"Lekcja polskiego"
KIELCE. Tym razem w Teatrze im. S. Żeromskiego na premierowym spektaklu "Lekcji polskiego" Anny Bojarskiej w reżyserii Tomasza Obary nie było kompletu publiczności. A szkoda. Być może potencjalnych widzów "odstraszyła" treść sztuki traktująca o bohaterze narodowym, obawiali się, że ze sceny powieje patriotyczną wzniosłością i moralizatorstwem. Nic podobnego! Bo tutaj Kościuszko w niczym nie przypomina otoczonej nimbem postaci z historycznych książek, choć pod koniec swojego życia pozostaje nadal kimś wyjątkowym...
Akcja utworu dzieje się w Szwajcarii, w domu Zeltnerów, gdzie Kościuszko spędza ostatnie chwile swojego życia. Zafascynowana nim Emilka Zeltner, prosi go o lekcje polskiego - chce bliżej poznać kraj i naród, z którego wywodzi się Kościuszko. Jednak on, rozczarowany postawą Polaków, zgadza się na to niechętnie. Lekcje udzielane przez Kościuszkę przeradzają się w rozważanie o przeszłości, osobiste wspomnienia przeplatają się z pełną goryczy analizą przyczyn narodowej klęski. Te zwierzenia wiążą emocjonalnie nauczyciela i uczennicę. Kościuszko w testamencie zapisuje Emilce swoje serce.
"... moglibyśmy zrobić Kościuszce niejeden zarzut za słodycz i czułość. Ufny, dowierzający, snadno dawał się usidlać słowami kobiet i królów. Poddający się nieco urojeniom duszy poetycznej i romansowej, rozkochany całe życie (ale w jednej osobie), lada dziecko powodować nim mogło i sam też umarł dzieckiem..." - tak w roku 1851 pisał o polskim bohaterze Jules Michelet i takim go poznajemy w sztuce Bojarskiej.
70-letni Kościuszko dręczony wyrzutami sumienia, nie rozumiany przez rodaków, rozgoryczony klęską Polski, jest nadal wielkim bohaterem. Bo tylko wielcy ludzie potrafią wyzwolić się z kręgu własnych spraw i związać swój los, marzenia, ambicje z ojczyzną, do końca czuć się za nią odpowiedzialnym. "Lekcja polskiego" to opowieść o człowieku, który już za życia stał się legendą, symbolem wolności. Rodacy czyniąc go bohaterem, odebrali mu prawo do normalności, jakby "...mieli mu za złe, że żył tak długo. Byłoby ładniej, gdyby zginął na polu bitwy".
Tekst utworu pod względem percepcji nie jest łatwy. Przeważa w nim monolog głównego bohatera, a pozbawiona tempa akcja grozi znużeniem widza. Tak się jednak nie dzieje. Anna Bojarska napisała tę sztukę dla Tadeusza Łomnickiego i tylko aktor dużego formatu mógł podołać tej roli. Pomysł obsadzenia w niej Edwarda Kusztala okazał się szczęśliwy. Kielecki aktor tak barwnie i sugestywnie interpretuje tekst, że publiczność siedzi zasłuchana i w ciszy oczekuje na dalszy rozwój opowieści. Kreacja sceniczna Ewy Pająk jako Emilki Zeltner może wydać się widzom momentami patetyczna, ale tutaj ten środek artystyczny wyrazu może być usprawiedliwiony. Czy nie tak objawia się miłość młodej dziewczyny do starca o wyjątkowej osobowości?
Oprócz Zdzisława Nowickiego (zbyt rzadko pojawiającego się na scenie kieleckiego teatru) występującego jako gen. Franciszek Paszkowski, epizodyczne role grają Regina Redlińska i Andrzej Czaplarski. O scenografii zaprojektowanej przez Mariana Panka można powiedzieć tyle, że jest nastrojowa i przywołuje klimat klasycystycznych salonów z przełomu wieków XVIII i XIX.
"Lekcja polskiego" nie jest sztuką dedykowaną wyłącznie młodzieży. Powinni ją obejrzeć dojrzali widzowie. Bo będą mogli spojrzeć na historię inaczej niż przez pryzmat suchych dat i faktów.