swojego słynnego "Księdza Marka" pokazał młody reżyser Krzysztof Zaleski. Dramatyczny był sceną, o której mówili wszyscy. W latach karnawału 1980 - 1981 także dlatego, że Dramatyczny uważano za jeden z symboli oporu wobec komunistycznej władzy, sam zaś dyrektor piastujący również mandat posła do Sejmu, - bez ogródek mówił, co o tej władzy myśli. Skończyło się to dramatycznie - po stanie wojennym Holoubka wyrzucono z dyrekcji, a to zakończyło najlepszy okres istnienia tego teatru.

Ostatni faz słyszałem go - już nie widziałem, bo był na scenie już tylko, czy może raczej aż głosem - dwa sezony temu. W teatrze Ateneum wyreżyserował jeden z najważniejszych spektakli ostatnich lat, czyli "Króla Edypa". To był wielki manifest wiary w teatr słowa, którego Holoubek broni do dziś, żarliwe wyznanie wiary w siłę wielkiej literatury, podawanej bez reżyserskiej pychy. Holoubek mówi w tym przedstawieniu pieśni Chóru. Jest w tym głosie wielka mądrość człowieka, który widział już wszystko. Bo do dziś Holoubek zachował mądry dystans do tego świata. Jego inteligencja, poczucie humoru, nade wszystko - jego nieustanna obecność w polskim teatrze, świadomość, że obcujemy z jednym z największych artystów XX wieku. Ad Multos Annes, Panie Gustawie!

* * *

Ludzie sztuki o geniuszu Holoubka

Artur Barciś, aktor:

Zawsze był dla mnie wielkim mistrzem. Wszelkie uwagi, które mi dawał, okazywały się trafione. To niezwykle mądry i wielki aktor, a przy tym człowiek sympatyczny i obdarzony niesłychanym poczuciem humoru. Jest legendą, która nie nadużywa autorytetu. Tylko raz miałem przyjemność grać na scenie z Gustawem Holoubkiem. To był "Kupiec wenecki" Szekspira. Grałem tam tylko rólkę, ale byłem bardzo szczęśliwy, że mogę stać z nim na jednej scenie. Jego rola w "Garderobianym" Ronalda Harwooda to absolutne mistrzostwo świata.

Barbara Osterloff, historyk teatru:

Gustaw Holoubek należy do aktorów, którym się udało w

granych przez siebie postaciach wyrazić niepokoje współczesnego człowieka. To zdumiewające, ale z postaciami kreowanymi przez Holoubka, z ich dramatami, rozterkami, wahaniami mogą się utożsamiać kolejne pokolenia widzów. Dla mnie Gustaw-Konrad z "Dziadów", to jest przede wszystkim Gustaw Holoubek, chociaż widziałem wielu odtwórców tej roli. Myślę, że to, w jaki sposób mówił Wielką Improwizację w teatralnych "Dziadach" oraz w filmie "Lawa" Tadeusza Konwickiego, tak zapada w pamięć, że trudno sobie wyobrazić innego interpretatora Mickiewiczowskiego tekstu. Improwizacja Gustawa Holoubka miała walor szczególny i wyróżniała się spośród wielu innych tym, że on się wadził z Panem Bogiem na intelekt. To była rola zupełnie pozbawiona romantycznego patosu, z którym często utożsamiano Gustawa-Konrada. Bohater arcydramatu Mickiewicza w kreacji Holoubka był kimś, kto w wielkim sporze z Bogiem przede wszystkim stawia racje rozumu. To wspaniała rola, która przeszła do historii. Holoubek jest mistrzem słowa, którego interpretacje Mickiewicza i Słowackiego stanowią osobną kartę nie tylko w dziejach teatru, ale także kultury polskiej. Artysta ma na koncie też wiele innych wspaniałych ról, nie tylko w repertuarze klasycznym, ale i współczesnym jak na przykład w adaptacji "Małej apokalipsy" Tadeusza Konwickiego w Teatrze Ateneum. Wielka szkoda, że fenomen Gustawa Holoubka nie doczekał się jeszcze monografii.

Jan Machulski, aktor:

Gustaw to imponujący aktor. Tak jak Marlon Brando wprowadził inny typ grania filmowego, tak Gustaw, gdy tylko pojawił się w Warszawie i zagrał Sędziego Custa w sztuce "Trąd w pałacu sprawiedliwości", wskazał nam aktorom inny sposób grania w teatrze. Był rewelacyjny - siedzieliśmy i patrzyliśmy w osłupieniu na człowieka, który siedzi i zza gazety coś tam mówi. I tak to się już potoczyło, że szło się na Gucia, który sztukę robił z każdej roli - od Ptasznika do Fantazego. Wprowadził do polskiego teatru takie bardziej intelektualne granie, jak ja to mówię "przez mózg", a nie tylko przez emocje.

Barbara Krafftówna, aktorka:

Tak jak Gustaw Holoubek świętuję 60-lecie pracy artystycznej. I z tej okazji ściskam wspaniałego Gustawa po staropolsku w pasie. Gustaw to jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, geniusz aktorstwa.

* * *

Teatralne popisy Gustawa Holoubka

"Hamlet" - aktorski popis w dramacie wszech czasów

Spektakl Szekspira Holoubek wystawił w 1962 roku w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Hamlet według Holoubka to myśliciel największej próby. Dzięki oszczędnej grze aktorskiej Holoubka jego postać wspina się na szczyt intelektualnego dyskursu. Ten sam spektakl Holoubek wyreżyserował w 1974 roku w Teatrze Telewizji, a pięć lat później wrócił z nim do Dramatycznego. Wówczas tytułową rolę zagrał Marek Walczewski.

"Dziady" Dejmka - najważniejsza polska inscenizacja

Ten spektakl przeszedł do historii naszego teatru nie tylko za sprawą mistrzowskiej reżyserii Kazimierza Dejmka. Inscenizacja w Teatrze Narodowym została uznana przez komunistyczne władze za polityczny manifest, wymierzony przeciwko ustrojowi Polski Ludowej i ZSRR. Przedstawienie szybko zdjęto z afisza, a Dejmka odwołano z funkcji dyrektora teatru. Holoubek w ramach protestu odszedł z teatru. Ale jego rola Gustawa-Konrada przeszła do historii.

"Biedaczek" Moliera - komedia na ciężkie czasy

Premiera spektaklu odbyła się 6 grudnia 1981 roku, zaledwie tydzień przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. W inscenizacji wyreżyserowanej przez Marka Walczewskiego Holoubek kolejny raz udowodnił, że jest najbardziej wszechstronnym polskim aktorem. Po wielkich rolach dramatycznych zachwycił w klasycznej komedii Moliera.

"Król Edyp" - reżyserska wirtuozeria Gustawa Holoubka

Premiera dramatu Sofoklesa w prowadzonym przez Holoubka warszawskim teatrze Ateneum była według krytyków jedną z najważniejszych premier roku 2004. Holoubek nie pojawia się na scenie, ale słyszymy jego głos. Wielki aktor wypowiada w spektaklu kwestie Chóru. To przedstawienie jest imponującym manifestem wiary w teatr, którego esencją jest słowo. W "Królu Edypie" Holoubek mistrzowsko poprowadził aktorów. Przejmujące kreacje stworzyli Piotr Fronczewski, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Jerzy Trela i Jerzy Kamas.

Na zdjęciu: Gustaw Holoubek jako król Jan Kazimierz w "Mazepie" w reż. Romana Zawistowskiego, na obrazie Mieczysława Sernina, 1954 r. Portret znajduje się w Teatrze Śląskim w Katowicach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji