Artykuły

Bohaterki rozpaczliwie poszukujące miłości

Janusz Głowacki uważa, że kijowskie przedstawienie jest najdłuższe, najbardziej przejaskrawione i groteskowe ze wszystkich, które miał okazję obejrzeć. Reżyser Stanisław Moisiejew zadbał o samopoczucie swych rodaków, dzięki takiemu dystansowi znacznie łagodząc ostrość tekstu. O "czwartej siostrze" Teatrur Mołodyj z Kijowa, pokazanej gościnnie w Krakowie i Tarnowie pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzczeczpospolitej.

"Czwarta siostra" powstała osiem lat temu. Na przykładzie losów przeciętnej moskiewskiej rodziny unaoczniała konsekwencje przemian w Rosji i na świecie po rozpadzie bloku sowieckiego. Entuzjazm, z jakim kijowianie przyjęli lutową premierę, zaskoczył nawet obecnego na niej autora.

Utwór trafnie wpisał się w oczekiwania widzów przeżywających gorycz niespełnienia po tym, jak szczytne hasła pomarańczowej rewolucji poległy w zderzeniu z realiami codzienności. Sarkastyczna tragikomedia z Polski została odczytana jako trafny komentarz do bieżącej sytuacji na Ukrainie. Żywiołowo odbierane przedstawienie to także jeden z przejawów smakowania wolności słowa. Idzie w Kijowie kompletami. Bilety są rozchwytywane na miesiące naprzód.

Polscy widzowie mieli okazję poznać już kilka rodzimych inscenizacji "Czwartej siostry". Kijowską wersję przyjęli życzliwie, choć powściągliwie. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość bardzo sprawnemu zespołowi, który wręcz spalał się w oddawaniu każdego niuansu tekstu Głowackiego. Przypominało to czasy naszego aluzyjnego odczytywania dramatów w czasach wszechwładzy cenzury.

Teatr Mołodyj z Kijowa przywiózł "Czwartą siostrę" do Krakowa i Tarnowa. Autor spotkał się z widzami po niedzielnym pokazie w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie.

Spotkanie, zainicjowane przez dyrektora tarnowskiej sceny Wojciecha Markiewicza, przyciągnęło wielu zwolenników pisarstwa Głowackiego. Temperatura dyskusji była wysoka. Autor zszedł ze sceny, by być bliżej. Sypał anegdotami, wspominał premiery w innych krajach.

Na przykład podczas bankietu po kijowskiej premierze podszedł do niego jeden z widzów, oświadczając, że nie jest to sztuka o Rosji, tylko o nich. Pod koniec wymiany zdań, w której zadeklarował się jako gorący przyjaciel Polaków, zapytany o zawód wyznał z ujmującą szczerością, że jest... spiekulantem.

Odpowiadając napytanie oświatową recepcję "Czwartej siostry", Głowacki mówił o wersjach przygotowanych na narodowych scenach w serbskim Nowym Sadzie, słowackiej Bratysławie, greckich Atenach. Wystawiały ją również teatry Budapesztu, Sofii i Paryża. Było przedstawienie szwedzkie, kilka niemieckich, sporo amerykańskich.

Wzięcie mają też inne sztuki autora "Z głowy", szczególnie "Antygona w Nowym Jorku", "Polowania na karaluchy" i "Kopciuch". Nazwiska znakomitych reżyserów i aktorów znacząco podgrzały atmosferę na sali.

Widzów interesowało zaś, dlaczego dramaturg nie pisze dających wytchnienie, lekkich komedii.

- Pewnie dlatego, że od czasów Czechowa świat zrobił kilka dalszych depresyjnych kroków - odpowiedział mu autor "Wirówki nonsensu". Dodał, że zdaniem Stanisława Moisiejewa jego "Czwarta siostra" jest "przede wszystkim o rozpaczliwym poszukiwaniu miłości".

W konfrontacji ze swoimi czytelnikami i widzami Janusz Głowacki określił się jako człowiek, który sarkazmem i ironią broni się przed okrucieństwem świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji