Artykuły

Raz płaczesz ze śmiechu, raz ze wzruszenia

"Bardzo prosta historia" to spektakl, po którym nie musisz mnożyć pytań, co reżyser czy autor miał na myśli. Bo prawdy, jakie z niego płyną, są proste, co nie znaczy, że oczywiste.

Historia autorstwa Marii Łado jest zaiste bardzo prosta. Na współczesnej rosyjskiej wsi, w stajni, pośród krowy, klaczy, świni, psa i koguta, rozgrywają się ludzkie dramaty. Jest miłość młodych, nieakceptowana przez rodziców dziewczyny, niespodziewana ciąża i przymus jej usunięcia - bo dziś wszyscy tak robią. Jest bolesny realizm i ulotna metafizyka, życie upaprane w gnoju i niebo, do którego trafiają udręczone zwierzęta oraz pijacy. Siłą tego spektaklu nie jest jednak tylko wartki tekst, ale wspaniała gra aktorska.

Iwona Głowińska w roli świni, Przemysław Kozłowski jako pies, Beata Wnęk-Malec w postaci krowy i Elżbieta Piwek jako kobyła to brawurowa menażeria, której sznytu dodaje kogut - genialny Andrzej Czernik.

Jego pojawienie się na scenie wywołuje salwy śmiechu, bo i przejaskrawiona postać czerpiąca życiową mądrość z telewizora, posługująca się nowomową polityków, jak i jej kostium są w interpretacji Czernika przekomiczne.

Z pozoru oschły Waldemar Kotas jest idealny w roli Gospodarza, podobnie jak zahukana Ewa Wyszomirska jako jego żona.

Wzrusza swoją szczerością Andrzej Jakubczyk jako pijak. To on w ostateczności złoży ofiarę, która ocali bezbronne życie.

Przejmuje brakiem perspektyw i tragizmem jego syn Aleksy - Adam Ciołek, bo ojciec alkoholik nie dał mu szansy na wykształcenie się czy zdobycie pracy. Obarczony doświadczeniem rodziców nie może być tym, kim chciałby. Nawet jego dziecko nie ma prawa do tego, by się urodzić.

Zaskoczyła Grażyna Kopeć, która grając Daszę, pokazała z jednej strony naiwną dziewczęcość uginającą się pod oczekiwaniami ojca, a z drugiej silną kobiecość, która nie zamierza jednak im sprostać.

Wspaniale opowiadana historia (nie tylko o miłości) sprawia, że widz doświadcza skrajnych nastrojów: od śmiechu, którego nie sposób pohamować, po wzruszenie. Żadnej fałszywej nuty, więc dwie godziny mijają niepostrzeżenie.

Do tego tkliwa muzyka i wspaniała scenografia - która znaczy kostium zwierzaków jedynie atrybutem - sprawiają, że przedstawienie uważam za jedno z najlepszych, jakie widziałam w naszym teatrze.

Pewnie dlatego, że najprostsze prawdy są najprawdziwsze, a wzruszają tym bardziej, im bardziej się o nich zapomina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji