Artykuły

Krzysztof Warlikowski o rozsadzaniu opery

Krzysztof Warlikowski spotkał się w auli krakowskiej Akademii Muzycznej z widzami swoich przedstawień.

Reżyser znany z realizacji przedstawień teatralnych i operowych, Krzysztof Warlikowski spotkał się w auli Akademii Muzycznej z widzami swoich przedstawień. Spotkanie prowadzili: prof. Małgorzata Sugiera z Instytutu Teatrologii UJ, dr Małgorzata Janicka-Słysz i Tomasz Cyz, student muzykologii.

- Utrwalił się wizerunek Pana, jako prowokatora.

Cytuję: "Opera jest dla mnie rodzajem ciężkiego więzienia i trzeba by ją rozsadzić od środka" - prowokacyjnie rozpoczęła Małgorzata Janicka-Słysz.

Wątek różnych sposobów rozsadzania zastanego porządku, "romantycznej, zakurzonej groty", zdominował dyskusję o współczesnych inscenizacjach Warlikowskiego. Reżyser mówił o rozsadzaniu konwencji, np. poprzez umieszczenie akcji Króla Ubu (do muz. Krzysztofa Pendereckiego) w realiach wielkomiejskiego blokowiska. Opowiadał o współpracy z wybitnymi reżyserami i o tym, jaki był ich sposób na rozsadzanie skostniałej formy operowej, która "jest więzieniem, bo nie pozwala realizatorowi na wszystko". Przypomnijmy, urodzony w 1962 roku Krzysztof Warlikowski, jest jednym z najbardziej znanych współczesnych reżyserów teatralnych. Za swoich mistrzów uważa: Krystiana Lupę (pod jego kierunkiem ukończył krakowską PWST), Petera Brooka i Giorgio Strehlera, których był asystentem. Reżyserował dramaty Szekspira, Bernharda-Marie Koltesa, aby później skłonić się w stronę dramatu antycznego ("Elektra" wg Eurypidesa). Przybyłych na spotkanie najbardziej interesował jednak Warlikowski, reżyser operowy.

- Epoka, z jakiej pochodzi muzyka, nie ma dla mnie znaczenia, to nie jest moje źródło inspiracji. Bardziej interesuje mnie dramaturgia, relacje między postaciami -stwierdził. Podkreślił, że zwłaszcza w przypadku muzyki trudnej w odbiorze (np. muzyki Pendereckiego) konieczne jest przedstawienie prostych, sugestywnych obrazów, aby widz nie poczuł się zagubiony w chaosie.

- Nie mam technicznych kłopotów z wokalistami - mówił artysta. - Najczęściej pytają: - Co chcesz? Mam się położyć, czy siedzieć? Ruch sceniczny nie przeszkadza im w śpiewaniu. Problem leży gdzie indziej: wokaliści są hipopotamami w bucikach baletowych. To prości ludzie (to komplement), którzy uprawiają estetykę kryształowych lamp

z plastikowymi wstawkami, będąc wciąż hipopotamami. Muszę sprawiać, by przestawali latać, zeszli na ziemię, zaczęli jeść w bufecie. Muszę ich unormalnić - mówił. W Hotelu Senackim, przy ulicy Grodzkiej, można oglądać wystawę fotografii z przedstawień reżyserowanych przez Krzysztofa Warlikowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji