Artykuły

Kreacja i konsternacja

"Szczęśliwe dni" w reż. Piotra Cieplaka z Teatru Polonia w Warszawie na XIII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.

"Szczęśliwe dni" Becketta to nieprzerwanie wyrzucająca z siebie potok słów Winnie, zasypana w pierwszym akcie w kopcu piachu do połowy, w drugim po szyję. Usypując tę niesamowitą klepsydrę, Beckett pokazuje upływ czasu i powolne grzebanie.

Winnie wie, że nie ma już rzeczy, o których warto mówić, więc mówi się o wszystkim, wie, że powoli umiera, ma nadzieję, że dopóki mówi i jest słuchana, dopóty żyje. "Szczęśliwe dni" to również Willy, usadowiony za kopcem-klepsydrą, milczący partner i towarzysz w umieraniu. Winni ma marzenie, by go zobaczyć: "Wiesz, co mi się marzy czasami? Żebyś na stałe przeniósł się na tę stronę, bym mogła cię widzieć. (...) Ale nie możesz, wiem o tym". "Szczęśliwe dni" to także zadziwienie jednego z bohaterów monologu Winnie "Czemu on jej nie odkopie? Trzeba ją odkopać. Ja to bym ją odkopał gołymi rękami". Ale przecież Willy nie może odkopać Winnie, bo czasu się nie cofa, świat też kiedyś się skończy. A szczęśliwe dni to te, które nie są śmiercią.

Piotr Cieplak, wystawiając "Szczęśliwe dni" w Teatrze Polonia dramat Becketta chciał pewnie urealnić, oswoić, uczynić bardziej przyjaznym widzowi klientowi. Stąd Winnie (Krystyna Janda) nie w kopcu, a pod kołdrą, Willy (Jerzy Trela) nie za kopcem, a właściwie w każdym miejscu sceny. Zatem te "Szczęśliwe dni" są o czym innym niż u Becketta. O czym więc? Owszem, o przemijaniu, umieraniu, ale i wielkiej potrzebie czułości, o lęku przed samotnością. I w pierwszym akcie jeszcze o tym, że Beckett jest zabawny (?!), bo Janda robi wszystko, by było dowcipnie. Gdy w II akcie poważnieje - spektakl przełamuje się, a Janda, ograniczona do posługiwania się głosem, daje najlepszą swoją kreację aktorską. Niestety, finałowy monolog Winnie - jej rozpad świadomości i śmierć - wydał mi się nazbyt bełkotliwy. Bardzo ten spektakl nierówny. I dokumentujący tezę, że ruszenie przecinka w tekście Becketta może wywołać, jeśli nie katastrofę, to konsternację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji