Artykuły

Lubię łagodnego księdza i apodyktycznego wójta

- Mamy kolegów, którzy chodzą po produkcjach, proszą, podsuwają swoje propozycje i swoje zdjęcia, ale ja tak nie potrafię. Od takich spraw tak ja, jak i moja żona mamy agenta - mówi CEZARY ŻAK, aktor Teatru Powszechnego w Warszawie.

Cezary Żak to jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich aktorów. Sympatię widzów zdobył dzięki roli w serialu "Miodowe lata", w którym wystąpił jako tramwajarz Karol Krawczyk. Obecnie możemy go oglądać w serialu "Ranczo", w którym gra aż dwie role - braci bliźniaków - wójta i księdza. W rozmowie z Alicją Kluczną, Cezary Żak opowiada o blaskach i cieniach zawodu aktora, odchudzaniu, wyjaśnia też, dlaczego odmówił udziału w programie "Taniec z gwiazdami".

W tym zawodzie trzeba potrafić o siebie zawalczyć. Potrafi pan?

Cezary Żak: No właśnie jestem świeżo po rozmowie z żoną na ten temat. Doszliśmy do wniosku, że mamy kolegów, którzy chodzą po produkcjach, proszą, podsuwają swoje propozycje i swoje zdjęcia, ale ja tak nie potrafię. Od takich spraw tak ja, jak i moja żona mamy agenta, który może to robi, nie wiemy.

Więc po co mieć takiego agenta?

Cezary Żak: Po to że jeśli dojdzie już do jakiejś pracy, to agent zajmuje się umową. Sam nie zrobiłbym tego.

Na ekrany powróciło "Ranczo" i wojna między wójtem i księdzem. Jak pan się czuje grając dwie kompletnie rożne postacie?

Cezary Żak: Bardzo dobrze, ale aby tak było, musiałem to sobie wymyślić. Od początku wiedziałem, że te postacie muszą się różnić, mimo że to bracia bliźniacy.

Reżyser także tak uważał?

Cezary Żak: Nie do końca (śmiech). Upierałem się przy zróżnicowaniu tych dwóch postaci. Z czasem reżyser przyznał mi rację.

Powstała druga seria, która będzie kontynuacją. Czego telewidzowie mogą się spodziewać?

Cezary Żak: Kilku nowych wątków i postaci. Pewne wątki się rozwiązują, inne zawiązują. Pojawią się także pikantne sceny z udziałem Kusego i Lucy.

A wojna między braćmi nadal trwa?

Cezary Żak: Powiem tylko, że będzie próba pogodzenia braci....

Nad którą postacią lepiej się panu pracuje?

Cezary Żak: Z pewnością znacznie więcej pracy kosztuje mnie rola księdza. Obserwowałem księży przed, w trakcie i po mszy. Przyglądałem się jak rozmawiają z ludźmi. Więcej czasu poświeciłem myśleniu o księdzu niż o wójcie. Granie postaci księdza jest ciekawsze, ponieważ trudniejsze (śmiech). Ale bardzo lubię grać tak łagodnego księdza, jak i apodyktycznego wójta.

Czy kiedy pan schudł, nagle posypały się propozycje?

Cezary Żak: Tak i czuję to. Schudłem dla zdrowia, a przy okazji - ku zdziwieniu moich kolegów - posypały się różne propozycje.

Również z "Tańca z gwiazdami"? Dlaczego odmówił pan udziału w tym programie?

Cezary Żak: Ponieważ przede wszystkim uważam, że jestem za stary. Ponadto w tym programie jest za dużo napięcia, a za mało prawdziwej zabawy.

Córki idą w pana ślady?

Cezary Żak: Dzięki Bogu nie. Starsza, Ola w tym roku zdaje maturę i myśli o psychologii. Owszem były pomysły dotyczące aktorstwa, ale na szczęście nic z tego nie wyszło.

Odradzał pan?

Cezary Żak: Oboje z żoną przedstawiliśmy blaski i cienie tego zawodu. Nasza córka zrozumiała, ale wiem, że wszystko może się zmienić. Młodsza córka Zuzia mówi o prawie, ale tak naprawdę czas pokaże co z tego wyjdzie. Oboje z żoną wiemy, że aktorstwo to bardzo trudny zawód. I nie ma nic bardziej przykrego niż nikomu nieznany i nie doceniany aktor.

Aktor bez publiczności to jak ryba bez wody?

Cezary Żak: Tak i m.in. dlatego chcielibyśmy zaoszczędzić naszym córkom takich przeżyć.

Zna pan to uczucie?

Cezary Żak: Bardzo dobrze znam. Po 10 latach pracy nie mogłem zabrać rodziny na wczasy, a do tego byłem nikomu nie znanym aktorem.

I wtedy wszystko postawił pan na jedna kartę?

Cezary Żak: Tak razem z żoną postanowiliśmy zmienić środowisko, ludzi i miasto. Opuściliśmy Wrocław i przyjechaliśmy do stolicy. Rzuciliśmy się na głęboką wodę. To było wielkie ryzyko, ale dzisiaj wiem, że jednocześnie był to dobry wybór.

Ma pan w swoim kalendarzu takie numery telefonu pod które zawsze może zadzwonić?

Cezary Żak: Nie, uważam że w tym zawodzie nie ma prawdziwych przyjaźni.

Zawiódł się pan?

Cezary Żak: Tak. Nie wiem jednak do końca na czym to polega i dlaczego tak jest, że w tym zawodzie tak bardzo trudno o przyjaźń. Są znajomości i koledzy... Koleguję się z Piotrkiem Cyrwusem, który na co dzień mieszka w Krakowie, ale tak naprawdę to on jest mi najbliższą osoba z kręgu zawodowego. Znamy się od bardzo dawna, dobrze znamy i dzwonimy do siebie nie tylko na święta. Kiedy jest w Warszawie, nocuje u mnie i do rana pijemy wódkę. Jest to rodzaj przyjaźni, ale boję się o nią i nie chciałbym aby się popsuła dlatego dmucham i chucham na nią.

Daje pan przyjaźni drugą szansę?

Cezary Żak: Nie, bo zawsze coś zostaje, jakiś niesmak, mimo że nie jestem pamiętliwy, a tym bardziej mściwy. Jestem jednak na takie rzeczy bardzo wyczulony. Szczerze mówiąc nie potrzebuję ludzi do tego, aby żyć, dobrze się czuć czy funkcjonować.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji