Artykuły

Składniki ludzkiej ciszy

Ze STEFANEM NIEDZIAŁKOWSKIM, dyrektorem artystycznym IV Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu w Warszawie rozmawia Janusz R. Kowalczyk.

"Janusz R. Kowalczyk: Przyjazd Marcela Marceau przyciągnął widzów. Czy jednak pantomima jest u nas na tyle żywą sztuką, by organizować jej festiwale?

Stefan Niedziałkowski: Warszawskie festiwale sztuki mimu, jeśli sądzić po zapełnionych - mimo lata - salach, są potrzebne. Pozwalają nie tracić kontaktu z tendencjami światowymi. Staram się przybliżać widzom najbardziej profesjonalne jej przykłady. Oczywiście, Marcel Marceau jest człowiekiem, bez którego trudno wyobrazić sobie dzisiejszą pantomimę. To niewątpliwy zaszczyt, że zgodził się poprowadzić u nas warsztaty. Trafia się niebywała okazja podpatrzenia, jak naucza geniusz. Dzięki projekcjom wideo będzie można przypomnieć sobie niektóre jego ważne dokonania. Stworzył własny styl i postać. Tak jak Charlie Chaplin - ekranowego Trampa, tak Marcel Marceau - scenicznego Bipa. Nie jest już młody, ale nadal gra. Całe życie występuje. Zaraz po warsztatach Marceau będzie występował solo oraz ze swoim najnowszym zespołem we Włoszech i USA. Stale odnosi wielkie sukcesy jako mim oraz jako dyrektor i reżyser swoich zespołów.

Pan także postanowił czynnie obejść swój jubileusz czterdziestolecia pracy artystycznej...

Rzeczywiście, niespodziewanie szybko minęły mi te lata. W ostatnim dniu festiwalu zagram swoje Przebudzenia, dwudziestosześciominutową pantomimę, którą pokazałem tylko raz, będzie więc to właściwie jej premiera. Będę mógł również powiedzieć, czym dla mnie jest sztuka mimu. Dojdzie również do premiery mimodramu Zwierciadło milczenia - dotyk, przygotowanej dla mojego zespołu Studia Mimów. Będę też prowadził otwarte warsztaty, na które zapraszam wszystkich chętnych. Zatytułowałem je: Współczesny artysta mim jako milczący aktor.

Kim jest współczesny mim?

Nazywam go milczącym aktorem. Są piękne przedstawienia teatrów ruchu czy tańca, które ze sztuką mimu nie mają wiele wspólnego. Pantomima ma wspaniałe korzenie, ale każdy, kto chce zostać mimem, musi znaleźć własny styl i pokazywać prawdę emocjonalnego przeżycia; przemiany, które byłoby trudno, a czasami wręcz niemożliwe wyrazić słowami. Ciało powinno mówić. Musi on też dbać, by technika nie zabiła w nim tego, co najpiękniejsze w teatrze pantomimy, czyli płynności zmieniających się stanów emocjonalnych - tego wszystkiego, co składa się na ludzką ciszę. W pantomimie każdy ruch na scenie musi ukazać proces przemiany emocjonalnej. Patrząc na akcję wykonawcy, śledzimy zmienność myśli aktora.

To tak, jakbyśmy patrzyli w jego duszę.

Tak, i to jest najtrudniejsze do nauczenia. Trzeba najpierw opanować ruchy ciała, żeby było sprawne, skoordynowane, odpowiednio wyrażało rozmaite przeżycia. Dwa, trzy lata to za mało, by opanować tę sztukę. Ja mimem stawałem się przez wiele lat. I nadal nim się staję, bo to jest proces ciągły, niekończący się. Osiągnięcie takiej sprawności mówienia ciałem wydaje się niemożliwe. W czasie przedstawienia muszę odtwarzać myśli, które wywołują emocje przekładające się na ruch; akcję. Ta trudna i piękna sztuka, daje ogromną szansę wykonawcy, który może rzeczywiście kontrolować wszystkie te procesy.

Jak można określić pana styl?

Mój styl to umiejętność posługiwania się ciałem w celu ukazywania wszystkich istotnych przemian - myśli, uczuć, zmieniających się stanów emocjonalnych, napięć. Nawet spontaniczne działania aktor musi umieć powtórzyć przy następnej okazji, wraz z wywołaniem w sobie tej samej motywacji i spontaniczności. Technika nie powinna zniekształcić czy zabić emocji. Nie mam jednorodnej postaci, takiej jak na przykład Marcel Marceau, którego Bip zmaga się ze światem otaczającym. Ja swojej postaci szukam od nowa, w każdym przedstawieniu. Staram się pokazywać to, co najbardziej charakteryzuje człowieka. Jego siłę i zagubienie, wątpliwości, słabość, lęk. Wewnętrzne konflikty, sny i marzenia. Wszystko to, co każdy z nas przeżywa na swój własny sposób, lecz trudne do wyrażenia. Zadaniem artysty mima jest ukazywanie tych istotnych przemian, stanów i emocji w taki sposób, by miały charakter uniwersalny. Energia mima musi się cały czas przemieniać, tak jak głos u śpiewaka. Treść jest ważna, ale sposób jej ukazywania może ważniejszy. Treść może być niezmiernie prosta. Czy w tej prostocie będzie głębia i siła, zależy już od pokazującego. Ponieważ mim świadomie zrezygnował ze słów, powinien pokazywać samą istotę, którą trudno wyrazić słowami. Patrząc na wykonawcę, muszę wierzyć w to, co ukazuje. Muszę czuć. Musi to być prawdziwe przeżycie człowieka - a więc zmienność oddychania i przemian emocjonalnych ukazana w sposób autentyczny, lecz i uniwersalny.

Oczywiście mam świadomość, że to, co pokazuję, nie każdemu musi się podobać. Ale przecież nie muszę być znawcą muzyki, by poddawać się jej działaniu. Tak samo w teatrze pantomimy. Jeśli widz w programie o spektaklu nie znajduje dokładnego opisu akcji, ma szansę na własną interpretację. Jeśli potrafi się skupić, pantomima może wywrzeć na niego znaczący wpływ. Zapraszam na festiwal, a szczególnie na premierę Studia Mimów Zwierciadło milczenia - dotyk. Jest to moja najnowsza praca, która ma być wyłącznie ukazana poprzez ciała moich uczniów.

Czym pan się kierował przy wyborze zespołów na tegoroczny festiwal?

Wartością artystyczną i czystością gatunkowo-stylistyczną. Trzeba pamiętać, że w pantomimie jakość ukazywanych treści jest sprawą najważniejszą.

Stefan Niedziałkowski w latach 1964 - 1975 był aktorem Wrocławskiego Teatru Pantomimy Henryka Tomaszewskiego, potem rozpoczął samodzielną karierę. Od 1979 r. do1993 r. działał w USA, gdzie założył własny zespół oraz prowadził szkołę mimów w Nowym Jorku. Był też wykładowcą paryskiej Ecole Internationale de Mimomodrame Marcela Marceau. W USA wydał książkę "Beyonde the Word - The World of Mime", przetłumaczoną następnie na polski. Przed 11 laty wrócił do kraju, do 2002 r. kierował Warszawskim Teatrem Pantomimy, a obecnie przy warszawskim Teatrze Na Woli prowadzi Studio Mimów, kształcące artystów tej sztuki. Z okazji 40-lecia pracy artystycznej przygotował spektakl "Przebudzenia", który zaprezentuje w niedzielę na zakończenie IV Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu, trwającego w Warszawie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji